Kraków oszczędza na dzieciach?
Dzieci nie powinny być ofiarami oszczędności miasta - uważają dyrektorzy krakowskich szkół. Pomysł przekształcenia stołówek szkolnych w prywatne punkty gastronomiczne rozsierdził nie tylko ich, ale i kucharki oraz rodziców.
07.03.2012 | aktual.: 07.03.2012 11:46
Świeżo wyremontowana, pomalowana na pomarańczowo stołówka Szkoły Podstawowej nr 62. Jest przerwa obiadowa: w pomieszczeniu pachnie domowym jedzeniem, a siedzące przy małych stoliczkach dzieciaki zajadają się pieczenią rzymską z ziemniakami i surówką, popijają świeżym kompotem. Ich rodzice za pełny obiad płacą po cztery złote. Te cztery złote to koszt tzw. "wsadu do kotła", czyli żywności. Za pensje kucharek, opłaty za gaz, prąd czy ubezpieczenie płaci gmina.
Teraz urzędnicy miejscy wpadli na pomysł, jak na stołówkach zaoszczędzić. - Nie mówimy o likwidacji, ale o przekształceniu stołówek - tłumaczy Katarzyna Fiedorowicz-Razmus z urzędu miasta. - Przestaną prowadzić je szkoły, natomiast z chętnymi osobami, dotychczas zatrudnianymi w szkołach, będą podpisywane umowy ajencyjne. Ewentualnie prowadzony będzie catering - tłumaczą urzędnicy.
- Żeby nie być stratnymi, obiady musiałybyśmy sprzedawać dwa-trzy razy drożej - tłumaczą kucharki. Dyrektorzy zgodnie uważają: mało którego rodzica będzie na to stać. - Jest mnóstwo dzieci, którym nie przysługują darmowe posiłki z pomocy społecznej, ale jednak ich rodzice nie zapłacą po kilkaset złotych miesięcznie za obiady w szkole - uważa Ryszard Sikora, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 36. Mężczyzna spekuluje, że "stołówkowa rewolucja" odbędzie się właśnie kosztem tych niezamożnych dzieci.
Podobne zdanie ma Agata Wosińska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 31, w której codziennie stołuje się 380 uczniów. - Dzieciaki siedzą w szkole często od 7 do 17, dla niektórych obiad to jedyny ciepły posiłek w trakcie dnia - zauważa. Wosińska zwraca uwagę, że obiady z "prywatnych" stołówek czy firm cateringowych byłyby nie tylko droższe, ale i prawdopodobnie słabszej jakości.
W krakowskich szkołach są 102 stołówki. Stołuje się w nich blisko 20 tys. uczniów. Najczęściej ze stołówek korzystają uczniowie szkół podstawowych (ponad 13 tys.). W stołówkach i w kuchniach pracują łącznie 482 osoby. Średnia pensja jednego pracownika wynosi ok. 1600 złotych netto.
Urzędnicy miejscy informują, że zmiany miałyby obowiązywać od przyszłego roku szkolnego. Dyrektorzy szkół zapowiadają walkę.