Ks. Boniecki: ujawnienie nazwiska współpracownika SB to ulga
Zdaniem redaktora naczelnego "Tygodnika
Powszechnego" ks. Adama Bonieckiego ujawnienie nazwiska osoby,
która współpracowała z SB jest ulgą, bo przecina wszelkie
spekulacje. Szalenie ważne jest to, że to nie był nikt z tych
bliskich, zaufanych współpracowników kard. Wojtyły ani papieża
- podkreślił ks. Boniecki.
27.04.2005 | aktual.: 27.04.2005 17:23
Ks. Boniecki przypomniał, że od dawna wiadomo było, iż w otoczeniu Ojca Świętego jest jakiś współpracownik Służby Bezpieczeństwa. Ciągle ta wiadomość krążyła. Bardzo bolesna była niewiedza, która wszystkich kusiła, by podejrzewać każdego, kto był w otoczeniu Ojca Świętego. To najgorsza z możliwych sytuacji, kiedy wiadomo, że był ktoś, a nie wiadomo kto - mówił redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego".
Podanie tej informacji w dużej mierze jest ulgą - powiedział Boniecki. Ulgą także dlatego, że o. Konrad Hejmo nie był w najbliższym otoczeniu papieża. On organizował spotkania papieża z pielgrzymami - zaznaczył redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego". Dodał, że nie przypomina sobie, żeby o. Hejmo był w bliskim otoczeniu biskupa i kardynała Wojtyły.
Szalenie ważne jest to, że to nie był nikt z tych bliskich zaufanych współpracowników kard. Wojtyły ani papieża - podkreślił Boniecki.
Jego zdaniem o. Hejmo znalazł się w bardzo dramatycznym momencie. Nie przypuszczam, żeby on pchał się do tej służby na ochotnika. Jakim cudem on się takiej pracy podjął, to zostanie jego tajemnicą albo się dowiemy. Często za takimi zaangażowaniami kryły się rozmaite dramatyczne historie, szantaże i zaplątania - dodał.
Według redaktora naczelnego "Tygodnika Powszechnego" papież nie wiedział, że współpracownikiem SB jest o. Hejmo. Sądzę, że nie wiedział, bo gdyby wiedział, to w sposób nieostentacyjny zdjęto by go ze sprawowanej funkcji. Przecież był twarzą Stolicy Apostolskiej, z którą spotykali się polscy pielgrzymi - powiedział ks. Boniecki.