PolskaKredyty dla naiwnych

Kredyty dla naiwnych

Zdesperowani biorą pożyczki w parabankach, a później szukają pomocy na policji lub u prokuratora.

Kredyty dla naiwnych
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

30.10.2007 | aktual.: 31.10.2007 11:05

Nie zdradzają się ze swymi problemami. Wielu z nich maskuje je perfekcyjnie za atrapą codzienności. Mają jeszcze czym zapłacić rachunek za telefon, ale regulując go, wydają wyrok śmierci na kolejną ratę kredytu zaciągniętego na zakup samochodu, skutera czy wyprawkę dla dzieci do szkoły.

Mają nieruchomości, pracę lub w najmniej asekuracyjnym wariancie zasiłek dla bezrobotnych i plan, który pozwoli na spłatę zaciągniętych pożyczek. Ale z różnych przyczyn tracą płynność finansową lub brakuje im środków, by zrobić kolejny krok w życiu mający poprawić sytuację materialną.

Kiedy czują, że za chwilę usłyszą trzask pułapki zadłużenia, decydują się skorzystać z ostatniej szansy. Szybkiego i łatwo dostępnego kredytu. Poszukiwania ścieżki, która bez zbędnych formalności i poręczycieli wyprowadzi ich na prostą, zaczynają od czytania ogłoszeń.

Trudne sprawy bez poręczeń

Działalność biur pośrednictwa finansowego kryjących się za wzbudzającymi zaufanie nazwami to jeden z wielu sposobów na wyciąganie pieniędzy od naiwnych. Wabi ich reklamowe współczucie w typie pomocnej dłoni pojawiającej się, gdy wszyscy zawiedli. Wspólna cecha klientów to trudna sytuacja finansowa, wymagająca błyskawicznego zdobycia gotówki.

Dariusz Janiszewski potrzebował jej, by Kozłowo, w którym mieszka, kojarzyło się jemu i rodzinie z czymś więcej niż przedwojennym domkiem wymagającym nieustannych remontów.

Rozciągnięta wzdłuż szosy wieś to monotonia asfaltu, olchowych zarośli i kolonijnej zabudowy. Najważniejszy budynek – szkoła, najbliższe miasto – Nidzica, a szansą na lepsze życie dla Janiszewskich miało być 50 tys. zł kredytu przeznaczone na małą gastronomię przy biegnącej obok Nidzicy ruchliwej siódemce. – Żona jest na wychowawczym, ja bez pracy, żyranci, których znalazłem, zarabiali zbyt mało, skąd miałem wziąć poręczenie dla banku? Zacząłem czytać ogłoszenia w prasie. Trafiłem na Ciechanów – wyjaśnia Janiszewski.

Zadzwonił. W Centrum Pośrednictwa Finansowego w Ciechanowie przy placu Kościuszki 14 sympatyczny kobiecy głos zapewnił, że wszystko będzie załatwione. – Jesteśmy od trudnych spraw. Poręczenia nie są potrzebne. Niech pan przyjeżdża – wspomina pierwszą rozmowę Darek. Przyjechał. Usłyszał, że kredytu udzieli firma Forminx Finance z Warszawy, zabezpieczeniem będzie weksel in blanco, a za analizę finansową, którą przygotuje pośrednik, ma zapłacić 35 zł. Po trzech dniach zadzwonił ponownie. Dowiedział się, że analiza gotowa. Wynikało z niej, że Janiszewski do kredytu pasuje jak ulał. Ale musi jeszcze wpłacić 5 tys. zł. Wpłacił.

Mechanizm obróbki jest prosty. Pobrać w formie różnych opłat jak najwięcej gotówki od klienta. Kiedy jest przekonany, że spełnił wszystkie warunki, dowiaduje się o kolejnej finansowej niespodziance. W krótkim czasie zrozumiał to i Janiszewski, przestał płacić, zażądał zwrotu wpłaconych 5 tys. zł. Pani z firmy przestała być sympatyczna. Uświadomiła mu, że pośrednik wykonał kawał dobrej roboty, za którą pobrał należne wynagrodzenie, a on się czepia i ma tupet mówić, że to nieuczciwe.

Janiszewski uznał, że został oszukany. Kozłowo, gdzie mieszka z rodziną, leży w rejonie należącym do Komendy Policji w Nidzicy. Tam też złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Sprawa z Nidzicy trafiła do Prokuratury Rejonowej w Ciechanowie, gdzie zgodnie z zawiadomieniem przestępstwo zostało popełnione.

Nie jest to jedyny tego typu przypadek związany z działalnością ciechanowskiego CPF, którą zajęła się miejscowa prokuratura. To, co przytrafiło się mieszkającej w tym mieście Annie, jest niemal powtórką z historii Janiszewskiego. Kobieta prosi, by nie ujawniać jej nazwiska, bo jak mówi, jest jej „zwyczajnie głupio, że dała się nabić w butelkę”. O nabiciu nie tyle w butelkę, ile w gotówkowe pośrednictwo do dziś nie wiedzą jej rodzice. – Nie chcę przysparzać im trosk ze względu na ich stan zdrowia – tłumaczy Anna. Ale to niejedyny powód.

