Krucjata czystości
Rozmowa z młodymi ludźmi o seksie ma służyć jednemu celowi – by poczekali do ślubu.
28.01.2008 | aktual.: 04.02.2008 14:54
W dżinsach, koszulce polo, klapkach i z ryżawą bródką Ed wygląda na wyluzowanego surfera powracającego z szalonej wyprawy, biegłego w wolnej miłości uprawianej na tylnym siedzeniu volkswagena kombi. Zresztą on cały czas gada tylko o seksie. Słyszymy o „pochwie”, „fellatio”, „ocieraniu”, „dotykaniu”, „języku”. Kolejne słowa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: „opryszczka”, „AIDS”, „syfilis”, „niechciana ciąża”, „zmarnowane życie”… Szczyt przyjemności zmienia się w koszmar.
Taki właśnie cel mu przyświeca: wyplenić ochotę na seks u nastolatków ulegających zdrożnym popędom. Za tym luzackim wyglądem kryje się bowiem Sex Ed, teksański pastor prowadzący krucjatę na rzecz wstrzemięźliwości płciowej. Od 15 lat przemierza Amerykę, by rozmawiać z młodzieżą o seksie (albo raczej o postawie „no sex”) i przekonywać nastolatków, aby zachowali czystość do ślubu.
Koło nieszczęścia
W kraju gwieździstego sztandaru wstrzemięźliwość cieszy się uznaniem. Są tam setki ludzi takich jak Ed, którzy niosą przesłanie czystości w każdym zakątku Stanów Zjednoczonych. Jesteśmy w Lubbock, 200-tysięcznym mieście w północno-zachodniej części Teksasu. We własnym salonie Ed rozkłada swój antyseksualny arsenał. Na „kole nieszczęścia”, które sam skonstruował, jest dziesięć pól. Młodzi ludzie kręcący kołem mają dziewięć szans na dziesięć, że trafią zły los. Na poszczególnych polach widnieją tak groźne nazwy, jak „HIV”, „chlamydia” albo „rzeżączka”… Można tu znaleźć właściwie wszystkie choroby weneryczne. Przekaz jest jasny: uprawiając seks pozamałżeński, masz małe, a właściwie żadne szanse wyjść z tego bez szwanku.
Louise Couvelaire
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".