Kryjówka Al-Kaidy czy kobiet i dzieci?
Lotnictwo amerykańskie
zbombardowało nad ranem dwa budynki w pobliżu
granicy z Syrią. Według dowództwa wojsk USA były to precyzyjne
atak na kryjówki terrorystów z Al-Kaidy, ale Irakijczycy podają,
że w jednym z nalotów zginęło wiele kobiet i dzieci.
Lekarz ze szpitala w mieście Kaim, Ammar al-Marsumi, powiedział, że śmierć poniosło 40 osób, 20 zostało rannych, a ratownicy nadal wydobywają ciała spod gruzów. Miejscowy przywódca plemienny Mohammad al-Karbuli zapewnia, że "w okolicy nie ma żadnych rebeliantów, są tylko nikomu niewadzące rodziny".
Amerykańskie dowództwo w Bagdadzie zakomunikowało, że atakowano cele koło Kaimu, w tym kryjówkę dowódcy miejscowej komórki Al- Kaidy, i użyto bomb precyzyjnego rażenia, aby uniknąć ofiar wśród ludności cywilnej.
W samym Bagdadzie, według komunikatu dowództwa, wojska amerykańskie i irackie przeprowadziły w ciągu weekendu kilka obław i zatrzymały 98 osób podejrzanych o udział w partyzantce. Znaleziono też kilka kryjówek z bronią.
W centrum Bagdadu kilka pocisków moździerzowych spadło w poniedziałek na jedno ze skrzyżowań, zabijając przypadkowego cywila i raniąc czterech innych. W niedzielę rebelianci zabili w Bagdadzie Ghaliba Mahdiego, brata wiceprezydenta Iraku Adila Abdela Mahdiego, i ranili wiceministra handlu Kaisa Dauda Hasana.
Według Amerykanów, rebelianci w stolicy Iraku otrzymują pomoc od terrorystów z innych krajów arabskich
Dowództwo wojsk USA i władze irackie nazywają okolice Kaimu, 310 km na północny zachód od Bagdadu, i dolinę Eufratu prowadzącą od granicy syryjskiej w głąb Iraku głównym szlakiem przerzutowym zagranicznych dżihadystów (bojowników świętej wojny) zdążających do Bagdadu.
Od końca września amerykańska piechota morska przeprowadziła tam co najmniej cztery akcje ofensywne, aby wykryć i zniszczyć kryjówki rebeliantów i ich składy broni.
W niektórych miejscowościach w dolinie Eufratu nie ma policji irackiej i na co dzień panami sytuacji są tam rebelianci.
Komunikaty dowództwa wojsk USA w Iraku o przebiegu takich akcji i informacje przedstawicieli irackich szpitali oraz władz lokalnych często przynoszą sprzeczne dane o skutkach ataków i liczbie ofiar.
Agencja Associated Press pisze, że w amerykańskich nalotach giną czasem cywile, ale miejscowa ludność, w tym lekarze, często wyolbrzymiają straty, bo są pod presją ekstremistów.