Krzysztof Jażdżewski: nie dotykać martwych ptaków
(RadioZet)
06.03.2006 | aktual.: 06.03.2006 12:05
Gościem Radia ZET jest Krzysztof Jażdżewski, Główny lekarz Weterynarii. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. No i mamy ptasią grypę w Toruniu, czy jest to odmiana groźna dla człowieka? Czy można już na 99% powiedzieć tak czy nie? Z tych wyników, które nadchodzą z Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, czyli naszego laboratorium badającego ptasią grypę, wynika, iż rzeczywiście, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, właśnie na 99%, że jest to wirus H5N1. Musimy to koniecznie, szczególnie w tym pierwszym przypadku, potwierdzić jeszcze pod Londynem i wtedy będziemy już tą 100 procentową pewność mieli w połowie tygodnia. A jak to się stało, że ptasia grypa dotarła do nas tak późno? Przez pewien czas byliśmy oazą. Jeszcze mamy kraje nadbałtyckie, jeszcze mamy czechów, więc tak do końca oazą nie byliśmy. W tego typu przypadkach, kiedy wykrywamy wirusa u dzików ptaków, a nie u drobiu, gdzie jednak mamy nad tym większy nadzór, to zawsze jest też trochę kwestia przypadku. W tym
momencie mieliśmy ten przypadek w Toruniu, to były dwa łabędzie, wykryliśmy je dzięki temu, że praktycznie od kilku lat prowadzimy monitoring i wśród dzikiego ptactwa i wśród drobiu domowego, w kierunku tej choroby, a dodatkowo jeszcze, po przypadkach na Rugii, zwiększyliśmy ten monitoring. To było kilkadziesiąt, kilkaset próbek w tygodniu, w zależności od momentu. A w jaki sposób drób może się zarazić od dzikiego ptactwa? W tej chwili, tą wiedzę, którą posiadamy, to są trzy drogi. Jedna droga, to jest bezpośredni kontakt z zakażonymi ptakami dzikimi, druga to jest poprzez kał, świeży kał tych zwierząt, a trzecie poprzez wodę. Stąd my zalecamy, aby nie poić drobiu domowego wodą ze stawów, gdzie mogły siadać np. takie dzikie ptaki. A co mają zrobić ludzie, aby nie zarazić się ptasią grypą? Tak naprawdę, powinni się zachowywać bardziej higienicznie, ale wg standardów, które są przyjęte w naszej szerokości geograficznej. Tzn. nie dotykać martwych ptaków, nie karmić tych ptaków bezpośrednio z ręki... Ale karmić
w ogóle można? Słyszałem opinię, że nie wolno absolutnie karmić ptaków. W tej chwili mamy zimę, musimy patrzeć również na dobrostan tych zwierząt, że one mogą nam paść z głodu. Nie powinniśmy natomiast tego robić tak, jak to się często dzieje na rynkach dużych miast, gdzie gołębie siadają na ramionach, szczególnie dzieci. To rzeczywiście może stanowić potencjalne zagrożenie, ale dokarmianie ptaków nie jest niczym nagannym w tym zakresie. Nie możemy jeść surowego mięsa drobiowego, ale raczej nie jadamy surowego mięsa drobiowego. Zgadza się, poza tym musimy pamiętać, że kupując mięso w normalnych sklepach, z normalnych źródeł, no jakież jest niebezpieczeństwo zarażenia się ptasią grypą? Ale trzeba przygotowywać jedzenie w rękawiczkach? Nie. Chciałem właśnie powiedzieć, że jeżeli mamy mięso w sklepie, to ono najczęściej przechodzi następującą obróbkę. Jest ferma, na której jest lekarz weterynarii. Zawsze, bo to są duże fermy i tam jest zawsze lekarz. Później jedzie to do rzeźni, podlega to badaniom, przed i po
ubojowym. Później jest cała obróbka technologiczna. W tym sklepie to już naprawdę mięso jest – nie powiem, że wysterylizowane – ale przeszło wiele badań. Wirusy znikają pod wpływem wysokiej temperatury. Zgadza się, to jest dodatkowe zabezpieczenie. Bardzo dobre opracowanie, które my dziś wywiesimy na nasze strony Głównego Inspektoratu Weterynarii, opracowała francuska Agencja Bezpieczeństwa Żywności. Oni tam wyraźnie wskazują, że wirus H5N1, który oni badali, jest unicestwiany w temperaturze 63,5 stopnia - to nie jest jeszcze wysoka temperatura - w przeciągu 12,5 sekundy. A co z jajkami na miękko? Możemy jeść? Możemy jeść, jeżeli kupujemy normalne, z nadzoru, fermowe jajka. Ja bym przede wszystkim przestrzegał przed kupowaniem z nielegalnych źródeł. Ale dzisiaj czytałem w gazetach zalecenia, że nie można jeść jajek na miękko, bo żółtko jest płynne i jajecznica musi być też bardzo ścięta. Tak, tylko pamiętajmy, że to są takie maksymalne środki ostrożności. Ja cały czas powtarzam, że jeżeli mamy fermowe fajka,
jeżeli mamy fermowe mięso, to tak naprawdę nie ma szans, żeby tam się dostał wirus. Kiedy tam się dostanie wirus, najczęściej na fermie w 24 godziny pada 70 proc. kur. A jaka jest możliwość przeniesienia wirusa z dzikiego ptactwa na gołębie? Te gołębie, które mamy w miastach, to też jest dzikie ptactwo. W Azji stwierdzono, że gołąb może nosić wirusa ptasiej grypy, natomiast w Europie, nawet w Turcji, mimo, iż mieliśmy sporo tych przypadków, nie stwierdzono, żeby gołąb był nosicielem. Nie mamy żadnej możliwości odgrodzenia się od gołębi. Dlatego te przypadku zarażeń ludzi, które były.... Weźmy przypadku z Turcji. Tam, gdzie dzieciaki bawiły się tym padłym ptactwem, tam tak naprawdę nie zgłaszano żadnego przypadku padłego ptactwa, tylko wrzucano je do rowów, a dzieci się bawiły. Tam była duża ekspozycja wirusa na te dzieci. To nie jest tak, że przez powietrze jesteśmy się w stanie zarazić wirusem. Ale przez wydzieliny możemy. Ale to musielibyśmy najpierw te wydzieliny mieć na rękach, na spojówkach itd. No tak,
ale jak idziemy sobie ulicą, to czasami gołębie ekskrementy spadają na nas. Ale chyba nie na oko, nie zdejmujemy chyba tego ręką i nie dotykami później tym ust. No tak, trzeba zachować higienę. A co z naszymi zwierzętami domowymi, ssakami, bo jeden ssak, kot, został zarażony ptasią grypą. Jeden kot w Niemczech. Na świecie nawet więcej, dlatego, że mieliśmy przypadki w Azji, gdzie stwierdzono padnięcia tygrysów na ptasią grypę, które były karmione padłym drobiem właśnie z powodu ptasiej grypy. Ten kot, najprawdopodobniej też padł ze względy na zjedzenie chorych ptaków. To co mamy zrobić z kotami? Pan doktor ma kota i ten kot sobie chodzi. Chodzi, na zewnątrz. Ale to w Warszawie, a w Toruniu mógłby sobie kot chodzić? W Toruniu zalecamy aby jednak koty trzymać w domu, bo to jest jednak miejsce, gdzie stwierdzono wirusa. I tam, gdzie ustaliliśmy tą strefę 10 km, już nie mówię o tych 2 km, tylko tą najdalszą strefę, tam rzeczywiście zalecamy aby jednak koty były trzymane z zamknięciu. A psy – choć nie
stwierdzono, żeby pies się zaraził tym wirusem, ale na wszelki wypadek – żeby chodziły na smyczy. Czytał pan zapewne, że nasi sąsiedzi Niemcy wyrzucają koty ze strachu przed ptasią grypą. Trochę takie irracjonalne działania. Jak widać, nawet uporządkowany naród niemiecki czasami postępuje niezgodnie z logiką. Musimy pamiętać cały czas, że to jeszcze może jest ciągle choroba egzotyczna dla nas, ale też będziemy musieli się w perspektywie dłuższego czasu przyzwyczaić do tego, że ten wirus u dzikiego ptactwa będzie w Europie występował, i na jesień i na wiosnę, przez najbliższe kilka lat. Koty należy dokarmiać? Tu są dwie sprawy. Dokarmianie kotów powoduje, że one jednak trzymają się tych miejsc, ale z punktu widzenia przenoszenia się wirusów z kota na człowieka, to dokarmianie kotów nie stanowi tu żadnego zagrożenia. Mamy potwierdzenie. „Łabędzie znalezione w Toruniu były zarażone wirusem H5N1” – tak twierdzi Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach. Instytut w Puławach jest rzeczywiście dobrze przygotowany
do badania tego typu wirusów, natomiast musimy pamiętać, że przeprowadzał kolejne testy na tych dwóch znalezionych łabędziach, ale żeby mieć pewność musimy mieć jednak wyniki z laboratorium pod Londynem. W tej chwili możemy powiedzieć, że mamy 98,99% pewności, ale środa, czwartek dopiero 100%. I na koniec, czy w Polsce zbadaliśmy już jakieś zdechłe ssaki, zdechłe koty? Nie zbadaliśmy, ja nie słyszałem o takim przypadku. W kierunku ptasiej grypy nie badamy. Rzeczywiście, po tym przypadku będziemy to uwzględniać. U nas w Polsce prędzej znajdziemy wściekliznę u kota padłego, niż ptasią grypę. Tutaj za każdym razem należy padłe koty zgłaszać Inspekcji Weterynaryjnej. No to co, panie doktorze, jemy jajka po wiedeńsku dzisiaj? Możemy jeść spokojnie. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był Główny Lekarz Weterynarii Kraju Krzysztof Jażdżewski.