PolskaKrakowscy kierowcy mistrzami Polski w przekraczaniu szybkości w mieście

Krakowscy kierowcy mistrzami Polski w przekraczaniu szybkości w mieście

W pracowni analizy zdjęć z fotoradarów komendy wojewódzkiej wiszą metry filmów. - To około 30 klatek ze zdjęciami aut, które przekroczyły prędkość. W niektórych punktach miasta wystarcza nawet na dwa tygodnie, gdzie indziej, np. przy ul. Wielickiej tylko na 15 minut - tłumaczy asp. szt. Zbigniew Nowak, administrator systemu fotoradarów wojewódzkiej drogówki. Policja stosuje czasem tzw. pomiary kaskadowe. Radary umieszcza się na słupach tej samej ulicy. Wtedy jadącemu szybko kierowcy radar może zrobić nawet trzy zdjęcia - jeśli przekroczy prędkość o ponad 30 km, dostanie 18 punktów karnych i potrójny mandat. Niejeden stracił w ten sposób prawo jazdy.

Krakowscy kierowcy mistrzami Polski w przekraczaniu szybkości w mieście
Źródło zdjęć: © Gazeta Krakowska | LUDWIK KOSTUŚ

14.08.2006 | aktual.: 14.08.2006 08:34

Mandat nieunikoniony

W ciągu 30 dni od zrobienia zdjęcia, kierowca zostaje wezwany do zapłacenia mandatu. Zazwyczaj odbywa się to telefonicznie, choć są tacy, którzy życzą sobie wezwania na piśmie. - Zdarzają się osoby zarzucające nam, że to bezprawna metoda - przyznaje asp. Nowak.Od mandatu nie ma odwołania - jeśli kierowca go nie zapłaci, policja kieruje pozew do sądu grodzkiego. -_ Z policjantami, którzy stoją z "suszarką" przy drodze da się jeszcze ponegocjować, kilka razy utargowałem kilkaset złotych. Od radaru nie ma odwołania, dlatego zazwyczaj płacę- mówi Tomasz Guzy, doświadczony kierowca z Krakowa. Asp. Nowak tłumaczy, że m.in. ta nieuchronność spowodowała, że od kilku lat spada w Krakowie liczba wypadków spowodowanych nadmierną prędkością. _Ulice zaczęły być regularnie monitorowane. Od tego czasu np. liczba kolizji związanych z uszkodzeniem ciała spadła o 10% - mówi.

Nie tylko szybkość

Choć radary są nieubłagane, to i one zakładają pewną tolerancję. W zasadzie nie rejestrują przekroczeń prędkości poniżej 14 km. Jeśli ta bariera zostanie przekroczona, właściciel wozu musi płacić. - Nie interesuje nas kierowca. Bywa tak, że na zdjęciu widać go niewyraźnie. Ostatecznie za auto odpowiada właściciel- mówi asp. Nowak. Jeśli zaś wie, kto był kierowcą, a go nie wskaże, sąd grodzki może mu zasądzić dodatkową karę do 3 tys. zł. Nieostrożni kierowcy mogą zapłacić nie tylko za szybką jazdę, ale i inne wykroczenia, które widać na zdjęciu: przekroczenie podwójnej ciągłej linii, jazda bez pasów, rozmowa przez telefon komórkowy.

Wady radarów

System fotoradarów mimo wielu zalet, ma też swoje wady. Nie można ukarać kierowców, których np. auto jest zarejestrowane na zdjęciu w linii prostej z innym pojazdem. Wtedy nie wiadomo, które z nich uruchomiło aparat, tj. przekroczyło prędkość. Niektórzy kierowcy twierdzą też, że wiedzą, gdzie w danym dniu jest ukryty aparat. - Można go zobaczyć w skrzynce, jeśli się jedzie wolno. Potem wiadomo, że aparat zostanie w niej jakiś czas. To jednak sprawia, że w tych miejscach zwalniam, ma więc swoje dobre strony- mówi Tomasz Guzy. Policjanci z drogówki przyznają, że ten, kto raz zapłacił "radarowy" mandat, raczej nie powtarza tego samego błędu. - Nie ma u nas rekordzistów, którzy płacą np. dziesięć mandatów rocznie. To świadczy o tym, że ten system się sprawdza- mówi asp. Nowak.

MARTA PALUCH

samochódkierowcaprędkość
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)