Obława policji na Tadeusza Dudę. "Nie możemy wykluczyć, że ktoś mu pomaga"
- Dzisiaj bierzemy pod uwagę wszystkie scenariusze. Być może Tadeusz Duda ma ukryty w lesie arsenał broni i sporą ilość sztuk amunicji i wcześniej odpowiednio się przygotował do ukrycia w lesie. Nie możemy też wykluczyć, że ktoś mu pomaga – mówi nam oficer policji znający kulisy poszukiwań 57-letniego Tadeusza Dudy.
Poniedziałek jest czwartym dniem poszukiwań mieszkańca Starej Wsi, który jest podejrzewany o to, że w piątek przed południem pozbawił życia członków swojej najbliższej rodziny. Miał zabić 26-letnią córkę i 31-letniego zięcia, którzy osierocili roczne dziecko. Chwilę wcześniej 57-latek poważnie ranił także swoją 73-letnią teściową, która w Szpitalu Powiatowym w Limanowej przeszła operację ratującą życie i została przetransportowana do Krakowa. Od tego czasu trwa obława na mężczyznę. Po zabójstwie 57-latek porzucił swoje auto – niebieskie Audi A4 kombi, a następnie uciekł w kierunku pobliskiego lasu.
Poszukiwania prowadzone są bez przerwy, zarówno z ziemi, jak i z powietrza. Na miejscu jest też mobilne centrum poszukiwań, do którego spływają wszystkie informacje. W akcję zaangażowanych jest ponad 500 policjantów, a w niedzielę wojsko przekazało do poszukiwań drona Bayraktar.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Groźne potrącenie na pasach w Bartoszycach. Rowerzysta nie miał szans
Jak mówi Wirtualnej Polsce jeden z policyjnych oficerów pracujących przy poszukiwaniach, największa trudność, z jaką zmagają się służby w tej akcji, to niedostępność leśnych obszarów, na których Tadeusz Duda jest poszukiwany.
– To są setki hektarów lasów. To nie jest Las Kabacki, to jest dziki i bardzo gęsty las. Są takie miejsca, że z góry przy pomocy dronów i policyjnego Black Hawka nie widać ich przez gęstą koronę drzew. Do tego dochodzi ukształtowanie terenu. Mamy tam teren prawie górzysty, w większości pagórkowaty. Tam są jaskinie, zagłębienia, rowy. I miejsca, w których praktycznie nie da się przejść – mówi nam oficer policji.
Jak dodaje, poszukiwania przy użyciu termowizji mają sens, gdy jest różnica temperatur.
– A my mamy taką temperaturę lasu prawie jak temperatura ciała człowieka. Bayraktrar, którego dostaliśmy od wojska, kiedy włączył się do działań, w nocy niestety musiał rezygnować. Była tak gęsta powłoka chmur, że nawet taki sprzęt wojskowy nie dał rady – mówi nasz informator.
Zaraz po zabójstwie pojawiły się też informacje, że Tadeusz Duda to były myśliwy. Doniesienia zdementowały jednak policja oraz Polski Związek Łowiecki. Broń, której użył, nie została odnaleziona. Według nieoficjalnych informacji Polskiej Agencji Prasowej, mężczyzna mógł strzelać z "obrzyna" – samoróbki, broni domowej roboty.
– Na pewno wiemy, że świetnie się posługuje bronią. Wiemy, że nielegalnie kłusował. Ile ma broni i amunicji? Dzisiaj jeszcze tego nie wiemy. Pytanie, czy on się do tego przygotowywał. Nie wiemy, czy ma w lesie np. cztery skrytki i arsenał broni i – co jest istotne – czy ktoś Dudzie pomaga – wylicza nasz rozmówca z policji
– Miejscowi, z którymi rozmawialiśmy, oczywiście mówią o wielkiej tragedii i jednoznacznie potępiają zabójstwo córki i zięcia, ale mówią też, że "brudy powinno prać się we własnej rodzinie". To mieszkańcy Małopolski, niedaleko Podhala. Mają takie mocno rodzinne podejście. Nie są za tym, żeby na kogoś z rodziny składać zawiadomienie do prokuratury. A skoro tak podchodzą, to nie możemy wykluczyć, że ktoś, np. dawny znajomy, teraz mu pomaga i gdzieś go ukrywa – ujawnia oficer policji.
Podkreśla, że dzisiaj służby biorą pod uwagę każdy scenariusz.
– Nie wykluczamy też tego, że się dobrze do ukrywania w lesie przygotował. Jakiś czas temu pracował przy wycince lasu. Dotarły do nas informacje, jeszcze niepotwierdzone, że był też w przeszłości właścicielem jakiejś części lasu. Zna go więc jak własną kieszeń. Pytanie, jakim arsenałem broni może dysponować – mówi policyjny informator.
Jedną z hipotez jest ta, że mężczyzna może przebywać na terenie obszarów leśnych w pobliżu Starej wsi i sąsiedniej miejscowości Zalesie, gdzie się urodził i mieszkał przed ślubem. W okolicy znajdują się także przedwojenne bunkry. W sobotę po godz. 22 pojawiła się informacja, że policjanci w rejonie zabudowań w Starej Wsi zauważyli mężczyznę, który posturą przypominał poszukiwanego. Mężczyzna oddał strzał w kierunku policjantów. Nikt nie został ranny.
– Dlaczego w sobotę po 22:00 policjanci nie wbiegali za nim w las? Bo nie wiadomo było, co on tam przygotował. Nie wiemy, ile ma sztuk broni i amunicji. Dlatego apelujemy, żeby mieszkańcy nie szukali Dudy na własną rękę. Facet nie będzie wiedział, czy do lasu wchodzi policjant, czy zwykły obywatel. A jest zdesperowany, więc może dalej użyć broni i strzelać do ludzi – przypomina oficer policji.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski