Królewski pogrzeb nowojorskiego gangstera
Kondukt pogrzebowy i plakat z podobizną Gottiego (AFP)
Na cmentarzu katolickim św. Jana na Queensie został w sobotę pochowany słynny boss nowojorskiej mafii, John Gotti.
Na trasie konduktu żałobnego ustawiły się tłumy ludzi. Jechało w nim około stu samochodów, w tym eleganckie czarne limuzyny. W pogrzebie nie uczestniczyli bracia bossa, Peter i Gene, ani syn John. Wszyscy siedzą w więzieniach federalnych. Zmarłego żegnali najbliżsi, w tym żona i córka, obie panie o imieniu Victoria.
Gotti spoczął obok swojego syna, Franka. Chłopiec zmarł w 1980 roku, potrącony przez samochód sąsiada. Wkrótce po tej tragedii sąsiad zaginął, a jego ciała do tej pory nie odnaleziono.
Na cmentarzu św. Jana spoczywa już wielu mafiozów, w tym Carlo Gambino, Joseph Profaci, Carmine Galante, Joe Colombo i Charles "Lucky" Luciano.
Po prywatnej ceremonii w domu pogrzebowym kondukt żałobny przejechał obok domu bossa na nowojorskim Howard Beach oraz miejsc, gdzie zbierali się mafiozi z rodziny Gambino - Bergin Hunt i Fish Club.
Biskup Thomas Daily z diecezji brooklyńskiej nie zgodził się na odprawienie żałobnej mszy świętej za duszę zmarłego. Rzecznik diecezji uzasadnił odmowę chęcią uniknięcia tłumu gapiów i obecności mediów, gdyż mogłoby to zakłócić powagę ceremonii. Prawo kanoniczne zabrania odprawiania mszy pogrzebowej, która może wywołać "publiczny skandal" wśród wiernych. Zapytany, czy gangster zasługuje na mszę żałobną, odpowiedział, że "stan jego duszy zna tylko Bóg".
Boss był zamieszany w co najmniej pięć zabójstw. W więzieniu federalnym w Missouri odsiadywał karę dożywocia za popełnione przestępstwa, w tym zabójstwa i wymuszanie okupu.
W poniedziałek osławiony gangster zmarł na raka. Miał 61 lat.
Gotti stał na czele jednej z najpotężniejszych i najbardziej bezlitosnych grup mafijnych w Stanach Zjednoczonych - rodziny Gambino. Często gościł na łamach nowojorskich bulwarówek, które z upodobaniem opisywały porażki wymiaru sprawiedliwości w konfrontacjach z "eleganckim donem". Zasłynął zachowaniem typowym dla gwiazdy filmowej, zadzieraniem nosa, ale także elegancją. Do historii przeszły jego zmyślne odpowiedzi. Na pytanie, czy jest bossem nowojorskiej mafii, Gotti miał odpowiedzieć: Jestem bossem swojej rodziny - żony i dzieci.
Jego portret namalował Andy Warhol. Dzieło opublikował na okładce magazyn "Time".
Gotti ubierał się w gustowne garnitury za 2 tysiące dolarów i ręcznie malowane krawaty. Jadł w najlepszych restauracjach. Grał na nosie agentom FBI, którzy uznali go za wroga publicznego nr 1. Ostatecznie Federalne Biuro Śledcze dobrało mu się do skóry, zakładając podsłuch w jednym z wykorzystywanych przez niego mieszkań. W 1990 roku Gotti został aresztowany, a dwa lata później skazany. (mag)