ŚwiatKrym to dopiero początek rosyjskiej ekspansji

Krym to dopiero początek rosyjskiej ekspansji

Rosyjscy deputowani Dumy Państwowej świętują przyszłe włączenie Krymu do Rosji. W programie "Polityka" emitowanym przez program pierwszy rosyjskiej telewizji państwowej chwalą wybór mieszkańców Krymu.

Krym to dopiero początek rosyjskiej ekspansji
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | PHOTOMIG

16.03.2014 | aktual.: 17.03.2014 05:28

Lider frakcji parlamentarnej "Sprawiedliwa Rosja" Siergiej Mironow dał do zrozumienia, że Krym to dopiero początek rosyjskiej ekspansji. - Rozpoczęło się zbieranie ziem rosyjskich - stwierdził deputowany Dumy Państwowej.

Natomiast Władimir Żyronowski z Liberalno Demokratycznej Partii Rosji opowiedział się za podziałem Ukrainy. Według Żyrinowskiego wschodnie i południowe regiony powinny zostać włączone do Rosji, a zachodnie do Polski. - Tylko w taki sposób uspokoi się sytuację na Ukrainie - stwierdził rosyjski polityk.

Wcześniej rosyjscy politycy i eksperci wypowiadający się w programach rosyjskiej telewizji wspominali o przyłączeniu do Rosji również Naddniestrza.

Referendum oczami rosyjskich mediów

Referendum na Krymie było najważniejszym tematem w rosyjskich mediach, jednak przekaz, jaki płynął z rosyjskiej telewizji i portali internetowych nie różnił się niczym, od tego, co pokazywano przez ostatnie tygodnie. Podkreślano, że jest to wielkie święto Krymu i demokracji.

Widzowie anglojęzycznej Russia Today, telewizji bezpośrednio zależnej od rosyjskich władz, mogli utwierdzić się jedynie w przekonaniu, że mieszkańcy Krymu tłumnie zmierzali do urn traktując referendum jak długo wyczekiwane święto. Kolejni rozmówcy zapewniali o demokratycznych standardach, w jakich jest przeprowadzane, zaś głosujący chętnie dzielili się swoimi przemyśleniami dlaczego chcą należeć do Federacji Rosyjskiej. Jako główny powód podawano zagrożenie płynące ze strony nazistowskiego i nielegalnego rządu w Kijowie i podkreślano, że jedynie silna Rosja jest w stanie obronić mieszkańców Krymu przed tym zagrożeniem.

Rosyjskie media podkreślały na każdym kroku obecność "międzynarodowych obserwatorów". Plejada ekspertów z Zachodu przekonywała widzów, że "referendum pod lufami karabinów" to zwykłe bajki, bowiem a Krymie nie ma wojsk rosyjskich. Brani za rosyjskich żołnierzy są jedynie cywilami, którzy chwycili za broń, by bronić swoich domów i kraju przed ultranacjonalistycznym zagrożeniem płynącym z Kijowa. Rossija 24 pokazywała ulice krymskich miast, gdzie zamiast uzbrojonych żołnierzy widać było jedynie radosnych mieszkańców Krymu zmierzających oddać swój głos w toczącym się referendum. Według rosyjskich mediów ludzie w Ługańsku, Charkowie i Dniepropietrowsku są niezadowoleni, bo nowy rząd rujnuje im kraj.

"Komsomolskaja Prawda" informowała na długo przed zakończeniem głosowania, że "Krym wraca do Rosji". Podjęto także temat sankcji, jakie grożą Rosji. Przekaz płynący z rosyjskich mediów jest jednoznaczny - sankcje Zachodu oznaczają początek zimnej wojny, a amerykańskie i europejskie groźby mogą skończyć się wywołaniem konfliktu, także nuklearnego.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)