Trwa ładowanie...
d42sa9s
18-02-2004 11:34

Ks. Arkadiusz Nowak: gazety nie miały prawa pisać o dyrygencie

d42sa9s
d42sa9s
(RadioZet)
Źródło: (RadioZet)

Ks. Arkadiusz Nowak i Piotr Pacewicz z „Gazety Wyborczej” są gośćmi Radia Zet. Wczoraj „Gazeta” opublikowała informacje o dyrygencie Polskich Słowików, że jest zarażony HIV i oskarżony o pedofilię. Ta publikacja wywołała burzę. Ksiądz mówi, że nie znajduje usprawiedliwienia dla tej publikacji. Tak, podtrzymuję jak najbardziej to, co powiedziałem wczoraj. Uważam, że ani z punktu widzenia prawnego, ani etycznego „Gazeta” i pozostałe tytuły prasowe, które w ślad za „Gazetą” napisały o dyrygencie, nie miały takiego prawa. Zrobiło się więcej krzywdy niż pożytku z tej całej sprawy. Pomijam już to, że na nowo rozgorzała dyskusja na temat tego, co się zakażonym HIV należy, a co się nie należy. Tak, jakby im się należało mniej, niż innym w społeczeństwie. A co się należy według Księdza dzieciom molestowanym przez dyrygenta? Czy dla Księdza ważniejsza jest jednostka niż dobro wielu? „Gazeta”, nie wiem czy dorobiła, jednak zasłoniła się ideologią, że chciała po prostu powiadomić o tym rodziców. Wczoraj rzeczywiście
stoczyłem ostrą dyskusję z przedstawicielem „Gazety”, panem Sławomirem Zagórskim, który był autorem komentarza. Na łamach „Gazety”. Na łamach „Gazety’. Mądrość „Gazety Wyborczej” i innych mediów uznałbym wówczas, gdyby w momencie kiedy upubliczniono sprawę molestowania seksualnego przez dyrygenta, „Gazeta” i inne media zasugerowały, że każdy kontakt seksualny, jak wiadomo, niesie ze sobą ryzyko zakażenia wirusem HIV i w związku z tym warto, żeby rozważyć wykonanie badań. Niezależnie od tego czy udowodni się dyrygentowi molestowanie seksualne, czy nie i niezależnie od tego, czy on jest zakażony, czy nie. I to byłoby mądre, odpowiedzialne działanie, czyli takie, na które ja liczę przy współpracy z mediami. My nie wiemy tego tak naprawdę i mam nadzieję, że się nie dowiemy. Być może dowie się tylko prokurator, czy dyrygent naprawdę jest zakażony czy nie, bo dostęp do tych informacji jest bardzo ograniczony. No właśnie. Sanepid odpowiada: „Nie potwierdzamy i nie zaprzeczamy tej informacji.” Proszę państwa, myśmy
wiedzieli o tej sprawie od tygodnia i nasz dziennikarz Marcin Kącki po kolei, bardzo cierpliwie sprawdzał to we wszystkich instytucjach, które mogły coś o tym wiedzieć, a więc w szpitalu, na policji, w sanepidzie i w prokuraturze. Proszę teraz posłuchać: wszystkie instytucje o tym wiedziały. Przy czym, wszystkie wiedziały nieoficjalnie, ponieważ prawo jest tak skonstruowane, że oficjalnie wiedzieć o tym nie mogły. Oczywiście, że ksiądz ma rację, że byłoby bardzo dobrze, gdyby od razu kiedy ta sprawa wyszła na jaw – wiadomo, to jest pewnego rodzaju grupa ryzyka. Nie ma już ryzyka, panie redaktorze, są ryzykowne zachowania. Dobrze. Było to ryzykowne zachowanie dyrygenta. Byłoby dobrze, gdyby te osoby, które się tą sprawą zajmują, takie na przykład jak ksiądz i lokalne środowiska, coś w tej sprawie zrobiły. A czy opiekun chóru chłopięcego, który powstał po Polskich Słowikach, wiedział coś o tej sprawie? Według moich informacji – nie. Może warto było pójść do tego pana i powiedzieć mu o tym. Może dziennikarz
