Ks. Isakowicz-Zaleski: pozwólcie mi znów głosić kazania
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w oficjalnym
komunikacie krakowskiej kurii metropolitalnej został nazwany
"inkwizytorem, niemiłosiernym i bezwzględnym oskarżycielem". Pod
tymi słowami podpisał się 17 października 2006 r., kanclerz kurii.
Do dziś, mimo starań byłego kapelana nowohuckiej "Solidarności",
nie zostały odwołane - pisze "Gazeta Krakowska".
07.11.2007 | aktual.: 07.11.2007 07:30
Ciągle jestem osobą rozbijającą jedność Kościoła. Jestem inkwizytorem. Ten komunikat oznacza śmierć cywilną dla mnie jako księdza- mówi z goryczą ks. Isakowicz-Zaleski.
Ciążące na księdzu oskarżenie o "naruszanie komunii Kościoła" ma dla niego bardzo praktyczne znaczenie. Otóż krakowski kapłan nie może głosić kazań. Na co dzień zajmuje się prowadzeniem Fundacji im. św. Brata Alberta i nie ma własnej parafii. Mogę odprawiać msze, ale proboszczowie nie powierzają mi, jako osobie, na której ciążą zarzuty zawarte w oficjalnym dokumencie kurii, głoszenia kazań - tłumaczy.
Rzecznik kurii, ks. Robert Nęcek, mówi, że ograniczenia wobec ks. Isakowicza-Zaleskiego dotyczyły wyłącznie publicznych wypowiedzi na temat lustracji duchownych do czasu wydrukowania książki "Księża wobec bezpieki", która ukazała się w lutym tego roku. Obowiązki duszpasterskie mógł i może pełnić bez przeszkód. Jednak gospodarzami parafii są proboszczowie i to oni decydują, kto może u nich głosić kazania - mówi gazecie ks. Nęcek. (PAP)