Kredyt na start znów do zmiany? Koalicjanci tracą cierpliwość
Jeśli program kredytowy nie zostanie poparty przez całą koalicję 15 października, rząd może z niego zrezygnować. Koalicjanci mają dość fatalnej komunikacji w tej sprawie. Donald Tusk wysłał jasny sygnał. I zaskoczył sojuszników.
- Nie chcemy forsować kredytu na start w Sejmie wyłącznie z PiS - powiedział Wirtualnej Polsce jeden z ważnych członków rządu.
Takie przekonanie wyrażają też w nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele forsującego program kredytowy Ministerstwa Rozwoju i Technologii.
Komunikacja leży. "Tego nie da się dłużej bronić"
Problem w tym, że koalicja w sprawie kredytu jest podzielona. Zwolennicy projektu stanowią mniejszość w Sejmie - KO i PSL to łącznie zaledwie 189 posłów (większość do uchwalenia wynosi 231). Przeciwko projektowi są Polska 2050, Lewica, Konfederacja, a także - jak słyszymy - część PiS.
Co istotne, parlamentarzyści wszystkich partii koalicyjnych, niezależnie od tego, czy popierają program kredytowy, czy nie, oceniają komunikację resortu rozwoju w tej sprawie za "fatalną". - Nieprofesjonalna, arogancka, ignorująca fakty, naginająca rzeczywistość - takie określenia padały z ust naszych rozmówców po tym, jak kilku przedstawicieli resortu (w tym odpowiedzialny za departament mieszkaniowy wiceminister Jacek Tomczak) udzieliło w ostatnim czasie wywiadów o kredycie na start.
Zamieszanie wywołała między innymi szeroko komentowana rozmowa z wiceministrem Tomczakiem w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. Można ją obejrzeć poniżej.
"Kłamstwo!". Burza w studiu. Poszło o "Mieszkanie na start". Tomczak: To nieprawdziwe informacje
- Tego nie da się dłużej bronić - rozkładał ręce po wysłuchaniu wywiadu jeden z posłów koalicji.
Powód? Wiceszef resortu rozwoju szafował nieaktualnymi danymi, zaprzeczał twierdzeniom analityków, podważał to, co mówią o negatywnych skutkach projektu eksperci (nie był w stanie wymienić jednego, który dobrze ocenia projekt), zwracał uwagę prowadzącemu wywiad, że nie zna realiów rynku, nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy do wprowadzenia programu namawiają go deweloperzy. Podważał też krytyczne oceny wielu ministerstw. Słowem: uznał, że wszyscy się mylą, tylko nie resort rozwoju z politykami PSL na czele.
Mimo to ludowcy przekonują, że będą forsować "tanie" kredyty. Projekt ma być gotowy w sierpniu, a ustawa - zdaniem ministra rozwoju Krzysztofa Paszyka - powinna wejść w życie najpóźniej w styczniu 2025 roku.
Szkopuł w tym, że wypowiedzi samego premiera Donalda Tuska w tej sprawie - który po wywiadzie z wiceministrem Tomczakiem w WP został zapytany o kredyt na start - mogą pogrzebać plany nie tylko PSL, ale przede wszystkim banków i deweloperów. Bo to im przede wszystkim - jak wskazują eksperci - zależy na wprowadzeniu programu. I to szybkim.
Tusk zaskakuje koalicjantów. Wysyła jasny sygnał
- Poszukamy najlepszego, optymalnego rozwiązania, jeśli chodzi o kredyty mieszkaniowe i - generalnie - budownictwo. Jest problem, ponieważ są zasadnicze rozbieżności akurat jeśli chodzi o kredyt "zero procent". Nic na siłę. Poszukamy wspólnie takiego rozwiązania, które realnie przyspieszy budowę mieszkań. Będą otwarty na sugestie koalicjantów - przyznał na konferencji prasowej w piątek 16 sierpnia Donald Tusk.
Premier był pytany przez dziennikarzy o tzw. kredyt na start, forsowany przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii. To program wynikający wprost z obietnicy wyborczej złożonej na przełomie lutego i marca 2023 r. przez samego Tuska.
Tyle że od tamtej pory na temat dopalających popyt programów kredytowych wiemy o wiele więcej. Na przykład to, że wprowadzony przez PiS "bezpieczny kredyt 2 proc." wywindował ceny mieszkań do poziomów historycznych, a mieszkania w Polsce drożeją najszybciej w Europie. Program kredytowy wprowadzony przez PiS okazał się zbawienny nie tylko dla deweloperów, ale też banków, które skokowo podwyższały marże.
Dlatego też projekt "kredytu 0 proc." - kiedy znane były już fatalne skutki poprzedniego programu - wywołał tak duże kontrowersje i sprzeciw w koalicji.
Zdaje sobie z tego sprawę sam Donald Tusk. - Czeka nas bardzo poważna rozmowa na podsumowanie pierwszego roku po wyborach, rozmowa wewnątrz całej koalicji 15 października. Miałem okazję długo rozmawiać o tym z marszałkiem Sejmu, rozmawialiśmy o potrzebie drugiego otwarcia i ono jest oczywiście potrzebne - przyznał premier Donald Tusk na konferencji prasowej, pytany o kredyt na start.
