PolskaKrzysztof Janik: Cimoszewicz chciał być kandydatem ponadpartyjnym

Krzysztof Janik: Cimoszewicz chciał być kandydatem ponadpartyjnym

(RadioZet)

Krzysztof Janik: Cimoszewicz chciał być kandydatem ponadpartyjnym
Źródło zdjęć: © RadioZet

15.09.2005 | aktual.: 15.09.2005 12:28

Obraz

Gościem Radia ZET jest Krzysztof Janik z SLD. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. Panie pośle, wczoraj Włodzimierz Cimoszewicz dał kosza swoim wyborcom, wycofał się. Czy popełnił błąd, według Pana? Wie pani, ja tak obserwuję dzisiejsze gazety i widzę w niektórych radość z tego powodu. To przedwczesna radość, bo moim zdaniem... …Włodzimierz Cimoszewicz wróci? Nie. Myślę, że on już nie będzie się ubiegał o żadne funkcje publiczne, ale będzie obecny w życiu publicznym. No dobrze, ale czy popełnił błąd? Nie wiem. Nie wiem, nie potrafię na to tak jednoznacznie odpowiedzieć w 20 godzin po tym, co się stało, to wymaga jeszcze analizy. Na pewno jest mi żal, jestem trochę rozczarowany, ale z drugiej strony dużo wiem o tym, co przeżywał w ostatnich dniach i to było straszne. Nie chciałbym być w jego sytuacji. Ale wie pan, to jest, że polityk musi być przygotowany na ciosy, kiedy walczy o najważniejszy urząd w państwie. Ciosy nie dotyczą tylko polskich polityków, kampanie
amerykańskie też to pokazują. To jest czwarta kampania prezydencka, we wszystkich brałem udział, mniej lub bardziej aktywnie, mniej lub bardziej świadomie. Nie pamiętam takiej kampanii, w której by tak grzebano, tak wciągano rodzinę kandydata, tak – z góry, nie czekając na informację – przesądzano. Ale przypomnijmy sobie akcje Polisy pani Kwaśniewskiej, jak była wtedy walka, też działy się różne rzeczy. Dobrze, z tym, że – proszę wybaczyć – ale wtedy pani Kwaśniewska nie popełniła żadnego przestępstwa, nie popełniła żadnego błędu i myślę, że spora część mediów i społeczeństwa, zaakceptowała to, że była właścicielem tych akcji, nie czyniono z tego zarzutów osobistych ani pod adresem kandydata, ani pod adresem pani Kwaśniewskiej. Mam przed sobą sondaż “Gazety Wyborczej”: 39 proc. badanych uważa, że marszałek chciał ukryć swoje domniemane oszustwa, dla 25 proc. jest ofiarą fałszywych oskarżeń, a 20 proc. uznało, że w ten sposób zaprotestował przeciwko brudnej kampanii. Problem polega na tym, że Cimoszewicz nie
jest oszustem, nikogo nie oszukiwał. To, że grał na giełdzie – jak zresztą wczoraj powiedział – na kwotę gdzieś tam 38 tys. zł, to chcę powiedzieć, że są posłowie, którzy grają na kwoty o wiele większe i to jest także legalny sposób inwestowania swoich pieniędzy. Natomiast dziwi mnie, że także media, czy część z tych mediów robiło z tego sensacje. Muszę pani powiedzieć, że jak słuchałem we wtorek, czy w poniedziałek, w jednej stacji telewizyjnej, miły pan z offu, że Cimoszewicz – wedle ich wiedzy – obracał akcjami banku i wymienił Softbank, który nie ma nic wspólnego z bankowością, poza tym, że w nazwie ma bank, to jest firma zupełnie innego sektora, no to to dowodzi, że to albo zła wola, albo brak odpowiedzialności. Panie pośle, po ludzku można zrozumieć Włodzimierza Cimoszewicza, że miał kłopoty z rodziną, że rodzina naciskała, bo to rodzina naciskała, żeby się wycofał. No niewątpliwie rodzina bardzo to przeżywała, bardzo to przeżywała i przeżywała to w sposób myślę taki, który skłaniał Włodka do tego,
żeby się wycofał. Ale Pan Marszałek powiedział wczoraj mocne słowa: że nie widzi nikogo godnego, kto by mógł zająć fotel prezydencki. To jest namawianie do tego, żeby wyborcy nie poszli do głosowania. Nie, to jest zostawienie decyzji wyborcom, ja to tak odebrałem. Nie, nie widzę nikogo godnego, kto mógłby zająć ten urząd. Nie, wie Pani, ja to odebrałem w ten sposób, że elektorat czy ci Polacy, którzy chcieli głosować na Włodzimierza Cimoszewicza otrzymują od niego, jak gdyby, taką rekomendację, żeby poszli do wyborów… Nie, nie, to jest jasne przesłanie: nie idźcie do wyborów, bo nie ma na kogo głosować. No tak powiedział wczoraj, tu się nie ma, co spierać. Nie, powiedział, że on nie ma, na kogo głosować. I że wśród kandydatów nie widzi nikogo godnego. On tak powiedział, to jest jego stanowisko i muszę Pani powiedzieć, że mało, że je rozumiem, ale także je podzielam. Co oznacza dokładnie, że 9 października pojawię się przy urnie. Będę przy urnie, natomiast też nie widzę nikogo, kto mógłby zastąpić
Włodzimierza. Czy Sojusz Lewicy Demokratycznej poprze Marka Borowskiego? Wie Pani, ja myślę, że 26 września to jest dobry dzień na zadanie tego pytania. Dla nas w tej chwili najważniejsza jest kampania parlamentarna. Może być tak, że wobec pochodu prawicy do władzy, SLD zostanie jedyną siłą która, no w jakiś tam sposób, będzie miała szansę patrzeć prawicy na ręce. Co rekomenduję także koleżankom i kolegom z prawicy, dlatego, że moje bolesne doświadczenie z ostatnich czterech lat to także doświadczenie, które mówi, że jak nie ma silnej opozycji, nie ma kto patrzeć na ręce, to się popełnia błędy. No dobrze, mieliśmy przez lata prezydenta Kwaśniewskiego z lewicy i mieliśmy lewicę, która rządziła, była taka sytuacja… Pan nie odpowiedział na moje pytanie: czy Sojusz Lewicy poprze Marka Borowskiego? Pytanie jest proste. Powiedziałem, że odpowiem 26 września. A dzisiaj zagłosowałby Pan na Marka Borowskiego? Wybory są 9 października. Nie, Pani mnie nie naciągnie na opinię w tej sprawie, dlatego, że, jeszcze raz
powiadam, wszystkie ręce na pokład. Ja myślę także, że wielu ludzi lewicy, wielu ludzi centrum obserwując to, co się dzieje, zechce udzielić nam poparcia i przede wszystkim o to poparcie zabiegam. A czy kampania Włodzimierza Cimoszewicza była dobra czy zła, niech Pan powie szczerze. No, wie Pani, gdyby mnie Pani pytała jako takiego cynicznego obserwatora sceny politycznej, to bym trochę pewnie przemarudził, ale z drugiej strony jak patrzę na tych uczonych profesorów, którzy już z góry wiadomo po ich języku, jakie mają poglądy polityczne, to muszę się dostosować do tego poziomu i powiedzieć, że kampania, w warstwie merytorycznej, to Włodzimierz Cimoszewicz był najbardziej wyrazisty. Miałam wrażenie, że jest niezadowolony z tego, że kandyduje, że go przymuszono do kandydowania, że go się przymusza do rozmowy z dziennikarzami, że się przymusza go do debat. No nie jest tak Panie pośle, że… Wie Pani, bo to nie jest człowiek, który jakoś tak marketingowo zabiega. Ale to nie marketing, to jest kontakt z wyborcami.
Jaki marketing? Bywał, bywał, spotykał się. Ja miałem okazję gościć go u siebie w Tarnowie. To było bardzo dobre spotkanie, bardzo treściowo bogate. Natomiast jest prawdą, że on nie ma charakteru człowieka, który by się wdzięczył do wszystkich. Dobrze, czy to jest cios dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej, wycofanie się Włodzimierza Cimoszewicza? Nie, nie jest cios. W moim przekonaniu, gdyby tak było, że Włodzimierz Cimoszewicz niezbyt serio by potraktował swój ponadpartyjny charakter, to pewnie SLD by mu robił kampanie i ta kampania miałaby trochę inny wyraz, charakter, trochę inaczej byłaby budowana. Natomiast Włodek dystansował się od SLD, chciał rzeczywiście, żeby był kandydatem ponadpartyjnym, w związku, z czym, myśmy swojej kampanii nie budowali na jego kampanii. Ale można też powiedzieć, że Pan Włodzimierz Cimoszewicz nie ma mocnej psychiki, bo to nie jest jego pierwsza ucieczka: uciekał, kiedy kandydował w wyborach prezydenckich na początku lat dziewięćdziesiątych, był obrażony… Nie, nie, nie uciekał.
Też wyjechał i jego sztab go poszukiwał. Ja pamiętam tamtą kampanie, więc to nie jest tak trochę. Natomiast to jest tak, przepraszam, bo to się nie nadaje do opisywania w kategoriach: mocna psychika, słaba psychika. Otóż Włodzimierz Cimoszewicz ma pewną konstytucję wewnętrzną, którą traktuje z najwyższą powagą i on uważa, że jeśli ktoś go próbuje wciągnąć, no powiedziałbym, do szamba, żeby walczyć, to nawet jak on ma szansę na zwycięstwo, to ma takie zasady, że takiej walki nie podejmuje. No, ale też miał takie zasady, że powiedział Włodzimierz Cimoszewicz, kiedy wycofał się z polityki a potem wrócił do polityki, żeby kandydować, powiedział: po raz pierwszy złamałem dane słowo. Teraz po raz drugi złamał słowo, bo się wycofał. No, ale nie, przepraszam Panią uprzejmie, to jest, te okoliczności, w których on się wycofał i w ogóle prawda o tej kampanii moim zdaniem kiedyś wyjdzie na jaw i być może będzie dla nas wszystkich bardzo zaskakująca. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był Krzysztof Janik z SLD.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)