Krwawe walki na południu Filipin
W operacji wojska na południu Filipin
zginęło w ciągu ostatnich dni co najmniej 40 islamskich
rebeliantów i dwudziestu żołnierzy.
09.02.2005 11:20
Samoloty i śmigłowce filipińskiej armii zbombardowały rano bazę rebeliancką na wyspie Jolo na południu archipelagu. Po nalocie baza - uważana za główny ośrodek dowodzenia islamskiej separatystycznej grupy Abu Sajefa - została zaatakowana przez siły, liczące ok. 3 tys. żołnierzy. Na miejscu byli też obecni doradcy z armii amerykańskiej - nie uczestniczyli jednak w operacji.
Gubernator południowofilipińskiej prowincji Sulu, gdzie leży Jolo, Benjamin Loong, zaapelował do wojska i rebeliantów o natychmiastowe wstrzymanie walk. Wyraził obawy, że w starciach zginęło wiele osób cywilnych. Armia nie skomentowała tej informacji.
Związana z Al-Kaidą grupa Abu Sajefa znana jest z licznych aktów terroru, a także porwań dla okupu.
Do starć na dużą skalę na Jolo doszło po poniedziałkowym incydencie w rejonie miasta Patikul, gdzie rebelianci zaatakowali konwój armii. Wojsko odpowiedziało zmasowanym uderzeniem na położone w górach Jolo bazy Abu Sajefa.
W marcu w sąsiedniej Malezji mają odbyć się rozmowy wysłanników rządu filipińskiego z przedstawicielami innej organizacji islamskiej z południa Filipin - Frontu Wyzwolenia Islamskiego Moro. Rzecznik tej organizacji zastrzegł, iż bojownicy Frontu nie są zaangażowani w walki na Jolo.
Na Filipinach większość mieszkańców to katolicy - z wyjątkiem południowej części archipelagu, gdzie dominują wyznawcy islamu, od lat siedemdziesiątych zeszłego wieku walczący o stworzenie odrębnego państwa.