powinien to zrobić zanim „Gazeta” opublikowała te informacje. Być może zrobiłby on spotkanie z rodzicami, tak jak zamierza to teraz zrobić. I być może odbyłoby się to bez udziału „Gazety”. Jego reakcja jest niezwykle spokojna i sensowna. On powiada: ja teraz zorganizuję pomoc techniczną i lekarską, itd. To nie jest wszystko takie proste. Ale on mógłby to zrobić przed publikacją „Gazety” gdybyście go o tym zawiadomili. Tylko sprawa nie jest taka prosta. Proszę sobie przypomnieć, w jaki sposób wyszła na jaw sprawa molestowania seksualnego przez dyrygenta. Powiedział o tym młody człowiek, obecnie młody mężczyzna. Ale o tym wszystkim wiemy. Z całą pewnością nie pamiętamy tego i proszę pozwolić mi to powiedzieć. Młody mężczyzna, który jest świadkiem w tej sprawie, zarazem jest oskarżony o molestowanie seksualne innych. Co to ma do rzeczy? To ma do rzeczy, bo to oznacza, że jeżeli uruchomimy tutaj pewnego rodzaju złowrogą wyobraźnię, to oznacza, że zarażenie tym wirusem mogło rozprzestrzenić się dość szeroko. A
czy uruchomił sobie pan wyobraźnię i czy myśli pan o tych młodych ludziach i czy środowisko poznańskie będzie dla nich tolerancyjne, czy oni powinni już zmieniać nazwiska i wyprowadzać się z Poznania, czy jeszcze nie? Naturalnie, braliśmy to pod uwagę. Mamy tu do czynienia z konfliktem racji i wartości. Proszę nie ustawiać tego w ten sposób, że z jednej strony jest wspaniała wartość ochrony praw jednego człowieka, a z drugiej strony jest żądna sensacji prasa. To nie jest tak. Z jednej strony mamy interes - rzeczywiście ja go doceniam - i prawo, itd. Myśmy złamali prawo, bo uznaliśmy, że są wyższe wartości, które w tym momencie to uzasadniają. Dobrze by było, żeby się ktoś z urzędu zajął tym, że państwo złamali to prawo, w tym konkretnym wypadku. Z całą pewnością inny urząd niż ksiądz. Być może się tym zajmie. A mnie najbardziej zdumiało, że ważna jest tajemnica lekarska w kontekście dyrygenta, że dla księdza jest on najważniejszy, a nie dzieci. Nie. Dla mnie najważniejsze jest obowiązujące w Polsce prawo i
prawo wyraźnie określa, ze lekarz może zwolnić siebie z zachowania tajemnicy lekarskiej wtedy, gdy uzna, że zachowanie tej tajemnicy stanowi zagrożenie dla życia i zdrowia innych osób. Ale lekarze tego nie zrobili. My tego nie wiemy. W ogóle tego nie wiemy, który z lekarzy to potwierdził. Oczywiście. Tego nie powiem. No właśnie. I teraz bardzo prawdopodobne, że lekarz, który to potwierdził, skontaktowałby się, czy też już skontaktował się z prokuratorem. Tylko proszę nie oczekiwać, że prokurator będzie mówił głośno, że zadzwonił do niego lekarz i poprosił o nazwiska osób, z którymi dyrygent miał kontakty seksualne, bo ujawnienie tej tajemnicy lekarskiej dotyczy relacji: pacjent – lekarz – partnerzy seksualni. Chwileczkę. Ustawa o chorobach zakaźnych i zakażeniach wyraźnie mówi, że lekarzowi, felczerowi czy analitykowi, który odkrył wirusa HIV, nie wolno bez zgody samego zainteresowanego przekazać tej informacji do sanepidu, czy gdziekolwiek indziej. Ależ skąd panie redaktorze! Pan ma błędne informacje. Ta
