Krystyna Janda: jestem zrozpaczona jako Polka. "Demokracji już nie ma"
Krystyna Janda skomentowała aktualną sytuację polityczną Polski słowami "jestem zrozpaczona". Aktorka teatralna i filmowa, reżyserka i pisarka znana jest ze swojego zaangażowania w politykę.
Krystyna Janda została wielokrotnie nagrodzona w kraju i na świecie. W 2004 roku stworzyła fundację, a w jej ramach dwa teatry: Teatr Polonia i Och-Teatr, które prowadzi do dziś.
Jedna z najbardziej znanych aktorek w Polsce udziela się w świecie polityki i dosadnie komentuje bieżącą sytuację w naszym kraju w wywiadzie przeprowadzonym przez portal gazeta.pl.
"Czułam się od dawna obywatelką Europy"
Na pytanie, czy czuła radość w 2004 roku na przystąpienie Polski do Unii Europejskiej przyznała: - Ogromną, aktywnie zresztą dawałam temu wyraz - zaznacza. - Czułam się od dawna obywatelką Europy. Miałam medal za wkład w kulturę Republiki Francuskiej, wiele nagród europejskich na festiwalach filmowych. Potem zostałam zaszczycona niemieckim medalem Karola Wielkiego w dziedzinie mediów, za wkład w zjednoczenie Europy.
Aktora podkreśla że "kochała tę nową, wolną, tworzącą się Polskę".
- Nawet jeśli widziałam błędy to rozumiałam, że każda tak wielka zmiana, musi je mieć - tłumaczy. - Robiłam swoje najlepiej jak umiałam, a resztę zostawiałam innym. No i oczywiście, uważałam że to na zawsze! Że tak już będzie zawsze, będziemy się rozwijać, bogacić, mądrzeć, modernizować, sięgać dachu świata. I tak będzie we wszystkich dziedzinach, bo wolni ludzie potrafią wiele, a w Polsce talentów, mądrości, rozsądku, pracowitości, wyobraźni i czego tylko, wydawało się, ludziom nigdy nie brakowało - podkreśla.
"W najczarniejszych snach nie myślałam, że przyjdzie dzień 'dobrej zmiany' "
- Okazało się, że 27 lat to długo, wychowały się nowe pokolenia, dziwnych Polaków, których ja nie znam - przyznaje. - Nawet ich nie przeczuwałam, myślałam że to margines. Nie wiedziałam, że tacy są, tak myślący.
Odnośnie aktualnej sytuacji politycznej Krystyna Janda podkreśla, że jest "zrozpaczona".
- Jako Polka jestem zrozpaczona i patrzę z pesymizmem na przyszłość kilku nadchodzących lat lub co nie daj Boże, kilkunastoletnią - tłumaczy w wywiadzie z portalem - Regres, zacofanie, mentalny mrok, obyczajowa piwnica - wylicza.
"Najbardziej smuci mnie brak ideałów w klasie opozycji politycznej"
Aktorka wymienia w jaki sposób, jej zdaniem rozwijają się aktualne "mechanizmy" polityczne: - Ciemny strachliwy prymitywny katolicyzm i ogólny lęk i konformizm, bo tak się rozwijają te mechanizmy. Przecież to znamy - zaznacza - Ale chyba najbardziej smuci mnie brak ideałów w klasie opozycji politycznej. Koniunkturalizm i brak wyższego szlachetnego myślenia o dobru ogółu. Gry polityczne mnie nie interesują - podkreśla.
W wywiadzie pojawia się pytanie, czy według aktorki, aktualne wydarzenia można porównać do powrotu komunizmu, o wprowadzeniu dyktatury, o końcu demokracji. - Demokracji już nie ma. To znaczy nie ma zabezpieczeń demokratycznych - stwierdza. - Władza jest w jednych rękach, jednej partii. I ustawodawcza i wykonawcza. Więc jak to się nazywa? Co to jest?
Zapytana, czy boi się o swoich bliskich odpowiada: - O dzieci? Wnuki? Tak, w tym sensie, że przyszło im uczyć się i studiować, zaczynać życie w skomplikowanych czasach. Ale są otwarci, znają języki, widzieli kawał świata, są utalentowani, dadzą sobie radę - mówi. - Moja mama ma 88 lat, o nią się martwię, bo nasza służba zdrowia jest wciąż na zakręcie, a tym razem jest to wiraż śmiertelny. Tego zupełnie nie mogę zrozumieć!
Janda zaznacza błędy w organizacji służby zdrowia: - Planując budżet, zdrowie, służba zdrowia powinna być na jednym z pierwszych miejsc! Dlaczego nie można zaplanować wydatków na to rzędu 7 proc. PKB? - pyta. - Co jest ważniejsze niż zdrowie Polaków, wykształcenie i pomoc tym którzy kończą swój czas na tej ziemi oraz tych dotkniętych losem.
"Jestem pozytywnie myślącą racjonalistką"
Aktorka przyznaje, że w Nowy Rok, była "zakręcona tym krajem".
- Tym zakleszczeniem, tą sytuacją polityczną, medialną, tą ziejącą nienawiścią, bezradnością. Tymi rządzącymi nami ciemniakami, bezradnością, upokorzeniem, słabością opozycji i bezsilnymi społecznymi działaniami, w których jak tylko mogłam brałam udział - wymienia. - Że aż uciekłam na Madagaskar.
Na koniec jednak podkreśla swoją wiarę w to, że "damy sobie radę" jako kraj. - Tylko trzeba nam wolności, możliwości, sprawiedliwości, mądrości i otwartości - wylicza. - A co do świata? Żyłam okresami i pracowałam w krajach gdzie uchodźcy byli zawsze. Zasiali te kraje siłą, odmiennością, młodością, pracą, wyobraźnią i talentami. Potrzeba nam emigrantów, to oni nam pomagają dźwigać kraj, to oni pracują najciężej w najmniej popularnych zawodach - tłumaczy w wywiadzie z portalem.