Anna ma skończone studia. Pracuje w administracji. W pracy znają ją z kompetencji i solidności. Brakowi podejrzliwości zwiększającemu wiarę w solidność oferty kredytowej sprzyjała jej trudna (a jak myślała wówczas, beznadziejna) sytuacja finansowa. Kredytu za pośrednictwem CPF miała udzielić Regionalna Agencja Finansowa z Tarnowa. – Kiedy zrozumiałam, że zostałam oszukana, złożyłam zawiadomienie na policję o oszustwie, przeciwko konkretnej firmie i osobom. Sprawa ślimaczy się w nieskończoność, a oni działają dalej. Nie rozumiem, jak to jest możliwe – dziwi się Anna.

Nie mniej zdziwiona jest Agnieszka Sztybór z Żuromina (woj. mazowieckie), która również skorzystała z usług ciechanowskiego CPF i powtórzyła podczas rozmowy z dziennikarzem niemal identyczną jak poprzednie historię.

W Polsce na półkach w prokuraturach leżą tysiące teczek z tego typu sprawami.

Ale najbardziej zdziwiony roszczeniami i niezadowoleniem swych klientów jest Bogdan Milewski, właściciel biura pośrednictwa w Ciechanowie.
– My jesteśmy tylko pośrednikami, kojarzymy dwie strony. Klient może nas ominąć – w taki sposób kwituje zarzuty na jego działalność kierowane do prokuratury i policji.

Kiedy pytamy o przyczyny desperacji jednego z klientów, który porwał mu firmowy laptop i dostarczył na policję, wierząc, iż zawartość komputera ujawni niezbite dowody popełnienia przestępstwa, szefowi udziela wsparcia jego pracownica, Ewa Wydra. – To przykład łamania prawa przez klientów, a nie firmę – odpowiada, dodając, że to wszystko, co ma do powiedzenia na ten temat.

Samozwańczy szeryf z laptopem szybko dowiedział się, że w państwie prawa nie ma miejsca dla rewolwerowców, a jedyne przestępstwo, które może być zdemaskowane, to popełniony przez niego gwałt na laptopie.

Z Ciechanowa do Tarnowa

Z pytaniem, jaki jest postęp w sprawach dotyczących działalności ciechanowskiego CPF, zwróciliśmy się do miejscowej prokuratury. – Prokuratura prowadzi postępowanie w miejscach popełnienia przestępstwa, ale są odstępstwa od tej zasady. Prokuratura Rejonowa w Tarnowie od dawna prowadzi postępowanie w sprawie firmy RAF, dlatego tego typu sprawy od nas trafiają do nich. W polskim prawie obowiązuje zasada domniemania niewinności. Działamy zgodnie z procedurami – tyle dowiedzieliśmy się od Tomasza Bulca, szefa prokuratury w Ciechanowie.

Znaczną część pokoju w budynku Prokuratury Rejonowej w Tarnowie zajmują akta dotyczące RAF. – W sprawie przesłuchaliśmy 1,5 tys. osób, kontynuujemy czynności prawne. Musimy jeszcze przesłuchać ponad 1,6 tys. osób. Prowadzone postępowanie w sprawie może się przekształcić w postępowanie przeciw osobie lub osobom – mówi prokurator Bożena Owsiak z Tarnowa.

RAF, nie czekając na przekształcenia, wyniosła się z Tarnowa do pobliskiej Dębicy i ma się dobrze.

Nie wynosi się z Warszawy Forminx Finance (przez pośrednika ta firma miała udzielić kredytu m.in. Janiszewskiemu), choć jest na celowniku Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. – W związku z działalnością tej firmy prowadzimy dwa postępowania. Pierwsze dotyczyło niedozwolonych klauzul do umów. Wyrok w tej sprawie potwierdzający nasze zarzuty wydał już Sąd Apelacyjny w Warszawie. Konsekwencją będzie zakaz stosowania klauzul w obrocie. Badamy też wzorce umowne pod kątem zgodności z kredytem konsumenckim – poinformował nas Konrad Gruner z UOKiK.

Na straży konsumentów stoi ustawa z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (Rozdział 1, przepisy ogólne art. 3.1.). Za jej łamanie można być pozbawionym wolności na okres od trzech miesięcy do pięciu lat. Ale rzeczywistość pokazuje, że jest zapis, a brakuje egzekucji.

Mogłoby też bronić konsumentów Prawo bankowe (ustawa z dn. 29.08.1997 r., art. 171.) Nie broni, bo parabanki i współpracujący pośrednicy to nie banki.

Masz prawo przegrać

W miejsce zakwestionowanych przez UOKiK klauzul prawdopodobnie pojawią się nowe, postępowania prokuratorskie trwają w nieskończoność, przestępstwa ulegają przedawnieniu, firmy zmieniają adresy i numery telefonów. Państwowy moloch i jego administracyjna potęga w tej konfrontacji ze z pozoru trzecioligowym przeciwnikiem praktycznie są bezradne. Nikt nie kusi się nawet, by szacować zyski uczestniczących w tym procederze, a dniówka najmarniejszego pośrednika to kilka tysięcy złotych.

Dla zarabiających na ludzkiej naiwności i omijających prawo Polska to nadal kraj wielkich szans. Czy ci, którzy uwierzyli w sprawczą moc prawa, mają prawo jedynie do przegranej?

Piotr Siwanowicz

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)