Kręcili film, wylądowali w areszcie
Nowosądecka policja została
zaalarmowana przez przechodnia o porwaniu młodego człowieka z
ulicy i wciągnięciu go siłą do samochodu. Policja zarządziła
blokady i ujęła sprawców.
Okazali się nimi filmowcy-amatorzy, którzy kręcili film.
Scena wyglądała następująco - do grupy ludzi stojących wieczorem na przystanku autobusowym przy Bulwarze Narwiku w Nowym Sączu podjechał mercedes, z którego wysiadło dwóch młodych ludzi. Mężczyźni podbiegli do jednego z oczekujących na przystanku i wrzucili go do bagażnika samochodu, który z piskiem opon odjechał.
Zdenerwowany świadek tego zdarzenia zadzwonił pod numer alarmowy policji, informując o porwaniu.
Policja zarządziła blokady ulic, powiadomiła ościenne komendy powiatowe i przystąpiła do penetracji terenu. Już po 20 minutach zatrzymała poszukiwany samochód, w którym jechało czterech mężczyzn.
Okazało się, że czwórka kolegów ze szkoły kręciła film, który miał być prezentem dla koleżanki z okazji jej osiemnastych urodzin. Pomysł zaczerpnęli z zagranicznej stacji telewizyjnej. Jeden z nich miał zostać porwany z przystanku, dwóch wcieliło się w role porywaczy. Realizację filmu zakłócił świadek, który poważnie potraktował zaobserwowane wydarzenia.
"Filmowcy" odpowiedzą przed sądem grodzkim za wprowadzenie policji w błąd.