Krzysztof Janik: rezygnacja Millera to szansa dla SLD

(RadioZet)

Krzysztof Janik: rezygnacja Millera to szansa dla SLD
Źródło zdjęć: © RadioZet

26.02.2004 | aktual.: 26.02.2004 10:15

Obraz

Gościem Radia Zet jest Krzysztof Janik, szef klubu SLD. Dzień dobry Monika Olejnik. Dzień dobry Pani, dzień dobry Państwu. „Premier powinien ustąpić, ale raczej się na to nie zdobędzie. Dlatego klub SLD powinien mu powiedzieć dość.” Klub nie powiedział dość premierowi, a premier, zdaje się, na wczorajszym posiedzeniu powiedział, że nie ustąpi. Wczoraj ten wątek nie stawał. On stawał incydentalnie raczej w kontekście, że tak powiem, całości sytuacji. Ja wiem, ale Pan nie mówi o tym co powiedziała Danuta Waniek. Ja nie znam tego tekstu Przeczytałam Panu przed chwilą. Danuta Waniek wyraża swoją indywidualną opinię, dosyć radykalną, ale Danusia ostatnio jest w ogóle radykalną osobą co mnie cieszy, bo lubię kobiety zdecydowane. ”Jeśli Sojusz nie wykrzesa z siebie energii do rzeczywistych zmian, Kwaśniewski może stać się twórcą nowej partii.” – to też cytat z pani Danuty Waniek. Przestrzegam przed motaniem w to wszystko prezydenta Rzeczpospolitej. Aleksander Kwaśniewski, co byśmy o nim nie powiedzieli, jest dla
mnie symbolem naszego państwa, zachowuje pozycję właśnie, dlatego że się nie miesza w bieżące życie partyjne, nie deklaruje zaangażowania w żadną inicjatywę organizacyjną i pani Waniek robi mu krzywdę taka wypowiedzią. No tak, ale są młodzi politycy Sojuszu, którzy chcieliby już odejść od SLD. Przynajmniej zna takich Polska Agencja Prasowa i chcieliby założyć własną partię. I może właśnie pod skrzydłami prezydenta. Martwię się, że na lewicy odtwarza się choroba prawicy, rozwój przez podział, ale to są tacy politycy... Zauważył Pan jaki skuteczny jest ten podział na prawicy? Jeszcze raz chcę życzyć szczęśliwej drogi, natomiast chcę zwrócić uwagę na jedno: taka wiara, że to nie nasze poglądy, nie nasza filozofia postrzegania rzeczywistości, tylko szyld decyduje o sukcesie, to jest wiara polityków, którzy nie mają żadnych poglądów, żadnej filozofii, tylko szukają szyldu, który będzie dla nich skuteczny. Ale ten szyld jest według opinii publicznej zużyty, całe SLD zużyło się. Nasi pobratymcy zza Odry mają 140
lat. Mieli czasy, w których głosowało na nich poniżej 10%, nie w systemie wielopartyjnym a dwupartyjnym, ale przetrwali. Pana pobratymcy z PZPR-u też przetrwali długo. I bliżsi są chyba... Pani dowcip, powiedziałbym, jest taki sobie. No dobrze. Kto posprząta tę oborę? Nie ma co sprzątać. To jest cytat z Pana wypowiedzi. Jednak ten klub, ta formacja się zmienia, porządkuje, zaczyna być w niej pewien ład. Pani Waniek i inni sojuszolodzy to są trochę osoby trochę z zewnątrz i nie wiedzą jak to naprawdę biega. Wczoraj osiem godzin z hakiem dyskusji, żadnych awantur, szczerość, taka popielcowa atmosfera. Najpierw o sobie i własnych zaniedbaniach i potem o innych. To proszę powiedzieć jak Pan będzie szukał porozumienia? To już jest inny klub, niż dwa miesiące temu i inna formacja, bo decyzja Leszka Millera o rezygnacji z kierowania tą formacją daje kolejną szansę i zobaczymy jak ją wykorzystamy. Czy Pan chce zająć miejsce pana premiera? Ale gdzie? No nie na funkcji premiera, bo premier powiedział: nie, ale
zwolniło się miejsce szefa SLD. Umówiliśmy się w ten sposób, że do poniedziałku podejmujemy decyzję. Mówię tu o tych, których nazwiska są wymieniane na kandydatów. W poniedziałek późnym wieczorem ogłosimy kto kandyduje, a kto nie. Już Panu w nic nie wierzą, bo w zeszłym tygodniu mówił mi Pan, że powie we wtorek, a dziś jest czwartek i znowu mi Pan nie mówi. Powiedziałem, że w poniedziałek będę w Tarnowie... ...a we wtorek Pani powiem. – tak Pan powiedział. To prawda, ze obiecywałem. Strasznie jest Pan niesłowny. Ale dzisiaj jest czwartek. No właśnie. Zapytała Pana gazeta „Fakt” i Pan powiedział: „Nie, nie będę kandydował.” Umówiliśmy się, że w tej sprawie wypowiemy się w poniedziałek wieczorem. A Pana wypowiedź w „Fakcie” – to co to było? Przecież się nie wyprę. To są moje słowa. Czyli dzisiaj ma Pan w sobie jeszcze decyzję: może tak, a może nie? Pani Moniko, decyzję podjąłem. Podam ją w poniedziałek. No dobrze. Zresztą to Państwa sprawa kto będzie szefem SLD. Nie tylko nasza sprawa, dlatego że
przewodniczący tak dużej partii, nadal dużej i nadal bardzo silnej, to jest ważna rzecz z punktu widzenia społecznego i jeśli ta partia jest w kłopocie, a jest, to przecież nikt tego nie ukrywa – musi szukać punktu odbicia się. Przewodniczący jest takim punktem odbicia się. Czy Józef Oleksy może być takim odbiciem się? Ryszard Kalisz słał komplementy pod jego adresem na antenie Radia Zet. Jeśli trzeba, to ja skomplementuję Józka Oleksego, który jest wybitną postacią polskiej lewicy. Tak, a czy mógłby być nową twarzą? Nową? Dla SLD. Nie wiem, bo ja tu nie jestem bezstronny. Ja te twarze znam od lat, więc dla mnie żadna nie jest... Ale Pan wie o co chodzi. To raczej Pani powinna się w tej sprawie wypowiedzieć. Ja nie należę do SLD. Ale przecież Pani pyta czy będzie nową twarzą? Czy według pana mógłby coś zmienić czy powinien sobie dać spokój? Wie Pani, my należymy, Józef Oleksy, Leszek Miller i ja, do pewnej generacji, która dobiega już końca swojej politycznej drogi. Wydaje mi się, że teraz jest dobra okazja,
żeby posunąć się krok dalej i sięgnąć po trochę niższą półkę wiekową. I z tej niższej półki jest pani Jolanta Banach, która ma niestety „gębę” antyhausnerowską? Wczoraj oczywiście temat pod tytułem program Hausnera dominował na tym spotkaniu i nie zauważyłem, żeby pani Banach protestowała przeciwko temu programowi. Mało tego, wczoraj sformułowano kilka interesujących propozycji, do których Jurek nie mógł się na gorąco odnieść, bo trzeba je policzyć i poszukać. Także propozycji dalszych oszczędności na przykład w administracji, także przebudowy pewnego systemu świadczeń społecznych i wydaje mi się, że pójdziemy nawet dalej, niż oczekuje Jerzy Hausner. Dalej, bo chcecie się porozumieć z klubem Romana Jagielińskiego, jak Pan go ściągnie z drzewa – bo ostatnio wysyłał go Pan na drzewo. Ach, to było trzy tygodnie temu! Czyli teraz już jest na ziemi? Odpowiedź jest prosta. Otóż, my musimy przeprowadzić ten program Hausnera, bo to jest dla nas, dla Polski sprawa zasadnicza. To wszyscy wiedzą. Musimy mieć pewność i
tyle. Czyli koalicja z Romanem Jagielińskim? Nie będę się w tej sprawie wypowiadał, bo najpierw musimy zakończyć pewne rozmowy, które prowadzimy. Jeżeli te rozmowy będą pozytywne, to nie wyklucza Pan Romana Jagielińskiego w koalicji? Ale oczywiście, że nikogo nie wykluczam. Wczoraj mnie wręcz zobowiązano do kontynuowania wszystkich rozmów, które zaczęliśmy dwa tygodnie temu. Z tego wyłania się konstelacja, która może ten program przeprowadzić. Bez fanaberii, dodam. Czy poprawki do ustawy medialnej, które wniosła pani Jakubowska są słuszne i czy będzie Pan za nimi głosował? Spotykamy się dzisiaj w tej sprawie. Decyzje będziemy podejmowali w poniedziałek na klubie. Zdecydowana większość tych poprawek służąca umocnieniu mediów publicznych, elektronicznych będzie przeze mnie poparta. Dla 40% społeczeństwa jest to jedyne źródło o kulturze. Tomasz Nałęcz mówi: „Ja się dziwię, że tak mądre i rozważne środowisko, jakim jest środowisko SLD, po raz drugi dobrowolnie zanurza się w tę awanturę.” Ale czy Tomaszowi
Nałęczowi chodzi o ściągalność abonamentu? Nie. O poprawki, które złożyła Aleksandra Jakubowska. Ta poprawka dotyczy ściągalności abonamentu. I przepisów antykoncentracyjnych. Aaaa, to jest temat kontrowersyjny i będziemy o tym rozmawiać. Jest Pan za czy przeciw? Będziemy dyskutować. Nie znam na tyle sprawy. To rzeczywiście, Pan jest jak Józef Oleksy, to jest to pokolenie. Dziękuję, gościem Radia Zet był Krzysztof Janik. Dziękuję bardzo.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)