ŚwiatKryzys gospodarczy w Rosji odbije się także na postradzieckich republikach?

Kryzys gospodarczy w Rosji odbije się także na postradzieckich republikach?

Z reguły wykonują prace, których unikają mieszkańcy Moskwy i innych wielkich rosyjskich miast. Przez lata nie zniechęcały ich niskie płace i dyskryminacja. Jednak od początku tego roku liczba "czurków", jak Rosjanie pogardliwie nazywają imigrantów z Centralnej Azji, zaczęła lawinowo spadać. Nie dlatego, że mają dosyć takiego życia, ale dlatego, że praca za ruble przestała się im opłacać. A to z kolei może oznaczać spore kłopoty nie tylko dla Rosji, ale także dla szeregu postradzieckich republik.

Kryzys gospodarczy w Rosji odbije się także na postradzieckich republikach?
Źródło zdjęć: © AFP | Kirill Kudryavtsev

13.01.2015 | aktual.: 13.01.2015 19:09

W 144-milionowej Rosji jest co najmniej 11 milionów imigrantów. Większość pochodzi z byłych azjatyckich radzieckich republik - Tadżykistanu, Kirgistanu i Uzbekistanu. Od ich pracy zależy nie tylko komfort życia rosyjskich gospodarzy (imigranci wykonują często najmniej pożądane zawody), ale także stabilność ich ojczyzn. Według obliczeń Banku Światowego aż 42 proc. PKB Tadżykistanu pochodzi z zagranicznych transferów gotówkowych. Z kolei w Kirgistanie ten odsetek wynosi 32 proc. Na świecie nie ma kraju, w którym te proporcje osiągałyby podobne rozmiary.

Nie ma pracy, będzie rewolucja?

Nie jest tajemnicą, że gotówka do państw Azji Centralnej płynęła głównie z Rosji, w której zadomowili się imigranci zarobkowi z tych krajów. Do tej pory wysyłali do swoich rodzin dolary, jednak wobec gwałtownego załamania rubla, który utracił do dolara 40 proc. w 2014 roku, praca w Rosji przestała być tak atrakcyjna. Unaoczniają to statystyki Federalnej Służby Migracyjnej. Wynika z nich, że w pierwszym tygodniu 2015 roku do Rosji wjechało 70 proc. mniej imigrantów niż rok temu w tym samym okresie. Oznacza to, że spora część wolała pozostać w domu, zamiast wracać do swoich zajęć za granicą. Rosja przestała być także popularnym kierunkiem, wybieranym jako miejsce potencjalnego zarobku.

Wjazdu do Rosji nie ułatwiają także restrykcje, które weszły w życie z początkiem tego roku. Potencjalny imigrant, który stara się o legalny pobyt, musi zdać egzamin z historii i języka rosyjskiego. Nowe ustawodawstwo jest odbiciem społecznych nastrojów. Według Centrum Lewady, niezależnego ośrodka badań opinii społecznej, na początku 2014 roku aż 76 proc. Rosjan opowiadało się za ograniczeniem liczby imigrantów.

Prestiżowy magazyn "Foreign Policy" wskazuje, że już raz sąsiedzi Rosji byli postawieni przed podobną sytuacją. W 2008 roku spadek cen ropy i gazu wywołał kryzys rosyjskiej gospodarki, który zakończył boom w branży budowlanej. Wielu imigrantów zatrudnionych na budowach wróciło do swoich domów w poradzieckich republikach Centralnej Azji.

W Kirgistanie ten masowy powrót mężczyzn zakończył się rewolucją. Rozgoryczeni jeszcze cięższą sytuacją gospodarczą w ojczyźnie, wyszli na ulice, rozpoczęli masowe demonstracje i w 2010 roku obalili przeżarty korupcją rząd Kurmanbeka Bakijewa. "Foreign Policy" prognozuje, że w miarę pogłębiającego się kryzysu walutowego ten scenariusz może się powtórzyć. Jednak tym razem "kolejne pokolenie" pracowników powracających z Rosji może zdestabilizować władze w całym szeregu państw Azji Centralnej.

To może ciągnąć się latami

Chociaż Rosja wydała już fortunę na łagodzenie rublowego krachu (ponad 76 mln dolarów i prawie 5,5 mld euro), jej wysiłki wydają się bezowocne. Sankcje w połączeniu ze spadkiem cen ropy na światowych rynkach wciąż skutecznie dołują rosyjską walutę, która cały czas tanieje i tylko od początku 2015 roku utraciła prawie 15 proc. wobec dolara i niemal 11 proc. w stosunku do euro. Równocześnie rosyjskie embargo na zachodnią żywność walnie przyczyniło się do wzrostu cen o 11,4 proc.

Dalsze pogorszenie sytuacji gospodarczej może do reszty zniechęcić imigrantów. Wówczas w rosyjskich metropoliach może pojawić się wiele wakatów na budowach, w hipermarketach i szeregu innych mniej atrakcyjnych posad. Komentatorzy wskazują, że ich miejsce z powodzeniem mogą zająć Mołdawianie i Ukraińcy, których liczba sukcesywnie się powiększa. Pewne nadzieje wiązane są także z rosnącą populacją chińskich imigrantów, szczególnie, że według najnowszego sondażu Centrum Lewady prawie połowa Rosjan chce umocnienia stosunków z Państwem Środka. Pekin stał się przeciwwagą dla Zachodu, stojącego po drugiej stronie barykady w konflikcie na Ukrainie.

Jednak trwanie tego konfliktu może mieć dla rosyjskiej gospodarki prawdziwie opłakane skutki. Międzynarodowe agencje ratingowe, jedna po drugiej, obniżają rating kredytowy Rosji. W niektórych zestawieniach, w tym czołowej amerykańskiej agencji Fitch, jest on zaledwie o jeden stopień od poziomu określanego jako "spekulacyjny" lub "śmieciowy". Ta sama agencja przewiduje, że rosyjska gospodarka powróci na ścieżkę wzrostu najwcześniej w 2017 roku, a do tej pory kryzys gospodarczy może zbierać swoje żniwo nie tylko w Rosji, ale też w biedniejszych i mniej stabilnych państwach Azji Centralnej.

Zobacz również - Czy wojna na Ukrainie może spowolnić polską gospodarkę?
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (40)