Ks. Jankowski nieobecny na procesie przeciwko Huelle
Ks. prałat Henryk Jankowski nie przybył do Sądu Okręgowego w Gdańsku, przed którym toczy się proces cywilny z jego powództwa przeciwko pisarzowi Pawłowi Huelle o naruszenie dóbr osobistych.
10.12.2004 | aktual.: 10.12.2004 12:28
Podczas piątkowej rozprawy duchowny miał złożyć zeznania dotyczące jego pozwu przeciwko Huelle. Jego pełnomocnik Krzysztof Tyszkiewicz przedstawił usprawiedliwienie lekarskie księdza do 17 grudnia, wystawione przez szpital w Hamburgu, gdzie we wtorek prałat został poddany zabiegowi kardiologicznemu. Sąd zwrócił uwagę, aby w przyszłości podobne zwolnienia były potwierdzane przez lekarza sądowego.
Ks. Jankowski poczuł się obrażony felietonem Huelle opublikowanym w maju 2004 r. w "Rzeczpospolitej". Huelle napisał w nim m.in., że gdański duchowny "przemawia jak gauleiter, gensek, nie jak kapłan", a za dobra materialne mógłby się wyrzec polskości" (gauleiter - zwierzchnik, namiestnik terytorium w III Rzeszy; gensek - potoczne określenie sekretarza generalnego w partii komunistycznej). Prałat domaga się od pisarza przeprosin na łamach gazety oraz wpłaty 100 tys. zł na potrzeby jednego z gdańskich domów dziecka.
Proces cywilny w tej sprawie rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Gdańsku w październiku. Huelle wniósł wówczas o oddalenie pozwu. Pisarz tłumaczył m.in. że pisząc swój felieton korzystał z konstytucyjnej wolności słowa i prawa do krytyki osób publicznych. Wyjaśnił też, że tekst był napisany w formie pamfletu, który, jego zdaniem, dopuszcza ostre i demaskatorskie sformułowania.
Huelle zapytany przez sąd o to, jakie są, jego zdaniem, granice krytyki osób publicznych, odpowiedział, że zależy to od konkretnej sytuacji. Granice określa sytuacja i zachowanie osoby krytykowanej. Im są one bardziej skrajne, tym krytyka może być ostrzejsza - uznał pisarz.
Zastanawiam się, dlaczego atak pozwanego na księdza nastąpił w okresie, kiedy prałat od dłuższego czasu zamilkł - powiedział przed sądem Tyszkiewicz. Huelle odpowiedział, że nie wybierał świadomie terminu publikacji swojego artykułu. Przelała się we mnie po prostu czara goryczy - tłumaczył.
Zdaniem pisarza działalność prałata w ostatnich latach dotknęła osobiście wiele osób. Jako dowód przeczytał wiersz Jacka Kaczmarskiego "Słowo", napisany w 1995 r. po jednej z homilii ks. Jankowskiego.
Na piątkowej rozprawie w gdańskim sądzie stawili się zarówno zwolennicy ks. Jankowskiego, jak i zwolennicy Huelle. Wśród tych ostatnich był m.in. b. działacz opozycji, członek zarządu województwa pomorskiego Bogdan Borusewicz.
Obrońcy prałata prezentowali na korytarzu sądowym transparenty z napisami m.in. "Paszkwil czy pamflet? Smród skunksa czy tchórza - Wsio rawno"; "Zlecenie wrogów Kościoła: 'Huelle opluj ks. Jankowskiego'"; "Zadanie wykonane! Srebrniki wzięte!". Działacze Unii Wolności mieli ze sobą transparenty z hasłami: "Kochaj bliźniego jak siebie samego", "Unia Wolności - wolność słowa".
Huelle w felietonie pt. "Rozumieć diabła", opublikowanym w "Rzeczpospolitej" z 22-23 maja 2004 r., napisał m.in., że wielokrotnie jest pytany za granicą o fenomen ks. prałata Jankowskiego.
"Zazwyczaj odpowiadam - zgodnie z prawdą - że kapłan ten zupełnie nie rozumie Ewangelii i przeciwstawia się ostentacyjnie nauczaniu papieża. Że jest po prostu mutacją polskiego endeka z moczarowską, komunistyczną fobią plucia na obcego: Żyda, pedała, euroentuzjastę. Że to chory człowiek, nieszczęśliwy w gruncie rzeczy i potłuczony, który polskość wymieniłby w każdej chwili na dowolny paszport - volksdeutscha, Irakijczyka czy Rosjanina - gdyby szły za tym piękne szaty, nowe limuzyny, tytuły i ordery - przypinane do jego białego, przypominającego styl pułkownika Kadafiego munduru, w który ksiądz prałat tak lubi się przywdziewać" - napisał autor "Weisera Dawidka".