Ks. Isakowicz-Zaleski: agent przy procesie beatyfikacji Jana Pawła II
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski powiedział, że jeden z księży pracujących w Rzymie przy procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II był tajnym współpracownikiem SB. W Watykanie informacja ta wywołała zakłopotanie wśród polskiego duchowieństwa; polscy komentatorzy oceniają, że nie wpłynie ona na sam proces beatyfikacyjny.
29.09.2006 17:55
Ks. Isakowicz-Zaleski, który przygotowuje książkę "Księża wobec SB na przykładzie diecezji krakowskiej", powiedział, że o przeszłości tego duchownego wiedziało od wielu miesięcy wiele osób. Ksiądz ten został zwerbowany jeszcze w Krakowie na podstawie kompromitujących go materiałów. Ks. Isakowicz-Zaleski nie chciał zdradzić jego pseudonimu. Duchowny dał się zwerbować przed wyjazdem do Rzymu.
W TVN24 ks. Zaleski powiedział, że "wszystkie sprawy, od A do Z, które bada i publikuje, są przekazywane władzom kościelnym i wie o nich metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz. Kardynał Dziwisz powiedział: nie wiedziałem i nawet nie chcę przypuszczać, żeby to było prawdą. Podkreślił, że informację tę przyjmuje z prawdziwą przykrością.
Postulator procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II, ksiądz Sławomir Oder, odmówił wszelkich komentarzy na temat informacji ujawnionych przez ks. Zaleskiego.
Wśród polskiego duchownieństwa w Rzymie informacja ta wywołała szok, konsternację, zakłopotanie. Wielu duchownych przyjęło ją całkowitym milczeniem; nikt nie chciał jej komentować.
Większość publicystów specjalizujących się w tematyce kościelnej, ocenia, że informacja nie wpłynie na proces beatyfikacyjny Jana Pawła II. Nie ma już SB, a ksiądz ten nie może już być agentem - powiedział publicysta "Rzeczpospolitej" Szymon Hołownia. Według Tomasza Terlikowskiego z "Newsweeka", "fakt, że przy procesie pracują grzesznicy, nie wpływa na świętość osoby, która ma być beatyfikowana". Dziennikarz tygodnika "Polityka" Adam Szostkiewicz ocenił, że informacja ta "zatruwa atmosferę przy tym ważnym duchowo dla Polaków procesie".
Część komentatorów negatywnie oceniła natomiast działania ks. Isakowicza-Zaleskiego. Mówienie, że ktoś był w jakimś gremium tajnym współpracownikiem SB, jest nieetyczne, bo obciąża całe to gremium; jeśli ma się zarzut do danej osoby, to trzeba ją wskazać - oświadczył prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej Marcin Przeciszewski. Należy pamiętać, że są różne stopnie tajnych współpracowników. I dlatego też należałoby powiedzieć na czym polegała ta współpraca i na ile jest obciążająca - zaznaczył.
Hołownia ocenił, że działania ks. Isakowicza-Zaleskiego po prostu szkodzą polskiemu Kościołowi. To zmienianie poważnej sprawy w medialny cyrk - ocenił. Według niego, działania ks. Isakowicza- Zaleskiego, wypaczają ideę lustracji, z którą musi się zmierzyć polski Kościół. Krytycznie ocenił fakt, że ks. Zaleski co jakiś czas ujawnia mediom cząstkowe informacje ze swoich badań, nie podaje jednak żadnych nazwisk i szerszych danych.
Tomasz Terlikowski uznał to natomiast za działanie pozytywne. Według niego, ujawnianie co jakiś czas pewnych informacji o współpracownikach SB w Kościele, bez podawania nazwisk, jest celowe i powoduje, że osoby oskarżane o współpracę mają czas na oczyszczenie się. Jak mówił, chodzi o umożliwienie reakcji przełożonym tych duchownych, którzy są podejrzewani o współpracę, jak i samym księżom. Według niego, podejrzewani o współpracę duchowni "mogą z honorem i godnością wyjść z tej sytuacji".
Ksiądz Zaleski ma przekazać rękopis swej książki do wydawnictwa Znak 10 października.
Zaznaczył, że w jego publikacji, obok nazwisk tajnych współpracowników, opisane będą przypadki tych duchownych, którzy byli werbowani przez SB, ale współpracy nie podjęli, jak abp Wojciech Ziemba (obecnie metropolita warmiński). W książce będą opisane także sposoby operacyjnego rozpoznania przez SB duchownych - m.in. ks. Adolfa Chojnackiego, przywołane donosy na kard. Franciszka Macharskiego.
Ks. Zaleski mówił, że do tej pory panowało przekonanie, że żaden z biskupów nie został zwerbowany przez SB. Ja mam przypadki księży, którzy przez rokiem '89 zostali zwerbowani przez SB i potem awansowali. Kościół udzielając nominacji nie pytał o przeszłość. Ci ludzie się nie przyznali. Idą w dramatyczne sytuacje - powiedział duchowny.
W książce ma być opisanych siedmiu biskupów, którzy mimo wysiłków SB nie dali się zwerbować oraz czterech biskupów, którzy współpracę podjęli, jeden jest obecnie na emeryturze.