Kraków większy od Petersburga
Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy w Petersburgu Władimir Putin z marsową miną toczył jałowe dysputy z przywódcami UE, w Krakowie zrelaksowany, uśmiechnięty George Walker Bush kreślił wizję nowego świata. Można uznać bez cienia przesady, że w minioną sobotę Kraków okazał się znacznie większy od współczesnego Putingradu.
George W. Bush przyjechał do Krakowa, aby się pojednać z Europą i powiedzieć Polsce, że bycie ważnym sojusznikiem Ameryki nie koliduje z byciem ważnym strategicznie państwem Starego Kontynentu. - Nie po to przeszliście przez to wszystko - okupacje, tyranię i odważne powstania - aby teraz się dowiedzieć, że musicie wybierać między Europą a Ameryką - stwierdził, wzbudzając na wawelskim dziedzińcu powszechny aplauz.
02.06.2003 | aktual.: 02.06.2003 12:48
Niemal dokładnie przed dwoma laty, w lipcu 2001 r., a więc dwa miesiące przed tragicznym 11 września, amerykański prezydent wygłosił w Polsce najważniejsze przemówienie polityczne w swojej ówczesnej podróży do Europy i oznajmił decyzję o dalszym rozszerzeniu NATO. Wówczas można było odczytywać wybór Warszawy jako gest przyjazny, ale uczyniony nieco na wyrost. Dziś, chociaż można się nadal spierać, czy Polska jako sojusznik Stanów Zjednoczonych jest dostatecznie sprawna, jedno jest pewne: tym razem to nie była kurtuazja. Prezydent Bush spędził w Krakowie niemal tyle samo czasu, ile w Sankt Petersburgu i francuskim Evian na szczycie G-8. - Polska awansowała do pierwszej ligi światowej. Świadczy o tym nie tylko to, że prezydent Bush wygłosił w Krakowie ważne programowe wystąpienie, dotyczące europejskiej i globalnej polityki, ale też istny korowód europejskich i światowych przywódców, którzy odwiedzają nasz kraj w tych dniach. Te fakty najlepiej pokazują, że w sprawie Iraku podjęliśmy trafną decyzję -
powiedział prof. Tadeusz Iwiński, sekretarz stanu w kancelarii premiera RP.
Wystąpienie amerykańskiego prezydenta zawierało wszystkie elementy określające politykę Stanów Zjednoczonych w najważniejszych kwestiach światowych. - Już drugi raz prezydent Bush z Polski ogłasza światu strategię Stanów Zjednoczonych. To wyraźny komunikat, że nasz kraj jest jednym z najważniejszych partnerów USA w Europie. Brzmi to szczególnie wyraźnie na tle spotkania Unia Europejska - Rosja w Petersburgu, gdzie w żałosny sposób poparto politykę Putina wobec Czeczenii, kupcząc przy tym kwestią ruchu bezwizowego dla Rosjan. Odczuwam jednak pewien niedosyt w związku z wizytą prezydenta w Polsce. Nie skorzystaliśmy z okazji, by podjąć wiążące decyzje w sprawie dwustronnej umowy wojskowej regulującej współpracę polsko-amerykańską, w tym sprawę baz w naszym kraju - powiedział Radek Sikorski, dyrektor Nowej Inicjatywy Atlantyckiej w Waszyngtonie. Bush, zwracając się z Krakowa do członków grupy G-8, zdecydował się ujawnić, że podjęto prace nad projektem międzynarodowego porozumienia o kontroli rozprzestrzeniania
broni masowego rażenia (Proliferiation Security Initiative). Ameryka rozbudowała w ten sposób arsenał środków do walki ze światowymi zagrożeniami: terroryzmem, państwami osi zła i rozprzestrzenianiem broni masowego rażenia.
Stopień wrażliwości historycznej prezydenta USA był odwrotnie proporcjonalny do miałkości zapowiedzi części publicystów, mówiących często o "przystanku Kraków". Bush pamiętał nie tylko o wrześniu 1939 i bezmiarze koszmaru Holocaustu, ale również o polskich ofiarach Oświęcimia. Mówił o wspólnocie wartości i autorytecie Jana Pawła II we współczesnym świecie. Echem tych słów był passus z przemówienia prezydenta Kwaśniewskiego, który powiedział, że Polacy w przeszłości przekonali się, jak wielką wartością jest solidarność w obliczu zła. To na tym właśnie polega podstawowa i najgłębsza wspólnota Polski i Ameryki, dalece wykraczająca poza wspólnotę interesów wymiernych w złotych i dolarach.
Robert Bogdański