Kryzys nawozowy. Trwają prace nad nowym systemem. Szczegóły jeszcze w sierpniu
Prace nad stworzeniem systemu umożliwiającego wznowienie produkcji nawozów trwają. Mają zostać sfinalizowane przed końcem sierpnia - dowiaduje się Wirtualna Polska. Nasze informacje potwierdza wicepremier Henryk Kowalczyk. Z rządu dowiadujemy się, że komunikatu w tej sprawie możemy spodziewać się jutro. O szczegółach nie są informowani posłowie PiS zajmujący się rolnictwem. - O pracach nic nie wiem, ale wierzę, że problem zostanie wkrótce rozwiązany - mówi WP szef sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Robert Telus. Jak usłyszeliśmy, "rząd traktuje sprawę priorytetowo".
- Prace w tym zakresie jeszcze trwają - dowiadujemy się od wicepremiera i ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka. - Dopóki ich nie zakończymy, nie będziemy mogli informować o szczegółach. Przedstawię je na posiedzeniu Rady Ministrów we wtorek, po tym należy spodziewać się komunikatu w tej sprawie. Wcześniej nie będę informował o szczegółach, bo one nie są jeszcze ustalone - przekazał WP wicepremier Kowalczyk.
To samo przekazał nam rzecznik Ministerstwa Aktywów Państwowych oraz wicepremiera Jacka Sasina - Karol Manys. - Analizy są w toku. Dopóki propozycje nie zostaną zatwierdzone, nie możemy informować o szczegółach - usłyszeliśmy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mowa o systemie, który umożliwi wznowienie produkcji nawozów. "Projekty przedstawimy na najbliższej Radzie Ministrów. Ich wdrożenie rozwiąże problemy z zaopatrzeniem w dwutlenek węgla, a rolnikom ułatwi zakup nawozów" - poinformował w weekend na Twitterze szef resortu rolnictwa.
Przypomnijmy: w ubiegłym tygodniu producent nawozów Grupa Azoty poinformował o czasowym zatrzymaniu pracy instalacji do produkcji: nawozów azotowych, kaprolaktamu oraz poliamidu 6. Podobną decyzję podjął również Anwil.
Powód? Wysokie ceny gazu. Stąd również plany dotyczące wstrzymania produkcji dwutlenku węgla, suchego lodu oraz kwasu azotowego. Sprawa wywołała ogromne emocje.
Prace w tajemnicy
Eksperci alarmowali, że doprowadziłoby to do ogromnego kryzysu w wielu kluczowych branżach produkcji i przetwórstwa żywności. Groziłoby to wstrzymaniem produkcji m.in. zakładów mięsnych i mleczarskich. Mogłoby dojść także do zerwania łańcucha chłodniczego i braków w sklepach.
Jak wskazywali przedstawiciele branży żywnościowej, zagrożona byłaby praca całych linii produkcyjnych, doszłoby do ogromnych strat w rolnictwie, przerwania łańcucha dostaw, a co się z tym wiąże - wstrzymaniem zaopatrzenia sklepów i niewywiązaniem się z kontraktów eksportowych.
Po tych niepokojących informacjach premier Mateusz Morawiecki poprosił wicepremierów Henryka Kowalczyka i Jacka Sasina o wypracowanie w możliwie krótkim czasie odpowiedniego mechanizmu podażowego, popytowego i cenowego, żeby znowu móc dokonać odpowiedniej interwencji na rynku nawozów. Jak słychać nieoficjalnie, rząd rozważa regulację, która sprawi, że przemysł spożywczy czy chemiczny będzie mógł kupować gaz po cenie innej niż rynkowa. Tego właśnie spodziewają się przedstawiciele branży żywnościowej.
Brany ma być pod uwagę wariant, że Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo miałoby sprzedawać zakładom produkującym nawozy i związki azotowe gaz po cenach nie wyższych niż średni koszt jego pozyskania, powiększony o średni ważony koszt kapitału. Dotyczyłoby to też producentów mięsa i mleka oraz piekarni. Czy tak się stanie? Nie jest to przesądzone, ale było rozważane.
