Policja odpowiada za to, że nie znalazła sprawców
Dwa mln zł odszkodowania za spalone mieszkanie, utratę dobrze prosperującej firmy i wysokiego standardu życiowego w wyniku działań nieustalonych sprawców domaga
się od krakowskiej policji działacz dawnej opozycji demokratycznej Paweł Witkowski. Zdaniem Witkowskiego, policja ponosi odpowiedzialność za szkody, jakich doznał w wyniku działań sprawców, których policji nie udało się ustalić.
04.11.2008 | aktual.: 04.11.2008 18:46
Proces w tej sprawie rozpoczął się we wtorek w wydziale cywilnym Sądu Okręgowego w Krakowie.
W listopadzie ub.r. sąd przyznał Witkowskiemu 30 tys. zł zadośćuczynienia za to, że policja nie zapewniła bezpieczeństwa na ulicy Radziwiłłowskiej, na której mieszkał, i nie uchroniła od spalenia przez nieznanych sprawców jego mieszkania i zniszczenia samochodu.
Obecnie Witkowski wystąpił z roszczeniem odszkodowawczym. Sąd zakreślił stronie pozwanej termin na przygotowanie. W odpowiedzi na pozew pełnomocnik policji wnosił o oddalenie pozwu, podnosząc m.in. przedawnienie roszczeń.
Witkowski, dawny działacz opozycji demokratycznej, mieszkał na ul. Radziwiłłowskiej w Krakowie. Przez kilka lat zgłaszał policji spostrzeżenia na temat sąsiadów. Był również świadkiem w procesie przeciwko dwóm sąsiadom o niszczenie samochodów. Jak mówił, w odwecie nieustaleni sprawcy zniszczyli mu samochód. Na zniszczonym pojeździe Witkowski napisał, że to "pomnik niemocy policji". Następnie kilka razy zablokowano mu zamek w drzwiach, aż w końcu, w sierpniu 2003 r. podpalono drzwi do mieszkania.
Witkowski zarzucał policji m.in., że monitoring kamienicy, w której mieszkał, założono zbyt późno i nie obejmował on korytarza i drzwi wejściowych do jego mieszkania, a kamery założono tam dopiero po pożarze w sierpniu 2003 r.
Po tym pożarze i po informacjach w mediach policja i prokuratura rozpoczęły sprawdzanie własnych decyzji w sprawach zgłaszanych przez Witkowskiego i podjęły na nowo niektóre z nich. Prezydent Krakowa przyznał mu na trzy lata mieszkanie zastępcze w centrum miasta. Z interwencją w tej sprawie zwrócili się do prezydenta miasta krakowscy nobliści: Wisława Szymborska i Czesław Miłosz.
Początkowo Witkowski domagał się od Komendy Miejskiej Policji w Krakowie 1,8 mln zł zadośćuczynienia. Jego roszczenia dwukrotnie były oddalane przez sądy, które uzasadniały, iż spokój i bezpieczeństwo Witkowskiego zostały naruszone, ale nie przez działania policji, lecz przez nieznanych sprawców. Dopiero w drugim procesie Sąd Apelacyjny w listopadzie ub. r. uznał, iż błędy i zaniechania policji przyczyniły się do eskalacji ataków na Witkowskiego, i zasądził na jego rzecz 30 tys. zł zadośćuczynienia.