sama ustawa określa jaki jest system zgłoszeń zakażeń i zachorowań na AIDS. Tam jest wyraźnie napisane, że felczer – nie, ale lekarz potwierdzający diagnozę i wcześniej laboratorium potwierdzające zakażenie zgłasza ten fakt personalnie, o ile osoba sobie tego nie zastrzegła, do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. No właśnie. O ile sobie nie zastrzegła. Nie. Zgłasza personalnie do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Ja współtworzyłem tę ustawę i wiem, co jest tam napisane. Według księdza to lekarze powinni zawiadomić prokuraturę? Tak. I mieli takie prawo, żeby ją zawiadomić? Tak. Mieli takie prawo. A jak nie zawiadomili prokuratury, to co z osobami, które są w grupie ryzyka? O tym, iż te kontakty seksualne mogły grozić zakażeniem HIV, było wiadomo dawno. Tłumaczenie się, że robimy coś w interesie grupy jest żadnym tłumaczeniem, bo gdyby to wówczas zostało zrobione, to zrozumiałbym. Moje pytanie jest takie: kto wziąłby za to odpowiedzialność, gdyby któryś z tych młodych ludzi nie
wytrzymał presji psychicznej i targnąłby się na swoje życie? Państwo też poświęciliby pierwszą stronę swojej gazety i napisaliby uroczysty nekrolog? Wiem, co to znaczy potwierdzenie zakażeń i przekazywanie informacji o ryzyku zakażenia. Przecież na co dzień pracuję z tymi ludźmi i wiem jak to się odbywa. Świetnie rozumiem punkt widzenia księdza, bo ksiądz część swojego życia poświęcił, żeby chronić tę grupę ludzi. Ja to doceniam. Proszę też powiedzieć, czy ktoś wziąłby za to odpowiedzialność, czy ksiądz wziąłby odpowiedzialność za to, że kolejny pacjent, przez kolejny kontakt seksualny tego młodego 20-letniego mężczyzny, jego dziewczyna, czy jeśli jest innej orientacji seksualnej, to jego chłopak - został zakażony wirusem? Panie redaktorze, każdy zakażony u którego potwierdzono zakażenie, miał w tym kraju kontakty seksualne wcześniej. Czyli powinniśmy ścigać kontakty seksualne wszystkich zakażonych w Polsce i wszystkich chorych na choroby przenoszone drogą płciową? Czy ksiądz nie myśli, że może uratuje się
czyjeś życie w ten sposób? A w jaki sposób „Gazeta” zapewni, że te osoby będą w stanie pójść teraz i się zbadać? To jest decyzja indywidualna każdego. Może nie był świadomy, że trzeba to zrobić? Kontakt seksualny jest ryzykownym zachowaniem i o tym mówimy od początku istnienia epidemii HIV na świecie. W Polsce od 20 lat. Jakoś się mówi o tym, a nikt tego nie zrobił. To jest tajne, czy ktoś poszedł i się zbadał, czy nie. Z naszych rozmów z tym całym środowiskiem, po tej publikacji, ludzie poczuli się zagrożeni, ale zarazem zostało zorganizowane to wszystko, co powinno być zorganizowane wcześniej. No niestety, taka jest w tym momencie rola mediów. To są nasze formy działania. A ksiądz w „Gazecie” mówi tak: „Najwyraźniej uznaliście, że skoro dyrygent jest oskarżony o pedofilię, to można pozbawić go wszystkich praw.” Czyli ważniejsze dla księdza są prawa dyrygenta? Prawa człowieka są dla mnie ważne, prawa pacjenta. Niezależnie od tego, za co jest ktoś oskarżony. Jemu jeszcze nie udowodniono, czy był pedofilem,
czy nie. A nawet jeśli mu się udowodni, to wtedy, kiedy w Polsce będzie takie prawo, że będziemy ich nazwiska podawać do publicznej wiadomości, ich drzwi malować wykrzyknikiem na czerwono i będziemy podawali listę chorób, na które chorują, to wtedy będziemy w majestacie prawa to czynić, ale takiego prawa nie ma. Może niech „Gazeta” zainicjuje dyskusję, czy w tym wypadku w przypadku pedofilii należy tak a nie inaczej postępować. Nie chodzi o pedofilię. Chodzi o sytuację, w której jest molestowanie seksualne i ten człowiek nawet w najmniejszym stopniu nie współpracuje. On zaprzecza nawet faktowi, że miał jakiekolwiek kontakty seksualne. I na tym musimy skończyć niestety naszą dyskusję. Piotr Pacewicz i ks. Arkadiusz Nowak. Dziękuję.

d42sa9s
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d42sa9s
Więcej tematów