Prace mają potrwać co najmniej do wtorku 30 sierpnia - ustaliła Wirtualna Polska. Jak się dowiedzieliśmy, o ich przebiegu nie są informowani nawet ważni politycy PiS zajmujący się rolnictwem. - Nie, nie znam szczegółów tych prac. Wiem, że trwają - mówi nam przewodniczący sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Robert Telus.
Polityk PiS zapewnia jednak, że nie ma się czego obawiać. - Ograniczenie produkcji nawozów występuje we wszystkich krajach UE. Polska jest przygotowana na jesień i zimę, mamy pełne magazyny gazu. Mam nadzieję, że problem z jego cenami w Europie wkrótce się rozwiąże - mówi Robert Telus.
Politycy na szczeblach rządowych zdają sobie jednak sprawę, że sytuacja jest poważna. - Nikt nie powie dziś, że sytuacja ustabilizuje się za kilka tygodni czy nawet miesięcy - słyszymy od jednego z wiceministrów.
Decyzje potrzebne natychmiast
Sprawa jest na tyle poważna, że - jak się dowiedzieliśmy - podjęto decyzję "na najwyższym szczeblu politycznym", by skłonić podległy Orlenowi Anwil do wznowienia produkcji nawozów - i tym samym dwutlenku węgla.
Teraz tego samego oczekuje się od Grupy Azoty. Dopiero decyzja tego producenta - analogiczna do Anwilu - może uspokoić przedstawicieli branż spożywczych.
O to między innymi apelował w poniedziałek rano prezes Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzej Gantner w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. - Nie wierzę, że rząd nie ma tu nic do powiedzenia. Rozumiem, że spółki muszą kierować się rentownością, ale mamy też cele strategiczne, a tym jest na pewno bezpieczeństwo żywnościowe kraju - powiedział nam Gantner.
Prezes Polskiej Federacji Producentów Żywności - w odpowiedzi na informację przekazaną przez wicepremiera Henryka Kowalczyka - przekonuje, że "tu nie ma się nad czym zastanawiać, tylko natychmiast wznowić produkcję nawozów". - Należy wznowić dostawę dwutlenku węgla, kwasu azotowego i suchego lodu. Tu nie ma czego wypracowywać, najważniejsze jest podjęcie decyzji - mówi nam Andrzej Gantner.
Szef Polskiej Federacji Producentów Żywności zwraca uwagę również na liczone w miliardach złotych straty wynikające z potencjalnego ryzyka zepsucia szeregu produktów i konieczności ich utylizacji. - Sam przestój w liniach produkcyjnych to potężne koszty. Ich ponowne uruchomienie wymaga czasu. Nie robi się tego z dnia na dzień - wskazuje Gantner.
Nikt nie chciał paniki
Obóz władzy zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, ale nie chce potęgować lęków społecznych.
Nastroje próbował w poniedziałek tonować sam prezydent, któremu w Radiu Zet zadano pytanie o potencjalny kryzys żywnościowy. - Uważam, że to głosy absolutnie przesadzone, dlatego, że polskie rolnictwo zapewnia nam samowystarczalność żywnościową. Wielokrotnie to podkreślałem. Dziękowałem za to polskim rolnikom - powiedział Andrzej Duda.
Jak stwierdził, "nie ma poważnej obawy o to, żeby zaistniały braki żywności". Dodał, że "ma czasem wrażenie, że niektóre osoby chcą wywołać panikę na rynku".
Co na to prezes Polskiej Federacji Producentów Żywności? - Nigdy nie byliśmy zainteresowani sianiem paniki. Przeciwnie, uspokajaliśmy społeczeństwo, że rolnictwo i przetwórstwo w Polsce - czy to w czasach pandemii, czy wojny w Ukrainie, są w stanie zapewnić ciągłość zaopatrzenia w żywność - przekonuje Andrzej Gantner.
I dodaje: - Nie można dopuszczać do sytuacji, że nagle na dwa-trzy dni przed wystąpieniem problemu wszyscy łapią się za głowę i próbują wypracować jakieś rozwiązania na zasadzie: "ratuj się, kto może". No nie, tak nie powinno działać państwo. Państwo musi zapewniać stabilność.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski