Krzysztof Martens: dopóki będę potrzebny to nie opuszczę SLD
Zrozumiałem, że to nie Oleksy, nie Janik, Kwaśniewski, Belka razem wzięci, ale to ponad 3 tysiące ludzi tutaj na Podkarpaciu zaufało mi. I dopóki będę im potrzebny to nie opuszczę tej partii - powiedział
Krzysztof Martens, gość "Salonu Politycznego Trójki".
14.03.2005 11:44
Jolanta Pieńkowska: W sobotę wyszedł pan z Rady Krajowej SLD, bo Józef Oleksy nie poddał pod głosowanie pańskiego wniosku o to by wybory odbyły się jak najszybciej. Wystąpi pan z SLD ?
Krzysztof Martens: - Przyznam, że takie było moje pierwsze wrażenie, natomiast wróciłem na Podkarpacie, wczoraj miałem naszą radę wojewódzką i zrozumiałem, że to nie Oleksy , nie Janik, Kwaśniewski, Belka razem wzięci, ale to ponad 3 tysiące ludzi tutaj na Podkarpaciu zaufało mi. I dopóki będę im potrzebny to nie opuszczę tej partii.
Jolanta Pieńkowska: A o co jest jeszcze walczyć ?
Krzysztof Martens: - Przede wszystkim o rodzaj honoru i o przyszlość tych ludzi, którzy kiedyć uwierzyli elitom. Elity- te lewicowe- korzystały z poparcia 80 tys, 100 tys, 150 tys w swoim czasie członków SLD. Dzisiaj zapominają o tym. Dzisiaj z tygodnia na tydzień przyspiesza proces autodestrukcji elit SLD, podkreślam elit, a nie samej partii. Szeregowi członkowie są zagubieni, czują sie bezsilni, oszukani, rośnie zniechęcenie. Z tego wynika pierwszy argument - szybkie wybory to zamrożenie tego procesu. Drugi argument jest oczywisty - wszyscy dookoła mówią, że polityka jest tak obrzydliwa, iż trzeba kończyc to fatalne przedstawienie, a podupadły teatr czyli Sejm Rzeczpospolitej Polskiej trzeba zmienić jak najszybciej. I trzeci argument za przyśpieszeniem wyborów to jest sytuacja, w której od 5 maja SLD będzie jedyną siłą polityczną podnoszącą koszty polityczne przedłużania życia bardzo niepopularnego Sejmu i Rządu, którego premier juz nie chce rządzić, ale musi gdyż prezydent nie przyjmie jego dymisji.
Moim zdaniem jest to wszystko czego trzeba by sprowadzić na SLD we wrześniu ostateczną katastrofę. Zawsze walczyłem o SLD, ale o SLD podstawowe szeregowych członków. Przyznam, że elity warszawskie mało mnie obchodzą.
Jolanta Pieńkowska: Kazimierz Kik mówi dziś w "Rzeczpospolitej" - "pozostawienie Oleksego na stanowisku oznacza przyśpieszenie agonii tej partii".
Krzysztof Martens: - Niewątpliwie jednośc tej partii jest wartością w sobie, bo za tą jedność może nas nagrodzić nasz żelazny elektorat rzędu 10%.
Jolanta Pieńkowska: No ale juz chyba nie ma jednej partii, bo jest partia Krzysztofa Janika, jest partia Józefa Oleksego , no i jakoś tam jest partia Krzysztofa Martensa...
Krzysztof Martens: - Chcę powiedzieć, że jestem gotów poświęcić wszystkie swoje ambicje,ale również wymagam aby Janik i Oleksy je poświęcili - jeżeli jest to niezbędne dla jedności SLD, bo to jest naprawdę wartość. To jest to co się należy od nas szeregowym członkom. Tym ludziom, którzy pracowali kiedys na nasz sukces.