Krawczyk zeznawała w procesie Leppera i Łyżwińskiego
Główny świadek i oskarżyciel posiłkowy Aneta
Krawczyk po raz kolejny zeznawała w procesie lidera
Samoobrony Andrzeja Leppera oraz b. wiceszefa tej partii
Stanisława Łyżwińskiego, oskarżonych w tzw. seksaferze w
Samoobronie.
13.05.2008 | aktual.: 13.05.2008 16:17
Proces toczy się przed piotrkowskim sądem za zamkniętymi drzwiamizamkniętymi drzwiami. Łyżwiński, który od sierpnia ub. roku przebywa w areszcie, oskarżony jest m.in. o gwałt, a obaj b. posłowie - o żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym od działaczek tej partii, w tym Krawczyk. Lepperowi grozi kara do 8, a Łyżwińskiemu - do 10 lat więzienia.
Na poprzedniej rozprawie Lepper opuścił salę przed zeznaniami Krawczyk. Jak później tłumaczył - wyszedł, bo prokurator i pełnomocnik chcieli wykluczenia obecności oskarżonych podczas zeznań pokrzywdzonych. Teraz lider Samoobrony nie pojawił się w ogóle w sądzie.
Oskarżenie nie życzyło sobie obecności pana Leppera, to on wychodząc naprzeciw temu zapotrzebowaniu nie stawi się dzisiaj - powiedział jeden z jego obrońców Wiesław Żurawski. Zeznaniom Krawczyk przysłuchiwał się doprowadzony z aresztu Łyżwiński.
Podczas rozprawy doszło do kilku przerw. Nieoficjalnie pojawiły się informacje, że ktoś z obecnych na sali może nagrywać przebieg rozprawy. Na sali znajdują się m.in. osoby godne zaufania, wyznaczone przez strony. Sąd po raz kolejny pouczył obecnych na sali, że sprawa jest niejawna i nie wolno jej rejestrować.
Emocje wzbudziła także relacja z procesu na stronie internetowej Samoobrony, pod którą podpisany jest Stanisław Kowalczyk, który bierze udział w rozprawach jako osoba godna zaufania jednego z oskarżonych - Stanisława Łyżwińskiego. "Publiczność i dziennikarze zostali pozbawieni możliwości obejrzenia dobrze zorganizowanego od strony socjotechnicznej spektaklu, w którym role są precyzyjnie rozpisane, a aktorzy trzymają się scenariusza Kontrast pomiędzy zadowoloną z życia, piękną panią mecenas, a Anetą Krawczyk - mdlejącym kopciuszkiem, w stroju młodej wdowy - aż nadto widoczny. O wrażeniach artystycznych po wysłuchaniu monodramu w wykonaniu Krawczyk nie wspomnę, z powodu sądowego zakazu" - napisano w tej relacji.
Zdaniem mec. Kalińskiej-Moc, tego typu komentarze wykraczają poza uprawnienia, które posiada osoba godna zaufania. Uważam, że nie powinien czegoś takiego zrobić. Jest zobowiązany do zachowania całkowitej tajemnicy na temat okoliczności rozprawy. Jak również komentarze, które w tym przypadku stanowią ocenę zachowań osób uczestniczących, nie powinny mieć miejsca - podkreśliła pełnomocnik Krawczyk.
Według niej, w tym momencie nie jest to osoba godna zaufania tylko dziennikarz, który na ile może - w jego ocenie - wykorzystuje sytuację, że bierze udział bezpośrednio w tej rozprawie i występuje w roli niedozwolonej przez Kodeks postępowania karnego. Kalińska-Moc zapowiedziała, że poinformuje o tym sąd, który podejmie decyzję.
Po rozprawie strony przyznały, że odczytywanie 20 protokołów zeznań Krawczyk ze śledztwa będzie kontynuowane na kolejnych kilku rozprawach. Obrońcy zapowiedzieli, że będą też wnioskować, aby sąd przeznaczył jedną z rozpraw tylko na ich pytania, których mają dużo do pokrzywdzonej oraz oświadczenia oskarżonych. Materiał jest ogromny, potrzebujemy czasu, aby przygotować pytania - zaznaczył Żurawski.
Obrona Leppera nie złożyła wniosku o wyłączenie ze sprawy sędziego. To była jedna z koncepcji rozważanych, ale wniosek nie został i nie zostanie złożony - mówił Żurawski. Na rozprawie nie stawił się przedstawiciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Obrona chciała, żeby przedstawiciel Fundacji był obserwatorem w procesie.
Żurawski przyznał, że obrona ma dowody, które powinny podważyć zeznania Anety Krawczyk. Jego zdaniem, dobiegający końca proces radnego Samoobrony i b. asystenta Łyżwińskiego Jacka P., dla którego prokurator domaga się czterech lat więzienia, nie może mieć żadnego przełożenia na ten proces.
W sądzie wraz z Krawczyk pojawiła się ponownie Anna Czerwińska z Fundacji Feminoteka z wpiętym w ubranie znaczkiem "wierzę Anecie Krawczyk". Zeznaniom świadka przysłuchiwała się biegła psycholog, która ma ocenić ich wiarygodność.
Sąd utajnił proces na wniosek prokuratury i pełnomocnik Krawczyk ze względu na ważny interes prywatny pięciorga pokrzywdzonych. Lepper i Łyżwiński przed sądem nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Lepper przyznał, że przyjęli taką taktykę i mają zamiar składać wyjaśnienia na dalszym etapie procesu. Prawdopodobnie po zeznaniach pokrzywdzonych.
Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu 2006 r. po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Krawczyk twierdziła, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Leppera. W procesie ma zostać przesłuchanych około 240 świadków.