Krzysztof Janik: kapitalizm kontra prawa człowieka
Monika Olejnik rozmawia z Krzysztofem Janikiem - ministrem spraw wewnętrznych
28.11.2002 | aktual.: 28.11.2002 11:56
Panie ministrze, „Solidarność” żąda pana dymisji. Żąda dymisji za to, co się wydarzyło w Ożarowie, kiedy ochroniarze bili brutalnie robotników i policja nie interweniowała. Wie pani, jeśli chodzi o Ożarów, nie znam szczegółowo przebiegu wypadków. Ponieważ rzecz wydaje mi się ważna, poprosiłem pana posła Brachmańskiego, przewodniczącego sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, aby zechciał zwołać posiedzenie komisji. Nie mamy nic do ukrycia, posiedzenie będzie jawne, publiczne - po to, żeby wyjaśnić, jak wyglądały wypadki, jaka była rola policji. Dobrze, jeżeli ochroniarze biją ludzi, policja powinna przyglądać się, być bierna, panie ministrze? Przepraszam uprzejmie, ale z tego, co wiem, to policja przybyła tam znacznie później i nie była świadkiem tego typu działań. Nad ranem przybyła. Nad ranem, ale już nieco później. Przy czym proszę o wybaczenie, ja nie dowodzę policją, nie dowodziłem wtedy tym oddziałem i też nie wiem do końca, jak wyglądał przebieg wypadków. Może przeczytam panu fragment
reportażu z „Gazety”: „Silnymi latarkami świecili im w oczy, kopali, dusili ściśniętych przed bramą ludzi. Słychać było płacz kobiet i wybuchy petard rzucanych przez robotników. Ochrona odpowiedziała gazem. - Policja, gdzie jest policja? Zatrzymajcie ich, oni są pijani! - krzyczeli robotnicy. A policja była i patrzyła się”. Pani, widać, przy tym była i widziała to na własne oczy. Czytam panu reportaż. Ale ja wolałbym wiedzieć to od osób, które były tam na miejscu. I nie boję się powiedzieć, że będziemy to wyjaśniali to. A jeżeli się okaże, że tak było, czy według pana powinny zostać wyciągnięte konsekwencje? Wie pani, powiem w ten sposób, ta cała sytuacja jest, powiedziałbym, symboliczna dla polskiej rzeczywistości - i nie uciekam od odpowiedzi, tylko chcę to jasno powiedzieć. Z jednej strony mamy właściciela, który realizuje swoje - gwarantowane przez Konstytucję, bo jest stosowny przepis konstytucyjny - prawo własności, a z drugiej strony mamy zdesperowanych ludzi. I jest to konflikt, który będzie coraz
częściej w Polsce występował, nie miejmy złudzeń. Z trzeciej strony mamy fakt, że to jest pod Warszawą, w związku z czym tamci ludzie byli odwiedzani przez polityków różnego rodzaju. Cała sprawa jest medialna, jest znana. Bardzo trudno rozstrzygnąć tę sytuację. I dlatego wydaje mi się, że komisja sejmowa jest najlepszym miejscem do jej rozstrzygnięcia. I z czwartej strony mamy policję. Otóż, policja jest do tego, żeby egzekwować przestrzeganie prawa. Została tam wezwana i była tam aktywna tylko wtedy, kiedy ludzie usiłowali zablokować ulicę i do tego nie dopuściliśmy, bo to się kłóci z inną wolnością, wolnością poruszania się po jezdni. Staramy się nie wkraczać w tego rodzaju konflikty, aczkolwiek są chwile, kiedy to jest niezbędne i tu nie ma co się wahać. Ale to jest tak, że kiedy Samoobrona chciała latem protestować, to wtedy w Radio Zet, w rozmowie z Jackiem Żakowskim pan powiedział: będziemy spokojnie się przyglądać. ”Dopóki nie będzie łamane prawo” - użyłem wtedy takiego sformułowania. I jeśli było
