Trwa ładowanie...

Makowski: "W Polsce miasta nadal projektuje się na: 'jakoś to będzie'" [OPINIA]

Szumne zapowiedzi, wielka inwestycja i nowa, ale nieplanowana, atrakcja turystyczna Krakowa. Chodzi o "alejkę śmieciową" w parku Reduta, gdzie za prawie 500 tys. zł inwestor zamontował 135 koszy na śmieci. Urzędnicy rozkładają ręce, bo "przearanżować" je będzie można dopiero za niespełna pięć lat. Takie są wymogi projektowe przy wykorzystaniu dofinansowania z Unii.

Makowski: "W Polsce miasta nadal projektuje się na: 'jakoś to będzie'" [OPINIA]Źródło: Krowoderska.pl, fot: Tomasz Borejza
d1sb0sd
d1sb0sd

Być może w tej chwili to jeden z najsłynniejszych terenów zielonych w Polsce, ale chyba nie o taką sławę chodziło urzędnikom Jacka Majchrowskiego, gdy ogłosili przetarg na budowę parku Reduta na krakowskim Prądniku Czerwonym.

Zgodnie z planem rozstrzygniętego w 2018 r. przetargu, inwestor za niespełna 13 mln zł miał posadzić 300 drzew, 131 drzewek owocowych, 8 tys. krzewów, 3,5 tys. bylin i 2 tys. pnączy. Wszystko na 25 tys. metrów kwadratowych z dodatkowym pawilonem kawiarniamym, tarasem na kino letnie oraz placami zabaw. Obok nich na niewielkiej przestrzeni znalazło się również 100 ławek i - co zwłaszcza na żywo wygląda jak z filmów Barei - 135 kosze na śmieci.

"Alejka śmieciowa"

Kosze ustawione są w zagęszczeniu tak dużym, że na kilkunastometrowej alejce co niespełna dwa metry przy każdej, nawet jednoosobowej ławeczce, można wyrzucić odpadki. "Urzędnicy tłumaczą, że wrażenie dominacji koszy na śmieci bierze się stąd, że są skumulowane w jednym miejscu" - podaje "Gazeta Krakowska", a co dodatkowo potęguje efekt absurdu, twierdzą, że za taki stan rzeczy odpowiada również pora roku która sprawia, że gdy brakuje zieleni, kosze są bardziej widoczne.

Krowoderska.pl
Źródło: Krowoderska.pl, fot: Tomasz Borejza

Ale może one widoczne być muszą, bo do tanich nie należały? Według szczegółowych danych przekazanych przez Magistrat, całkowity koszt montażu 135 obiektów wyniósł 450 tys. zł, w rozbiciu na 122 "zwykłe kosze" za 479 tys. i 13 "kosze na psie odchody" za łączną kwotę 20 tys. zł. Wystarczy prosta arytmetyka i kilkanaście sekund w wyszukiwarce internetowej aby okazało się, że kosztujący na wolnym rynku kilkaset złotych pojemnik na śmieci, w wycenie projektanta wart był prawie 4 tys.

d1sb0sd

"Nie można było nic zmienić"

- Każdy może złożyć oferty na realizację całego parku i kalkulować na których elementach należy sobie doliczyć swój zysk. Trudno jest rozpatrywać realizację parku w rozbiciu na pojedyncze elementy. Tak jest w przetargach które nie są dostawą lub zakupem poszczególnych elementów - tłumaczy sytuację w rozmowie z Wirtualną Polską Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej w Krakowie.

Dopytywany o to, czy w fazie projektowania nie można było uniknąć nieergonomicznego rozmieszczenia pojemników na śmieci, odparł, że o efekcie finalnym nie decyduje wykonawca, tylko projektant, a "na etapie realizacji nie można było nic zmienić, bo to projekt z dofinansowaniem unijnym". Jak wynika z prawa unijnego, w podobnych przedsięwzięciach nie można zmienić niczego względem pierwotnego projektu przez pięć lat od wykorzystania środków. Ot taki urzędniczy paradoks.

Zawiódł nadzór nad inwestycją

Mamy zatem sytuację, w której miasto nie dopilnowało projektanta, wykonawca wyliczył cenę koszy na dziesięciokrotnie wyższą niż na wolnym rynku, po fakcie miasto zadeklarowało, że chce kosze przenieść, ale przez następnych kilka lat nic z nimi zrobić nie będzie mogło. - Wpadliśmy w pewnego rodzaju pułapkę, której się nie spodziewaliśmy, ale staramy się z niej wybrnąć. Po upływie wymaganego czasu kosze będą mogły służyć w dzielnicy - twierdzi Piotr Kempf.

Krowoderska.pl
Źródło: Krowoderska.pl, fot: Tomasz Borejza

- Krakowskie instytucje miejskie przepuszczają pieniądze w takim tempie, że akurat pół miliona na śmietniki można przeoczyć. Najwyraźniej w tym przypadku weryfikacja projektu zawiodła - przekonuje dziennikarz i lokalny aktywista Tomasz Borejza. Jak twierdzi, jeśli takie kwoty umykają, to "coś mówi o tym jak jest prowadzony nadzór inwestycji". - Ludzie się mylą, pomyłki się zdarzają ale najgorsze jest to, że nie wyciąga się z nich wniosków tylko brnie się w wizję tworzenia parków i zieleni w postaci wodotrysków i efekciarstwa. Za chwilę miasto postawi kolorowe fontanny w zalewie nowohuckim. Po co one komu? Tak samo potrzebne jak te kosze - dodaje Borejza.

Marcin Makowski dla WP Opinie

d1sb0sd
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1sb0sd
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj