Krzysztof Putra: PiS czeka rok ciężkiej, solidnej pracy
To będzie dla Prawa i Sprawiedliwości rok ciężkiej, solidnej pracy, która mam nadzieję przełoży się na bardzo konkretne efekty, czyli na wzrost poparcia - mówi Wirtualnej Polsce wicemarszałek Sejmu, poseł PiS Krzysztof Putra, wyrażając swoje nadzieje na rok 2008.
WP: Jaki był dla Pana rok 2007? Jaki to był rok dla Prawa i Sprawiedliwości?
Krzysztof Putra: Politycznie był to rok bardzo dla nas skomplikowany, mieliśmy gigantyczne problemy z koalicjantami, w związku z czym zdecydowaliśmy się na wcześniejsze wybory. To dzięki decyzji Prawa i Sprawiedliwości parlament się rozwiązał, to stworzyło nową sytuację, były wybory, które żeśmy przegrali, chociaż zdobyliśmy zdecydowanie więcej głosów. Przestaliśmy być w rządzie, jesteśmy w opozycji, to było wydarzenie niezwykle istotne.
WP: Jakie inne wydarzenia uznaje Pan za najbardziej istotne w minionym roku?
- Było bardzo wiele wydarzeń dobrych - w roku 2007 gospodarka się dobrze rozwijała, na niwie sportowej awansowaliśmy do finałów mistrzostw świata, choć oczywiście to nie zasługa polityków, ale piłkarzy i trenera. Polska razem z Ukrainą uzyskała możliwość organizacji mistrzostw Europy – to jest niezwykle ważne.
Do zdarzeń bardzo istotnych z punktu widzenia Polski można zaliczyć dobrze wynegocjowany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego i polską dyplomację traktat lizboński, który otwiera spore szanse Polski w Unii Europejskiej.
Z mojego punktu widzenia, ostatecznym zwieńczeniem walki o wolność RP jest wejście Polski do strefy Schengen. Należę do środowiska, które za PRL miało kłopoty z uzyskaniem paszportu, a co dopiero z podróżowaniem po świecie. A dziś, choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy, możemy swobodnie podróżować po 24 krajach Unii Europejskiej, nie posiadając paszportu. Oczywiście aby podróżować trzeba posiadać pieniądze, ale to już zupełnie inna sprawa. Wejście Polski do strefy Schengen w hierarchii ważności ustawiałbym na pierwszym miejscu.
WP: Wiąże Pan jakieś szczególne oczekiwania z nowym rokiem?
- Nie należę do ludzi, którzy wierzą w skoki, jeśli chodzi o postęp, jestem człowiekiem przyzwyczajonym do marszu krok po kroku, ale w dobrą stronę. Jestem przekonany, że Polska demokracja ma się dobrze i będzie się rozwijała, jestem oczywiście pełen obaw co do tego, czy Donaldowi Tuskowi i jego ekipie uda się zrealizować przyrzeczenia wyborcze, te dziesięć deklaracji, które złożył. W moim przekonaniu były to deklaracje na wyrost i z ich zrealizowaniem będą kłopoty. Sądzę, że będzie to rok rozczarowań, dla tych, którzy bardzo mocno uwierzyli obietnice Tuska. Choć Polska gospodarka się rozwija, to nie na tyle szybko, by można było podwoić przychody polskiego budżetu.
WP: A jaki będzie rok 2008 dla PiS?
- Dla PiS będzie to rok trudny, bo z jednej strony musimy uporządkować sprawy wewnątrz partii, z drugiej - znaleźć dobry sposób funkcjonowania w twardej opozycji. Myślę, że to będzie dla Prawa i Sprawiedliwości rok ciężkiej, solidnej pracy, która mam nadzieję przełoży się na bardzo konkretne efekty, czyli na wzrost poparcia.
Rozmawiała Joanna Stanisławska