łamane, to pozwolę sobie uprzejmie przypomnieć, że policja nie miała wtedy wątpliwości i wkraczała. Ale burmistrz Ożarowa mówi, że wiedział, że policja przyjedzie, ale prosił, żeby tej akcji nie było nad ranem, bo ludziom to się źle kojarzy, żeby to nie było w środku nocy właściwie. I mimo wszystko akcja odbyła się w środku nocy, o trzeciej nad ranem. Uprzejmie przepraszam, ale to nie my, nie policja, była organizatorem tej akcji, tylko właściciel fabryki. Policja tam została wezwana w celach właśnie ochronnych - liczono się z tym, że może dojść do zakłócenia ruchu drogowego. Myślę więc, że jeśli chcemy wyjaśnić do spodu cały ten problem, to ze strony policyjnej to zrobimy i nie mamy tu nic do ukrycia. Natomiast może warto, by właściciel fabryki, może pan minister Leśnik, który przez całe tygodnie zabiegał o kompromis, porozumienie, tu usiedli, vis-a-vis pani. Warto o tym porozmawiać. Bo mamy skłonność, zwłaszcza w takich mediach elektronicznych, do pewnych uproszczeń, gdy reagujemy na wydarzenia. Moim
zdaniem jest to znacznie poważniejszy sygnał, sygnał o możliwych konfliktach w Polsce i o starciu tych wartości, o które zresztą walczyli pewnie też ci robotnicy z Ożarowa lat temu dwanaście, z brutalną rzeczywistością, która opierając się na tych wartościach... Z brutalnym kapitalizmem... Nie chciałem tego tak powiedzieć. ...w wydaniu właściciela fabryki, który obiecał, nie dotrzymał obietnic, ale to już nie sprawa ministra spraw wewnętrznych. Tak, tak. Panie ministrze, ponieważ jest pan socjaldemokratą, powinien pan odpowiedzieć na to pytanie. Mogę odpowiedzieć na to pytanie. Wie pani, kapitalizm jest ustrojem, gdzie wilcze prawa rynku nieustannie będą się konfrontować z prawami człowieka. I my stoimy po stronie praw człowieka, aczkolwiek wszystko to dzieje się w granicach prawa. Właściciel ma niestety prawo i jeśli dochował należytej staranności, to może je realizować. Dzisiaj „Życie Warszawy” donosi, że przez niemiecką straż graniczną zostali zatrzymani Afgańczycy, którzy mieli zdjęcia budynków
mieszczących się w Warszawie. Nic o tej sprawie nie wie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ani polska straż graniczna. Czy pana to nie niepokoi? Wie pani, szczerze powiedziawszy, ja też nic nie wiem o tej sprawie, natomiast pozwalam sobie lekkow to powątpiewać, ponieważ akurat tak się składa, że z Niemcami nam się współpracuje bardzo dobrze i nawet, jak jest najmniejszy niepokojący sygnał, Niemcy od razu nas informują. Oni znają strukturę polskich służb bezpieczeństwa i wiedzą, kogo poinformować, jeśli coś się dzieje. Nie wiem, co to były za zdjęcia, może jakieś widokówki z Warszawy, bo to rozmaicie to wygląda. Sprawdzimy to, ale nie sądzę, żeby to było coś poważnego, bo jak mówię jesteśmy... To były mapy, na których zaznaczono drogi dojazdowe, wejścia, wyjścia ewakuacyjne, tak że nie chodzi o zwykłe pocztówki. Zobaczymy, zobaczymy, nie chcę tego rozstrzygać. Czyli pan sprawdzi, dobrze. Mogę powiedzieć tylko jedno: o tyle mi się to wydaje wątpliwie, że Niemcy serio podchodzą do tego typu zjawisk. To raz. A
