ŚwiatKreml dostał siarczysty policzek

Kreml dostał siarczysty policzek

Za trzy lata w Soczi - rosyjskim kurorcie położonym na Kaukazie - mają odbyć się zimowe igrzyska olimpijskie. W ostatnim czasie doszło tam do serii brutalnych ataków terrorystycznych, które stawiają olimpiadę pod znakiem zapytania. Dla Kremla jest to "siarczysty policzek" pisze Katarzyna Kwiatkowska - publicystka zajmująca się Rosją i stała współpracowniczka Wirtualnej Polski. Część Rosjan obawia się, że za olimpiadę przyjdzie im zapłacić krwią.

Kreml dostał siarczysty policzek
Źródło zdjęć: © AFP | Mikhail Klimentyev

23.03.2011 | aktual.: 23.03.2011 09:18

Grupa terrorystów zajęła siedzibę mera Soczi, biorąc dziesięcioro zakładników. 6 tysięcy antyterrorystów błyskawicznie zareagowało na wezwanie. Merostwo zostało zdobyte szturmem, niewinni ludzie oswobodzeni, bandyci zlikwidowani. Jewgienij Potapow nie ukrywał zadowolenia. - Jesteśmy przygotowani na każdą okoliczność. Miasto będzie bezpieczne - oświadczył, prężąc się dumnie do kamer i fleszy. Jak to na szefa zakrojonych na wielką skalę ćwiczeń "Soczi- Antyterror 2011" przystało.

Nieco wcześniej prezydent Rosji, Dmitrij Miedwiediew wezwał do "budowania zasłony" przed prowokacjami, które mogą zdarzyć się podczas igrzysk olimpijskich w 2014 r. Wskazał na Gruzję, jako potencjalnego podżegacza. Mało dyplomatyczna wypowiedź, bo nie od dziś wiadomo, że nieelegancko jest pokazywać palcem, przede wszystkim jednak mijająca się z prawdą. Nawet najbardziej zagorzali przeciwnicy prezydenta Micheila Saakaszwili muszą przyznać bowiem, że nie działa on terrorystycznymi metodami i jakby mu rosyjskie sukcesy sportowe w smak nie były, to nie on jest potencjalnym zagrożeniem dla kibiców.

O tym, że zagrożenie istnieje, nikt nie ma wątpliwości. Po styczniowym zamachu na lotnisko Domodiedowo w Moskwie, a także po niedawnych atakach terrorystycznych na Kaukazie wzmogło się poczucie zagrożenia. Najpierw zatem o kolejce.

Kabardyno-Bałkaria była uważana dotychczas za zieloną wyspę Kaukazu Północnego. Bardziej kurort, niż "gorący punkt konfliktu", kusił turystów pięknym krajobrazem i niewysokimi cenami. Zimą przyciągał zwolenników białego szaleństwa. Seria zamachów, w wyniku której zamordowano czworo turystów z Moskwy i uszkodzona została kolejka górska na Elbrusie (na szczęście obyło się bez ofiar) była dla wielu szokiem.

Kolejnej tragedii zapobiegli saperzy rozbrajając ładunek wybuchowy podłożony pod jednym z hoteli. Okazało się, że republika jest zagrożona terroryzmem w niemniejszym stopniu co krwawe punkty na mapie Federacji Rosyjskiej, Czeczenia i Dagestan. Destabilizacja na Kaukazie Północnym jest jak wirus. Epidemia ogarnia kolejne tereny i jest coraz bliżej perły południowej części Rosji, Soczi, gdzie za trzy lata ma się odbyć szumnie zapowiadana olimpiada zimowa, oczko w głowie prezydenta i premiera.

Wypadki w Kabardyno-Bałkarii miały miejsce w czasie, gdy Miedwiediew i Putin w towarzystwie przedstawicieli Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego wizytowali Soczi, a to już siarczysty policzek wymierzony Kremlowi przez terrorystyczne podziemie. I ostrzeżenie przed dalszymi atakami. Eksperci obawiają się, że akty terrorystyczne w samej Soczi są już tylko kwestią czasu. Z punktu widzenia ekstremistycznego podziemia, trudno wyobrazić sobie bardziej łakomy kąsek.

Andrej, znajomy reporter z Moskwy, po wizycie w Soczi opowiadał zdumiony, jak silne jest w tym mieście niezadowolenie z powodu igrzysk i nawet perspektywa bajońskich zarobków na zachodnich turystach nie pociesza mieszkańców, którzy obawiają się, że przyjdzie im słono zapłacić za święto sportu. - Nie tylko pieniędzmi, ale i krwią - zakończył, może trochę zbyt efektownie dziennikarz.

Olimpiada w Soczi od początku uważana była za karkołomny projekt. Miasto ze względu na klimat, bardziej sprzyja sportom letnim, niż zimowym, więc na zabezpieczenie odpowiednich warunków dla rywalizacji trzeba będzie wydać ogromne fundusze. Nic dziwnego zatem, że cześć Rosjan ubolewa nad fanaberiami swoich polityków. Kolejną kontrowersją są oskarżenia o niewiarygodną, nawet jak na Rosję, korupcję, przy okazji budowy obiektów olimpijskich.

Stąd się biorą, popularne teorie spiskowe, że ostatnie wypadki nie są bynajmniej dziełem ekstremistów, a skorumpowanych polityków i urzędników, którzy nakradli tak dużo, że nie ma za co zorganizować igrzysk, więc chcą je odwołać z powodu "zagrożenia terrorystycznego". Spiskowe teorie zazwyczaj nie mają wiele wspólnego z prawdą. Dużo mówią za to o nastrojach społecznych, a te dotyczące Olimpiady 2014 r. nie są jak widać najlepsze.

Katarzyna Kwiatkowska dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)