Jak stwierdził, "rząd był właściwie przez te miesiące takim wielkim zbiorowym zakładem oczyszczania państwa i wszyscy koalicjanci koalicji 15 października, wszyscy bez wyjątku, uważają, że powinniśmy ogłosić tę nową agendę już skierowaną do przodu". - Ten środek ciężkości przejdzie na pewno na te projekty na przyszłość. I dlatego na pewno przy 15 października będziemy gotowi przedstawić tę wspólną agendę całej koalicji rządzącej na tę drugą, dłuższą część naszej kadencji - powiedział (wciąż odnosząc się do pytania o kredyt).
Co to oznacza? Że rewizji może ulec ten właśnie obszar całościowego programu mieszkaniowego koalicji 15 października (który zakłada przede wszystkim inwestycję w budownictwo społeczne).
Przypomnijmy: z sondażu przeprowadzonego w kwietniu br. na zlecenie RMF i DGP wynikało, że Polacy częściej deklarują poparcie dla inwestycji w rozwój mieszkań na tani wynajem (45 proc.) niż dla dopłat do rat kredytów mieszkaniowych (29 proc.).
Wszyscy się mylą
Po utworzeniu rządu w grudniu 2023 r. Donald Tusk zdecydował, że pełną odpowiedzialność za przygotowanie pakietu mieszkaniowego ma wziąć Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Wtedy premier nie wiedział jeszcze, że po kilku miesiącach z resortu odejdą minister i wiceminister odpowiedzialni za ten obszar.
Szef rządu nie przewidział też, że komunikacja resortu w sprawie sztandarowego "kredytu na start" będzie tak zła. Mówią o tym wprost politycy koalicji 15 października. - Jesteśmy załamani - przyznaje jeden z posłów.
Doszło nawet do tego, że przedstawiciele MRRiT - jak rzecznik resortu Jakub Stefaniak z PSL - wprowadzają opinię publiczną w błąd, twierdząc, że program kredytowy jest zapisany w umowie koalicyjnej (a nie jest).
Również wiceministrowie resortu rozwoju - jak wspomniany Jacek Tomczak - przekonują, że "kredyt na start" jest rzekomo "uzgodniony" w koalicji i rządzie. To znów nieprawda: od miesięcy przeciwko programowi kredytowemu autorstwa MRRiT występują Polska 2050 i Lewica, Koalicja Obywatelska w ogóle nie zabiera głosu w tej sprawie (mimo iż kredyt 0 proc. wpisała do swojego programu), a wezwania do rezygnacji z projektu wystosowały kluczowe ministerstwa: rodziny, pracy i polityki społecznej, funduszy i polityki regionalnej, klimatu i środowiska czy sprawiedliwości.
Ponadto bardzo poważne uwagi zgłosiły resort finansów czy Narodowy Bank Polski (zwracając uwagę na to, że ceny mieszkań znów wystrzelą, a program długofalowo zmniejszy ich dostępność). Negatywnie o kredycie na start wypowiada się większość ekspertów i analityków.
Kredyt na start. Tajemnicze badanie i obawy MRiT
Aby znaleźć argumenty za tym, by wprowadzić mimo wszystko "kredyt na start", Ministerstwo Rozwoju i Technologii zamówiło kilka miesięcy temu badania, które miały udowodnić, iż właściwie program jest pożądany przez Polaków.
Kiedy wyniki badań już wpłynęły do resortu, minister Krzysztof Paszyk w wywiadzie dla Money.pl stwierdził, że wynika z nich, iż… "respondenci główny problem widzą w braku zdolności kredytowej, a nie w cenie metra kwadratowego mieszkania". Słowem: "Polacy chcą kredytu na start".
Brak logiki w tym stwierdzeniu skłoniła dziennikarzy i osoby zainteresowane tematem, aby zapytać resort o szczegóły badania. Ministerstwo jednak - wbrew ustawie o dostępie do informacji publicznej - nie chciało ich udostępnić.
Resort Krzysztofa Paszyka opublikował badanie dopiero po tym, jak wniosek w tej sprawie złożył poseł PiS, były minister cyfryzacji Janusz Cieszyński. Badanie udostępniono w środę 14 sierpnia. Wzięło w nim udział 666 osób.
Co z niego wynika? Najkrócej rzecz ujmując: za dopłatami do kredytów są głównie osoby po 70. roku życia, a program najgorzej jest oceniany przez młodych ludzi (czyli tych, których ma dotyczyć).
Ponadto Ministerstwo Rozwoju w zakładce "inne" ukryło odpowiedzi respondentów, które wskazują, że główną barierą utrudniającą ludziom nabycie własnego mieszkania są wysokie ceny nieruchomości. Resort jednak nie chce brać tych odpowiedzi pod uwagę, bo nie pasują pod tezę o konieczności wprowadzenia programu kredytowego.
O jego losie koalicja będzie decydować po wakacjach. Pierwsze posiedzenie Sejmu w nowym sezonie politycznym planowane jest na połowę września.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl