ŚwiatKrwawy weekend w Iraku - zginęło prawie 100 osób

Krwawy weekend w Iraku - zginęło prawie 100 osób

Iraccy rebelianci coraz bezwzględniej atakują nowe siły bezpieczeństwa Iraku. W zamachach i starciach zginęło podczas tego weekendu prawie 100 ludzi. Zginął żołnierz bułgarski. Zamordowany został kolejny zakładnik. Zastrzelono tureckiego kierowcę.

Krwawy weekend w Iraku - zginęło prawie 100 osób
Źródło zdjęć: © AFP

24.10.2004 | aktual.: 24.10.2004 23:48

Ciała 49 zastrzelonych rekrutów nowej armii irackiej znaleziono w odległości 50 km od Bakuby. Znaleziono też ciało jednego z kierowców mikrobusów, którymi jechali do domów rekruci wracający z 20-dniowego kursu szkoleniowego. Do zamachu przyznało się w Internecie ugrupowanie terrorystyczne Abu Musaba al-Zarkawiego.

Rekruci byli nieuzbrojeni. Powstańcy, przebrani za policjantów, zmusili rekrutów do wyjścia z mikrobusów i położenia się twarzami do ziemi. Zastaliśmy masakrę - powiedział Reuterowi jeden z oficerów irackiej Gwardii Narodowej. - Byli podzieleni na 12-osobowe grupy, zabito ich strzałami w głowę.

Zginął bułgarski żołnierz

Zmarł jeden z bułgarskich żołnierzy, którzy zostali ranni w ataku bombowym w Iraku. 35-letni żołnierz zmarł w drodze do amerykańskiego szpitala wojskowego w Bagdadzie. W czasie misji bułgarskiego kontyngentu w Iraku zginęło ośmiu Bułgarów - siedmiu żołnierzy i cywil. Bułgarzy służą w Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe pod polskim dowództwem.

Wcześniej szef Sztabu Generalnego bułgarskich sił zbrojnych, generał Nikoła Kolew poinformował, że czterech bułgarskich żołnierzy zostało rannych w ataku na konwój jadący z Hilli do Karbali. Około godz. 16 czasu polskiego w konwój uderzyła ciężarówka ZIŁ, wyładowana materiałami wybuchowymi.

Śmierć dyplomaty

Amerykański dyplomata zginął rano w ataku moździerzowym na Obóz Victory usytuowany w pobliżu lotniska w Bagdadzie. Ed Seitz, oficer bezpieczeństwa w ambasadzie USA w Bagdadzie, jest pierwszym amerykańskim dyplomatą, który został zabity w Iraku.

Strona amerykańska nie ujawniła okoliczności śmierci dyplomaty. Wiadomo jedynie, że w ataku ranny został co najmniej jeden żołnierz USA.

Nalot na Faludżę

Amerykański samolot przeprowadził kolejny nalot na wybrane cele w zbuntowanym irackim mieście Faludża - poinformował rzecznik prasowy sił koalicji Francis Piccoli. Celem ataku samolotu było należące do rebeliantów odbudowywane stanowisko dowodzenia w północnej części Faludży. Słychać było potem eksplozje, co świadczy, że znajdował się tam skład amunicji - powiedział Piccoli.

Siły amerykańskie nasiliły w ostatnich dniach działania w 300-tysięcznej Faludży - głównym bastionie antyamerykańskiego i antyrządowego oporu. Amerykanie mówią, że ataki wymierzone są w cudzoziemskich bojowników jordańskiego terrorysty Abu Musaba al-Zarkawiego. Oskarżają ich o ukrywanie się na peryferiach Faludży wśród ludności cywilnej.

Szef siatki Zarkawiego schwytany

Armia amerykańska poinformowała w sobotę o zatrzymaniu w Faludży jednego z szefów siatki Zarkawiego i pięciu innych "terrorystów". Mężczyzna, którego tożsamości nie podano, "objął niedawno poważną funkcję w siatce, po zatrzymaniu, bądź eliminacji, wielu współpracowników Zarkawiego podczas operacji sił wielonarodowych" - czytamy w komunikacie.

Sześciu żołnierzy irackiej Gwardii Narodowej zginęło w sobotę w dwóch zamachach bombowych w rejonie Samarry w środkowym Iraku. Samobójczy zamach - detonacja samochodu z materiałami wybuchowymi - na punkcie kontrolnym Gwardii Narodowej w odległości 10 km od Samarry pochłonął cztery ofiary śmiertelne. Sześciu gwardzistów zostało rannych. Był to trzeci tego typu zamach w Samarze w tym tygodniu.

Do drugiego sobotniego zamachu użyto miny, detonując ją w Samarze na trasie przejazdu konwoju. Wybuch zabił dwóch gwardzistów i ranił sześciu. Powstańcy kilkakrotnie ostrzelali w Samarze irackie siły bezpieczeństwa z broni maszynowej, obrzucali je też granatami. Lekko rannych zostało dwóch żołnierzy amerykańskich.

Ścięcie irackiego zakładnika

W przeszłości powstańcy iraccy często wycofywali się jednak przed wojskiem, wtapiali w miejscową społeczność, tylko po to, by po jakimś czasie powrócić i podjąć walkę.

Radykalne ugrupowanie irackie Armia Ansar al-Sunna poinformowało w sobotę w Internecie o obcięciu głowy Irakijczykowi, oskarżonemu o kolaborację z siłami USA. Na stronie internetowej Armii Ansar al-Sunna zamieszczono zdjęcia przedstawiające zabijanie mężczyzny. Na jednym ze zdjęć widać go z poderżniętym gardłem. Poinformowano, że został pojmany w Mosulu na północy Iraku.

Armia Ansar al-Sunna porwała już i zamordowała kilkunastu ludzi, w tym 12 robotników nepalskich i kilku irackich Kurdów, których oskarżyła o szpiegostwo.

Szesnastu irackich policjantów zginęło w sobotę, a ponad 50 osób zostało rannych, kiedy samochód-pułapka eksplodował koło bazy wykorzystywanej przez siły amerykańskie i iracką Gwardię Narodową. Baza Al Asad w Baghdadi leży 200 km na północny zachód od Bagdadu. Był to zamach samobójczy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)