Krzyżyk na drogę
Na swój sposób zabawne jest obserwowanie jak nasi politycy próbują nas robić w konia. Te próby mają oczywiście charakter permanentny, ale w kampanii wyborczej szczególnie przybierają na sile. Nie ma takiej bzdury, której by nie powiedzieli, nie ma takiej obietnicy, której by nie złożyli. I nie przejmują się, że bzdury są oczywiste, a obietnice nie do spełnienia. Mają nas za durniów i zgodnie z tym założeniem działają.
12.09.2007 | aktual.: 26.11.2010 14:25
Na początek kampanii premier Kaczyński okazał się cudotwórcą. Oto jeszcze kilka tygodni temu nie było ani grosza na służbę zdrowia, a tu, proszę - trzask, prask, i forsa jest. Wszystko zgodnie z hasłem - miliard w środę, miliard w sobotę. Jeśli PIS zauważy, że po złożeniu kilku takich obietnic w sondażach im skoczy, złożą i następne, warte miliard albo i pięć. W końcu to nie ich pieniądze, to co się mają martwić. Z naszych płacą, co nawiasem mówiąc jest ciekawą formą robienia prezentów - ukraść komuś pieniądze i mu je potem, oczekując wdzięczności, podarować.
Krok w krok za PIS-em albo obok PIS-u, podąża Platforma Obywatelska. Przez lata politycy tej partii mówili, że trzeba zreformować KRUS, bo przecież nie może być tak, że nauczyciele i lekarze płacą słono na swe emerytury a właściciele setek hektarów płacą grosze. Ale to było dawniej. Teraz trzeba zdobyć głosy, jakimkolwiek kosztem, za każdą cenę, więc PO mówi, że KRUS-u ruszać nie będzie. Oczywiście obecna próba robienia nas w konia nie jest niczym nadzwyczajnym. W końcu politycy tych dwóch partii dwa lata temu mówili nam, że stworzą koalicję. Wtedy byli przyjaciele z PO i przyjaciele z PIS. Potem okazało się, że to dranie z PIS i kanalie z PO. I oczywiście jedni i drudzy byli tym szalenie zaskoczeni, bo przecież jeszcze dzień przed wyborami mieli absolutne przekonanie o tym, że przyszły partner ma niemal same zalety.
Zaraz potem PIS ogłosiło, że zalety, to owszem ma, ale Samoobrona i LPR, a PO to jest we froncie obrony przestępców. Było to jakiś czas przed tym, gdy okazało się, że przestępcy, owszem są, ale w rządzie i że są to dokładnie ci, z którymi PIS chciało zaprowadzać nowy porządek moralny. PO w tym czasie popierała najgłupsze pomysły PIS-u, w tym kuriozalną lustrację i powołanie CBA, które potem Platforma nazwała policją polityczną. PIS rozwalało więc układ, który samo stworzyło, a Platforma krytykowała działania instytucji, w której powołaniu współuczestniczyła.
Dwa lata temu mieliśmy według PO genialnego Religę i pogubioną Gilowską, według PIS-u mieliśmy żałosnego Religę i żadną Gilowską, według Religi Tusk był super, a Kaczyński bee, chwilę wcześniej według Gilowskiej Kaczyński był do niczego, a Tusk był bratem. Potem się zmieniło. PIS uznało, ze Religa i Gilowska są super, PO uznała, że Gilowska i Religa są do niczego, Religa uznał, że Tusk jest do niczego, a Kaczyński super i podobnie uznała Gilowska. Wszyscy zmieniali zdanie na naszych oczach, na zdania przeciwne do poprzednich dokładnie o 180 stopni. Specjalnie się tym nie krępowali, bo przecież o co chodzi, robienie ludzi w konia mają we krwi.
Przed nami wielki wyborczy dramat, starcie, które zdecyduje o przyszłości Polski. Ejże, na pewno zdecyduje? Bo prawdę mówiąc czasem mam wrażenie, że nasza polityka wygląda jak imieniny u cioci, co jakiś czas następuje jedynie zmiana krzeseł, ale dla wszystkich przy stole najważniejsze jest, by nie zasiadł przy nim nikt inny. A już szczególnie ktoś, kto traktowałby nas wszystkich poważnie, gdybyśmy oczywiście, i jest to ryzykowne założenie, rzeczywiście chcieli być traktowani poważnie.
Obecna kampania na razie przypomina kampanię buraczaną. Nie usłyszeliśmy nic szczególnie ważnego czy mądrego. I, prawdę mówiąc, wątpliwe czy usłyszymy. Od lat dajemy się w końcu robić w konia, więc niby dlaczego ta praktyka miałaby być zaniechana. Za kilkadziesiąt dni zderzymy się oczywiście z pytaniem przy którym nazwisku postawić krzyżyk. A czy krzyżyka nie można by postawić na wszystkich?
Tomasz Lis specjalnie dla Wirtualnej Polski