Policja zapłaci 30 tys. zł za brak bezpieczeństwa na ulicy
30 tys. zł zadośćuczynienia od Komendy
Miejskiej Policji w Krakowie zasądził Sąd Apelacyjny Pawłowi
Witkowskiemu. Pozwał on krakowską policję, ponieważ uważał, że nie
zapewniła bezpieczeństwa na ulicy, na której mieszkał, i nie
uchroniła od spalenia przez nieznanych sprawców jego mieszkania i
zniszczenia samochodu.
Wyrok jest prawomocny. Ta kwota w żadnym stopniu nie pokrywa strat, które poniosłem, ale nie będę korzystał z przysługującej mi kasacji - powiedział Witkowski.
Z kolei rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak zapewnił: "jak tylko dostaniemy wyrok, zastosujemy się do niego".
Witkowski domagał się od Komendy Miejskiej Policji w Krakowie 1,8 mln zł zadośćuczynienia finansowego. Sąd uznał, iż jego roszczenia są uzasadnione do wysokości 30 tys. zł.
Był to już drugi proces w tej sprawie. Poprzedni wyrok sądu pierwszej instancji - odmawiający Witkowskiemu zadośćuczynienia - został uchylony w wyniku apelacji do ponownego rozpoznania. W drugim procesie roszczenia Witkowskiego również nie zostały uznane. Uznał je dopiero Sąd Apelacyjny.
Do tej pory sądy oddalały roszczenia Witkowskiego uznając, iż jego spokój i bezpieczeństwo zostały naruszone, ale nie przez działania policji, lecz przez nieznanych sprawców. Zdaniem Sądu Apelacyjnego, błędy i zaniechania policji przyczyniły się do eskalacji ataków na Witkowskiego.
Witkowski, dawny działacz opozycji demokratycznej, mieszkał na ul. Radziwiłłowskiej w Krakowie. Przez kilka lat zgłaszał policji spostrzeżenia na temat sąsiadów. Był również świadkiem w procesie przeciwko dwóm sąsiadom o niszczenie samochodów. Jak mówił, w odwecie nieustaleni sprawcy zniszczyli mu samochód. Na zniszczonym pojeździe Witkowski napisał, że to "pomnik niemocy policji". Następnie kilka razy zablokowano mu zamek w drzwiach, aż w końcu, w sierpniu 2003 r. podpalono drzwi do mieszkania.
Witkowski zarzucał policji m.in., że monitoring kamienicy, w której mieszkał, założono zbyt późno i nie obejmował on korytarza i drzwi wejściowych do jego mieszkania, a kamery założono tam dopiero po pożarze w sierpniu 2003 r.
Po tym pożarze i po informacjach w mediach policja i prokuratura rozpoczęły sprawdzanie własnych decyzji w sprawach zgłaszanych przez Witkowskiego i podjęły na nowo niektóre z nich. Prezydent Krakowa przyznał mu na trzy lata mieszkanie zastępcze w centrum miasta. Z interwencją w tej sprawie zwrócili się do prezydenta miasta krakowscy nobliści: Wisława Szymborska i Czesław Miłosz.