Ks. Majer: ksiądz nieposłuszny biskupowi może zostać ukarany suspensą
Ksiądz, który jest nieposłuszny wobec swego biskupa, trwa w uporze i nie podporządkowuje się jego decyzjom, może zostać ukarany suspensą lub nawet wydaleniem ze stanu kapłańskiego - wyjaśnił specjalista od prawa kanonicznego ks. Piotr Majer.
Od miesięcy trwa konflikt między ordynariuszem diecezji warszawsko-praskiej abp Henrykiem Hoserem a byłym proboszczem parafii w Jasienicy ks. Wojciechem Lemańskim. W piątek ksiądz został bezterminowo suspendowany; ma zakaz funkcji kapłańskich i noszenia stroju duchownego.
Specjalista od prawa kanonicznego ks. Piotr Majer z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie wyjaśnił, że kara może mieć wymiar całkowity lub nie; określa się to w treści dekretu ordynariusza diecezji, którym kara jest nakładana. Jeśli w dekrecie będzie wyraźnie określone, że zabrania mu się publicznego odprawiania mszy św., to oznacza to, iż może odprawiać mszę św. prywatnie. - Natomiast jeśli się nic nie mówi, tylko że został suspendowany, to znaczy, że jest tzw. suspensa całkowita. Wówczas jest zakaz sprawowania wszystkich funkcji kapłańskich i mszy nie można odprawiać ani publicznie, ani prywatnie - podkreślił ks. Majer.
Jak powiedział, suspensa należy do tzw. kar poprawczych. - Celem suspensy jest zawsze doprowadzenie do poprawy danego kapłana, który dopuścił się przestępstwa (w prawie kanonicznym, wobec swojego biskupa) i którego postępowanie zostało przez ordynariusza uznane za szkodliwe i gorszące - wyjaśnił ks. Majer.
Dodał, że każda tego typu kara jest środkiem ostatecznym, jakim dysponuje władza kościelna, i zawsze musi być poprzedzona upomnieniem kanonicznym oraz postępowaniem, w ramach którego dany kapłan ma prawo do przedstawienia swojego stanowiska i obrony. - Jeśli suspendowany ksiądz podda się zarządzeniom swojego ordynariusza - w prawie kanonicznym jest na to specjalne określenie: "odstąpi od uporu", tzn. poprawi się, to może prosić o zwolnienie z kary - powiedział ekspert.
Zapytany, co czeka suspendowanego kapłana, który nadal będzie się upierał przy swoim zdaniu, ks. Majer odpowiedział, że "wtedy mogą być wobec niego stosowane stopniowo coraz ostrzejsze środki, aż do wykluczenia ze stanu duchownego włącznie". Wyjaśnił, że karę suspensy nakłada na kapłana ordynariusz miejsca, natomiast wydalenie ze stanu duchownego jest karą wymierzoną na stałe, która musi być wydana albo przez sąd kościelny diecezjalny, albo przez Watykan.
"Suspensa księdza może mieć wpływ na innych wiernych"
Ks. Majer powiedział, że suspensa księdza może mieć wpływ na innych wiernych, np. spowiedź przed takim księdzem jest nieważna, taka samo udzielany przez niego sakrament małżeństwa. Wyjaśnił, że do tych sakramentów potrzebne są - oprócz święceń kapłańskich - uprawnienia nadawane przez ordynariusza diecezji. - Jeśli przełożony zabrania kapłanowi sprawowania sakramentów, automatycznie odbiera mu te uprawnienia, które są wymagane do ważności pokuty i małżeństwa - poinformował specjalista od prawa kanonicznego.
Inaczej jest w przypadku sakramentu chrztu czy Eucharystii. - Te sakramenty są ważne, ale sprawowane w nieposłuszeństwie Kościołowi, a tym samym niegodziwe, tzn. suspendowany kapłan - świadom konsekwencji swojego postępowania - działa w tym przypadku świętokradzko - powiedział.
Ks. Majer podkreślił jednocześnie, że w przypadku niebezpieczeństwa śmierci kapłan suspendowany może udzielić rozgrzeszenia. - Nie może natomiast udzielić ostatniego namaszczenia, tj. sakramentu chorych, ponieważ suspensa obejmuje zakaz sprawowania wszystkich sakramentów - zaznaczył ekspert. Dodał, że rozgrzeszenia w przypadku niebezpieczeństwa śmierci może udzielić nawet kapłan wydalony ze stanu duchownego.
Watykan nie uwzględnił odwołania
Ks. Lemański został przed rokiem odwołany z funkcji proboszcza w lipcu 2013 r., po tym jak publicznie krytykował kościelnych hierarchów, w tym swojego przełożonego. Otrzymał też zakaz wypowiadania się w mediach. Ksiądz odwołał się od tej decyzji do Watykanu. Stolica Apostolska nie uwzględniła odwołania. Pod koniec lipca tego roku ks. Lemański przyjął - decyzją abp Hosera - obowiązki kapelana w Mazowieckim Centrum Neuropsychiatrii w Zagórzu. W Jasienicy władzę objął inny proboszcz.
Konflikt odżył po wypowiedzi Lemańskiego na temat polskiego Kościoła podczas XX Przystanku Woodstock, gdzie mówił m.in. o skostnieniu Kościoła i o tym, że stare pokolenia biskupów musi wymrzeć. Tłumaczył się z tego apb Hoserowi na początku sierpnia. Po przeprosinach i wyjaśnieniach arcybiskup wyraził warunkową zgodę o dopuszczeniu ks. Lemańskiego do okazjonalnych posług kapłańskich w parafii w Jasienicy, m.in. przy ślubach czy pogrzebach, ale za zgodą i przy udziale obecnego proboszcza.
Zgoda ta została szybko cofnięta, gdy ks. Lemański publicznie ogłosił swój przyjazd do byłej parafii, co spowodowało - według kurii - zaognienie antagonizmów wśród parafian. Mimo to ksiądz pojechał do Jasienicy na okolicznościowy piknik. Był tam pytany przez dziennikarzy o przyczyny cofnięcia zgody. Zażartował: - Może za wolno szedłem na pielgrzymce?. - Mój biskup jest autonomiczny, ja zresztą też. Powiedział, że czasowo wstrzymuje swoją zgodę. Czasowo to może znaczyć miesiąc, dwa, trzy... Ja już czekam na tę decyzję mojego biskupa ponad rok, więc poczekam jeszcze kilka miesięcy - dodał.
W związku z tymi wypowiedziami ks. Lemański został znów wezwany do kurii, w trybie pilnym. Celem spotkania jest wręczenia kapłanowi pisma z reakcją ordynariusza diecezji warszawsko-praskiej abp. Henryka Hosera na zajście, jakie miało miejsce w Jasienicy podczas pikniku w Jasienicy - wyjaśniał rzecznik Kurii Warszawsko-Praskiej Mateusz Dzieduszycki.