"Krytykowanie pakistańskiego rządu jest krzywdzące"
- Brak jest pełnej wiedzy o działaniach pakistańskich władz, zatem wypowiadanie opinii, że za mało aktywnie działały one na rzecz uwolnienia polskiego geologa, jest krzywdzące - uważa Wojciech Jagielski.
08.02.2009 | aktual.: 08.02.2009 22:39
Jagielski, dziennikarz "Gazety Wyborczej", wieloletni obserwator konfliktów zbrojnych m.in. w Afganistanie i Tadżykistanie, sądzi też, że to, iż Polak padł ofiarą porywaczy, to przypadek.
Według pakistańskiego dziennika "The Dawn", porywacze żądali od władz Pakistanu zwolnienia z więzienia w Peszawarze czterech niskiej rangi talibów, a w zamian oferowali uwolnienie porwanego Polaka.
Jagielski zaznaczył, że nikt z dziennikarzy "nie wie na dobrą sprawę, jak przebiegały rozmowy, co w tych rozmowach było oferowane porywaczom, czego porywacze się tak naprawdę domagali" i że, w związku z tym, na razie można tylko spekulować na ten temat.
- Ja wiem, że wśród tych czterech, których uwolnienia domagali się talibowie, był przynajmniej jeden uważany przez pakistańskie władze za wyjątkowego eksperta w zakresie sporządzania kamizelek dla zamachowców samobójców - powiedział. - Ktoś, kto dla jednego wydaje się nieważny, dla drugiego może mieć kardynalne znaczenie - podkreślił.
Informacje, że Polak został zabity przez porywaczy podała w sobotę nad ranem pakistańska telewizja Geo TV. Są one nadal weryfikowane przez polskie służby i dotąd nie ma ich ostatecznego potwierdzenia ze strony pakistańskiej - powiedział w niedzielę wiceminister spraw zagranicznych Jacek Najder.
Według Jagielskiego, w ocenie sytuacji i działań władz pakistańskich trzeba brać też pod uwagę tamtejsze uwarunkowania. Teoretyzując - gdyby Pakistańczycy wypuścili czterech jeńców, znajdujący się w tej czwórce specjalista od kamizelek mógłby na wolności wyposażyć zamachowców w tego rodzaju kamizelki, "a oni by się wysadzili na jakimś wiecu wyborczym w Pakistanie i wtedy zginęłoby na przykład 50 osób".
- Dla rządu pakistańskiego to byłby problem: co jest ważniejsze - 50 zabitych Pakistańczyków z powodu uwolnionego jeńca, czy też sztywne trzymanie się zasady, że nie negocjujemy z porywaczami i terrorystami - i w takim przypadku ginie ta jedna osoba porwana? Wybór jest straszny i nie życzyłbym go nikomu - zaznaczył Jagielski.
Podkreślił, że bez "pełnej wiedzy na temat wszystkich działań pakistańskich władz, wypowiadanie opinii, że one poświęciły Polaka, albo niewystarczająco aktywnie działały na rzecz jego uwolnienia jest bardzo krzywdzące i stronnicze". - Bo gdyby zamiast Polaka był tam Urugwajczyk, Ugandyjczyk czy na przykład Słowak, zapewne tego rodzaju opinie wśród polskich komentatorów by się nie pojawiały - dodał.
Jagielski wyraził przekonanie, że wiedzę na ten temat mają wyłącznie ci przedstawiciele polskich władz, którzy mieli kontakt z pakistańskim rządem.
- Jeśli pan Zenon Kuchciak (negocjator przebywający w obecnie Pakistanie - przyp. red.) powie za tydzień czy za dwa, że pakistański rząd zawiódł w tej sprawie, ja będę tę opinię traktował z powagą. Natomiast jeżeli dzisiaj słucham tzw. ekspertów od spraw rozmaitych, którzy wypowiadają się w ten sposób - to nie wiem, czy budzi to we mnie większe zażenowanie, czy rozbawienie - powiedział.
Odnosząc się do informacji medialnych, że porywacze polskiego geologa zamierzają opublikować zdjęcie zabitego Polaka, a później film z jego egzekucji Jagielski powiedział, że jeśli publiczne pokazanie egzekucji Polaka ma być jakimś komunikatem, to będzie to komunikat dla rządu pakistańskiego. - Talibowie oskarżają pakistański rząd, że zbyt twardo negocjował, że nie chciał się zgodzić na warunki, których spełnienia oni się domagali - wyjaśnił.
W ocenie Jagielskiego, to że dramat dotyczy obywatela Polski jest przypadkowe. - Mogę się mylić, bo nikt nie ma na ten temat pełnej wiedzy, ale w moim przekonaniu to, że porwany został akurat Polak, było przypadkiem. On był cenny dlatego, że był cudzoziemcem. Tam cudzoziemców jest dramatycznie mało. Polowali na cudzoziemca i padło na Polaka - powiedział.