"Kryzys rządowy na Ukrainie był do przewidzenia"
Kryzys wśród ekipy rządzącej na Ukrainie,
którego apogeum stała się czwartkowa decyzja prezydenta Wiktora
Juszczenki o zdymisjonowaniu rządu Julii Tymoszenko, był do
przewidzenia - uważają kijowscy politolodzy. Tego dnia został też
zwolniony sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Petro
Poroszenko.
Prezydent powinien był zrobić to już dawno. Rząd nie spełniał pokładanych w nim oczekiwań i zamiast pracować na rzecz rozwoju gospodarki, zajmował się populistycznymi działaniami i politykierstwem - powiedział politolog Kost Bondarenko.
Według eksperta, ukraińska ekipa rządowa składała się z wielu ambitnych osobowości, które bardziej myślały o przyszłorocznych wyborach parlamentarnych, niż o bieżących sprawach państwa.
Bondarenko uważa, że kryzys ten nie jest żadną niespodzianką. Drużyna z Majdanu (Placu Niepodległości w Kijowie, na którym rozegrała się "pomarańczowa rewolucja") w rzeczywistości już wtedy była sztucznie stworzoną koalicją - uważa Bondarenko.
Szef Centrum Badań Wartości Politycznych Ołeś Donij uważa, że do zaistniałej sytuacji doprowadził sam Wiktor Juszczenko. Kryzys władzy jest nie tylko następstwem konfliktów między kilkoma osobami, np. między Tymoszenko a Poroszenką. Jest to wynik tego, że Juszczenko sam stworzył kilka centrów wpływów we władzy wykonawczej - zaznaczył.
Donij wyjaśnił, że centrami tymi były rząd, Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, oraz administracja prezydencka. Instytucje te spierały się między sobą o wpływy i pełnomocnictwa, więc kryzys nie nosi charakteru personalnego, lecz jest kryzysem systemowym - podkreślił Donij.
Dyrektor kijowskiego Centrum Badań Politycznych i Konfliktologii Mychajło Pohrebinski uważa natomiast, że kryzys rządowy daje ukraińskim władzom szansę na zapoczątkowanie nowego etapu działalności.
Jest to powrót do punktu wyjściowego. Juszczenko spróbuje teraz udowodnić, że jest w stanie poradzić sobie w każdej sytuacji. Nie jest to kontrrewolucja, lecz jedynie okres przejściowy - podkreślił Pohrebinski.
Jarosław Junko