Krewni porwali chłopca, chcieli... milion dolarów
10 osób oskarżono o uprowadzenie i pomoc w porwaniu 15-letniego romskiego chłopca ze Zgierza.
Według aktu oskarżenia, który już wpłynął do sądu okręgowego w Łodzi, sprawę ukartowali dwaj krewni chłopca - Bogdan S. i Marek L. Namówili 8 osób do współpracy. Spodziewali się dostać wysoki okup (milion dolarów), a jeden z nich chciał się zemścić na ojcu nastolatka, z którym miał na pieńku.
8 lipca 2002 r. Bogdan S. odwiedził chłopca i jego matkę w Zgierzu. Wywabił nastolatka z domu pod pozorem, że popsuł mu się samochód. Razem mieli pojechać do warsztatu. Śledziło ich audi.
Nagle uderzyło w bok mercedesa Bogdana S. Ten rzucił się w pogoń za sprawcą stłuczki. Oba auta wjechały w las. Wtedy z audi wysiadło dwóch mężczyzn w pończochach na głowach. Bogdan S. udał, że zemdlał, gdy jeden z napastników wymierzył w niego pistolet. Napastnicy wyciągnęli chłopca za nogi z samochodu, rzucili na tylne siedzenie audi i odjechali w stronę Włocławka. Pierwszą noc poturbowany chłopiec spędził w bagażniku, następne dni w piwnicach kilku domów.
Przez ten czas miał zasłonięte oczy, był bity. Po 18 dniach rodzina nastolatka i porywacze (negocjacje prowadził Marek L.) dogadali się co do wysokości okupu. Gdy przekazano kidnaperom 166 tys. funtów, chłopiec został uwolniony - wywieziono go do lasu i zapowiedziano, że może ruszyć się dopiero po godzinie.