PolskaKrwawa jatka w tornistrze

Krwawa jatka w tornistrze

Zwierzęta z powybijanymi zębami i wyprutymi
wnętrznościami "zdobią" okładki zeszytów produkowanych przez jedną
z wrocławskich firm - informuje "Dziennik Łódzki".

16.10.2007 | aktual.: 16.10.2007 05:12

Zeszyty te można kupić za pośrednictwem internetu. Oferują je też niektóre sklepy i hurtownie papiernicze.

Bohaterowie kontrowersyjnej kreskówki "Happy Tree Friends" nadawanej po godz. 23, m.in. w polskim kanale MTV, "ozdabiają" nie tylko okładki szkolnych zeszytów, ale także segregatory i bloki rysunkowe. Uczniowie są nimi zachwyceni. Rywalizują kto zdobędzie zeszyt z najbardziej koszmarnym obrazkiem.

Wiedziałam, że dzieciaki zbierają zeszyty z bohaterami kreskówek na okładkach. Niektórymi nawet się wymieniają. Nie miałam nic przeciwko temu, dopóki nie zauważyłam na biurku mojej 14-letniej córki brulionu, na okładce którego widnieje zwierzak, którego skakanka przecina na pół. Pod obrazkiem przeczytałam napis: "Co nie zabije to wzmocni!". Okazało się, że starszy brat kolegi córki zamówił takie zeszyty w internecie, a potem sprzedawał - opowiada Anna Rojek z Krakowa.

Właściciel wrocławskiej firmy produkującej zeszyty Marian Danys tłumaczy, że przesłaniem okładek nie jest przemoc lecz... dobry czarny humor. Idea tej bajki nie jest krwista i przerażająca. To raczej humorystyczny sposób postrzegania rzeczywistości i relacji międzyludzkich - mówi. Jego zdaniem, dzieci, które nie skończyły 10 lat nie kupią zeszytów, bo w klasach 1-3 szkoły podstawowej obowiązują zeszyty 16 kartkowe, a takich z postaciami z krwawej bajki po prostu nie ma.

Danys wyjaśnia, że zeszytów więcej produkował nie będzie, bo z końcem roku wygasa licencja, której przedłużać nie zamierza - czytamy w gazecie.

Założyciel i prezes fundacji "Kidprotect" zajmującej się ochroną dzieci przed niepożądanymi treściami płynącymi z internetu Jakub Śpiewak przestrzega, że przemoc i drastyczne sceny, choćby na rysunkach mogą mieć fatalny wpływ na psychikę najmłodszych.

Rzecznik praw dziecka Ewa Sowińska - za pośrednictwem swojego asystenta - poinformowała "Dziennik Łódzki", że od tygodnia nie znalazła czasu, by zapoznać się ze sprawą. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)