Krakowianin więził cenne ptaki
Makolągwę, czeczotki, kosy, szczygły, trznadle, bażanty i kilka innych gatunków chronionych ptaków znaleźli inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w stodole na Piaskach Wielkich w Krakowie. Przechowywał je tam właściciel posesji.
- Ustawa o ochronie zwierząt wyraźnie mówi , że żaden z tych ptaków nie może być hodowany ani przechowywany w zamknięciu - mówi Kazimierz Walasz, ornitolog. Wczoraj w asyście policji na podwórko wjechali inspektorzy z TOZ. Musieli zidentyfikować, gatunki i stan ptaków, by zdecydować, co z nimi dalej zrobić. Kilka kosów od razu wypuścili na wolność: były w dobrze odżywione i były więzione od niedawna.
Jednak większość ptaków przebywała długo w klatkach. Te inspektorzy zabrali, by je podleczyć. W najlepszym razie zostaną wypuszczone na wolność dopiero za kilka dni. Wszystkie ptaki zostały złapane przez właściciela stodoły w pułapki. Mężczyzna trzymał je w ciasnych klatkach, których dno zalegała gruba warstwa ptasich odchodów. W stodole inspektorzy TOZ znaleźli między innymi przepięknego bażanta złocistego, pochodzącego z Chin. Musiał trafić tu nielegalnie, bo jest to ptak chroniony.
Teraz mężczyźnie za nielegalną hodowlę i przetrzymywanie ptaków grozi grzywna albo nawet wyrok do roku więzienia, w zależności od tego, jak czyn zostanie zakwalifikowany przez śledczych. - Dzikich ptaków nie można trzymać w takich warunkach. Przeżywają ogromny stres i o połowę krócej żyją - mówi Rafał Feldman z TOZ. Właściciel stodoły był bardzo zdziwiony najazdem na swoją posesję. - Ptaszków nie wolno mieć? - dziwił się pseudohodowca. Bez wątpienia. Zabrania tego prawo. (kab)
Małgorzata Gleń