Krawczyk: wystawa Steinbach to krótkotrwały "zgrzyt" w stosunkach polsko-niemieckich
Podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Andrzej Krawczyk uważa, że berlińska wystawa "Wymuszone drogi. Ucieczka i wypędzenie w Europie XX wieku" jest krótkotrwałym "zgrzytem" w stosunkach polsko-niemieckich, ale - jego zdaniem - na dłuższą metę na pewno ich nie pogorszy.
11.08.2006 | aktual.: 11.08.2006 17:50
Wystawę zorganizowaną przez szefową niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV) Erikę Steinbach otwarto w czwartek w Berlinie.
Długofalowo wystawa Steinbach nie ma żadnych skutków dla relacji między naszymi krajami, krótkofalowo jest "zgrzytem", problemem, który przyjmujemy "bez zachwytu" - ocenił prezydencki minister.
Jego zdaniem, problem nie leży w samej wystawie, do której nie można mieć zarzutów, a jeśli - to drobne, ale w jej instrumentalnym potraktowaniu. Oceniamy, że ta wystawa nie została przygotowana z pasji poznawczej i historycznej, ale tylko po to, aby mogła służyć jako argument w dalszej dyskusji - przyznał Krawczyk.
Jak dodał, strona polska ma poczucie, że eksponowanie na wystawie wątku wysiedlonych Polaków ze wschodnich terenów Rzeczpospolitej na Syberię nie ma na celu ani poinformowania opinii niemieckiej o takich faktach, ani wyrażenia współczucia czy szacunku dla dramatu ludzkich losów. Według Krawczyka, jest tylko pewnego rodzaju pragmatycznym trikiem, żeby w lepszym opakowaniu pokazać niemieckie wysiedlenia.
Uważamy tę wystawę za niepotrzebne zakłócenie tak fantastycznego zjawiska, jakim było pojednanie polsko-niemieckie, które się toczyło przez ostatnie 25 lat - podkreślił Krawczyk. W jego ocenie była szansa, że za kilkanaście lat tragedia II wojny światowej byłaby tylko historycznym zjawiskiem. Ale ten temat został przez środowisko, które uosabia pani Erika Steinbach, wniesiony znów na agendę życia publicznego - powiedział.
Prezydencki minister podkreślił jednocześnie, że Polacy rozumieją, że wystawa Steinbach nie jest ważnym wydarzeniem dla większości Niemców i bardzo doceniają, że niemieckie media odnoszą się do tego z dystansem.
Jest to nieduże, marginalne zjawisko, ale jednocześnie pamiętajmy, że pani Steinbach jest posłanką Bundestagu, że na otwarciu wystawy był obecny przewodniczący Bundestagu oraz że wystawa odbywa w jednym z najbardziej prestiżowych miejsc w Berlinie i w całych Niemczech - powiedział Krawczyk.
Twórcy wystawy pokazali dziewięć przykładów dwudziestowiecznych deportacji, wysiedleń i wypędzeń - począwszy od tureckich represji wobec Ormian w czasie I wojny światowej, poprzez przymusowe wysiedlenia Niemców po 1945 roku z Europy Środkowej i Wschodniej, aż po "etniczne czystki" na Bałkanach w latach 90. Dużo miejsca poświęcono Polsce - niemieckim represjom wobec Polaków w czasie okupacji 1939-45, a także deportacjom obywateli polskich do ZSRR w latach 1939-1941. Ekspozycja czynna będzie do 29 października.