dwa - my mamy dosyć skuteczny jak na razie mechanizm reagowania na różne sygnały dotyczące zagrożeń terrorystycznych i jak na razie on się sprawdza. Dlaczego zostanie zlikwidowana „Puma”, elitarna jednostka warszawska? Muszę powiedzieć, że nie wiem, o to trzeba zapytać pana generała Siewerskiego, komendanta stołecznego Policji. To prawda, że warszawska policja przygotowuje się do reformy, jest już u prezydenta ustawa, która wprowadza nową strukturę policji warszawskiej. Będzie więcej dzielnicowych. Komu zależy, by rozwalić wydział, bez którego policja działa po omacku? - pytają tajniacy ze słynnej grupy wywiadowczej „Puma” w „Super Expressie”. Wie pani, jak ja słyszę słowa „anonimowy policjant” albo „tajniak”, albo coś takiego, to lekko myślę sobie, że on nie jest takim prawdziwym policjantem. Ale być może jest to właśnie w ramach przygotowania reformy, dzięki której chcemy zdecentralizować policję warszawską. Wie pan, może nie każdy ma odwagę podawać swoje nazwiska ze względu na to, że boi się, że wyleci z
pracy. Rozumiem, rozumiem. Spróbuję to wyjaśnić i powiem pani to jeszcze dzisiaj. Dobrze, czy oglądał pan film „Imperium ojca Rydzyka”, panie ministrze? Stwierdzam z ubolewaniem, że nie. Moja wiedza jest prasowa, czytałem wszystko na ten temat. Mój kontakt z telewizją jest narażony na pewien szwank, ponieważ telewizję oglądam rzadko, w niewielkim zakresie. Rozumiem, że to jest ucieczka od odpowiedzi na pytanie... Nie, to nie ucieczka. W filmie postawiono pytanie, jak to jest możliwe, że ktoś nie płaci podatków. To nie jest ucieczka, dlatego że powiedziałem od razu, że czytałem o tym w prasie, przeczytałem chyba wszystkie artykuły, bo nie ma chyba dziennika ogólnopolskiego, który by pominął ten temat, ten wątek. Ze sporym zdumieniem i czasami nawet rozbawieniem czytam te teksty, bo obserwuję także reakcje na te teksty. Niech pani zwróci uwagę, jestem człowiekiem życzliwym rozmaitym elitom naszego kraju, ale jak patrzę na ten slalom, który się dokonuje w tej sprawie - od przedstawicieli Kościoła poczynając, a
na reprezentantach rozmaitych politycznych ugrupowań kończąc. I prezydent też jest w tym slalomie. No nie, prezydent chyba mówił, że nikt nie może być poza prawem. I ja bym to potwierdził. Po prostu jest sygnał, jest podejrzenie. Rozumiem, że aparat skarbowy powinien tam wejść, przewentylować wszystkie te papiery, przejrzeć je. Jeśli ojciec Rydzyk nie ma nic do ukrycia w tej sprawie, wszystko ma legalne, to powinien wyłożyć papiery na stół, pokazać. To leży w jego interesie i w interesie Kościoła. I ten slalom szkodzi. A czy pana, ministra spraw wewnętrznych nie interesują związki ojca Rydzyka z Rosją? Jak to możliwe, że ojciec Rydzyk podpisał umowę z rządem rosyjskim na nadawanie sygnału z Rosji? Wie pani, przestrzegam przed takim uczuleniem, taką pewną fobią, że jak ktoś coś podpisuje z Rosją, to jest podejrzany, bo to już jest któraś tam osoba, która jest wałkowana na łamach prasy bądź w mediach za kontakty z Rosją. Jeśli jest coś w tym podejrzanego, to pewnie Agencja Wywiadu będzie o tym wiedziała.
Natomiast według mnie tak się zdarza, takie interesy w Rosji się robi. Dziękuję bardzo, gościem Radia Zet był minister spraw wewnętrznych Krzysztof Janik, który wie, jakie interesy się robi w Rosji. Że tak się zdarza.