RegionalneKrakówPorwali i bili łańcuchem - nie zabili, bo ma dzieci

Porwali i bili łańcuchem - nie zabili, bo ma dzieci

33-letni mieszkaniec Bieżanowa może mówić o szczęściu w nieszczęściu. Został porwany i pobity łańcuchem w głowę i być może zostałby ciężko ranny, gdyby się nie przyznał się, że jest... ojcem. Agresywni pseudokibice oglądając zdjęcia jego dzieci, przestali go bić. Nic im to nie pomogło - właśnie trafili do aresztu.

31.01.2009 | aktual.: 31.01.2009 11:00

Do zdarzania doszło ubiegły poniedziałek w nocy. Krakowianin około godz. 22.00 wracał z pracy ulicą Aleksandry. W pewnym momencie zatrzymał się koło niego samochód. Mężczyzna myślał, że ktoś chce go zapytać o drogę, ale samochód odjechał. Jednak po chwili wysiadło z niego trzech pseudokibiców - Roman H., Tomasz M. i Piotr N. (24-25 lat). Jeden z nich podniósł i przeładował przedmiot, który wyglądał jak broń. Rzucił mężczyźnie krótkie: "na glebę".

Według ustaleń śledczych, w tych dniach na osiedlu pseudokibice załatwiali między sobą porachunki. Zaatakowany leżąc z twarzą przy ziemi, musiał odpowiadać na pytania jakiemu klubowi kibicuje. Próbował tłumaczyć, że nie jest fanem piłki i wraca do domu po pracy. - Nie będziesz ty wiślacka k... po osiedlu chodził - usłyszał w odpowiedzi.

Napastnicy bili 33-latka po głowie ciężkim łańcuchem. Potem siłą wepchnęli go do samochodu i wsadzili mu foliową torbę na głowę. -Przerażony mężczyzna próbował im tłumaczyć, że go z kimś pomylili, bo właśnie wraca do dzieci. Jeden z chuliganów postanowił to sprawdzić - opowiada Jacek Para, szef Prokuratury Rejonowej Kraków-Podgórze.

W portfelu rzeczywiście znajdowały się fotografie dzieci napadniętego. Napastnicy zorientowali się, że się pomylili. -Wzięli go za członka przeciwnej grupy, do którego 33-latek był podobny - dodaje prok. Para. Chuligani wypuścili swą ofiarę. Dzięki temu mężczyzna nie został poważnie ranny. Wcześniej zabrali mu jednak telefon komórkowy i klucze. Napadnięty zgłosił się na policję. Podejrzani tylko częściowo przyznali się do przestępstwa. Każdy winą obarczał kolegów. Prokuratura postawiła im zarzut rozboju, za co grozi do 12 lat więzienia. Sąd natomiast wsadził ich do tymczasowego aresztu.

Marta Paluch

Zobacz także
Komentarze (0)