Lekarz oskarżony o korupcję: pieniądze mi wmusili
Zatrzymany ordynator neurochirurgii Szpitala
Uniwersyteckiego w Krakowie nie przyznaje się do wzięcia łapówek
od pacjentów. Dlaczego więc prokuratura ogłosiła we wtorek, że się
do tego przyznał? - stawia pytanie "Gazeta Wyborcza".
Chodziło o to, tłumaczył zastępca prokuratora okręgowego w Krakowie, że lekarz przyznał, iż w gabinecie zostawiono mu pieniądze.
W gabinecie dr. Ryszarda Cz. policjanci znaleźli w szafie plik stuzłotowych banknotów. Jak pisała wczoraj "GW", wcześniej policja założyła mu w gabinecie podsłuch. Dowiedziała się w ten sposób, że trzej pacjenci mogli dać łapówkę. Dwaj przyznali się do tego - i zostali świadkami w sprawie przeciw lekarzowi. Trzeci się nie przyznał - postawiono mu zarzut korupcji.
Lekarz twierdzi, że w tych trzech przypadkach pieniądze pozostawiono mu "na siłę" i zamierzał - ale nie zdążył - wpłacić je na jedną z fundacji - mówi prokurator Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka krakowskiej prokuratury. (PAP)