Krzaklewski jak o. Rydzyk - nie ma nosa do giełdy
Pieniądze zebrane na ratowanie Stoczni
Gdańskiej przez stowarzyszenie Mariana Krzaklewskiego częściowo
wyparowały na giełdzie - informuje "Gazeta Wyborcza".
02.06.2009 | aktual.: 02.06.2009 04:15
Dziennik przypomina, że ogłoszona w 1996 r. kwesta przyniosła 5 mln 253 tys. zł, głównie od członków "Solidarności". Pieniądze wykorzystano częściowo, a resztę ulokowano w bankach i rychło zrobiło się z tego 7 mln.
Plany zakładały, że zostaną spożytkowane, m.in. na renowację historycznej Sali BHP, w której podpisano Porozumienia Sierpniowe.
Ani remontu Sali BHP, ani innych przedsięwzięć nie udało się wdrożyć przed kryzysem. Z informacji "Gazety Wyborczej" wynika, że połowa pieniędzy przepadła w funduszach inwestycyjnych, których wartość w ubiegłym roku dramatycznie spadła.
Dziennik przypomina, że pieniądze zebrane na stocznię przez o. Tadeusza Rydzyka także utonęły na giełdzie, głównie w akcjach szczecińskiej spółki Espebepe.
Przewodniczący "S" Janusz Śniadek zapowiada, że 4 czerwca rozpocznie nową zbiórkę publiczną na remont Sali BHP.