Trwa ładowanie...
damz1f4
07-05-2010 14:10

Kraków: ciało biznesmena leżało 10 lat pod podłogą

Na szczątki poszukiwanego od 10 lat biznesmena Zbigniewa S. natrafiono pod podłogą jednego z domów w Krakowie. Nieoficjalnych doniesień na razie nie chce jednak nikt potwierdzić.

damz1f4
damz1f4

- Informacji udziela tu prokuratura - ucina podinspektor Dariusz Nowak, rzecznik krakowskiej policji. - Ze względu na dobro śledztwa nie powiem, co się dzieje w tej sprawie - odbija piłeczkę Janusz Hnatko, rzecznik krakowskiej prokuratury.

Już w ub.r. policjanci z Archiwum X, zespołu zajmującego się zabójstwami i tajemniczymi zaginięciami sprzed lat, dokonali przełomu w śledztwie dotyczącym 47-letniego Zbigniewa S., który zaginął bez śladu w styczniu 2000 r. Zaginięcie zgłosiła na policji jego siostra zaniepokojona nieobecnością brata. Chociaż podejrzewano, że mężczyzna został zamordowany, śledztwo zostało umorzone, bo nie znaleziono ciała Zbigniewa S.

Dopiero po 9 latach policjanci zdobyli dowody i poszlaki wskazujące na to, że udział w zabójstwie Zbigniewa S. miała jego żona 49-letnia Lucyna S. Decyzją krakowskiego sądu w ub.r. trafiła za kratki za podżeganie i pomocnictwo w zabójstwie partnera.

Okazało się, że kobieta od kilku lat chciała się rozejść z mężem, gdyż rzekomo miał się znęcać nad nią i dziećmi. Sprawa rozwodowa była w toku. Lucyna S. kilka miesięcy przed zbrodnią związała się z innym mężczyzną - Zbigniewem H. On również został tymczasowo aresztowany w połowie marca 2009 r. pod zarzutem utrudniania śledztwa dotyczącego zabójstwa oraz niepowiadomienia organów ścigania o popełnionym przestępstwie. Za to grozi mu kara do 5 lat więzienia.

damz1f4

Kolejny przełom w śledztwie to przedstawienie zarzutów zabójstwa synowi zaginionego Markowi S., który, według ustaleń śledczych, miał dokonać zbrodni i otrzymał za to od matki prezent w postaci samochodu BMW. Listem gończym poszukiwany jest także kolega 29-latka.

Ostatnio ustalono, że już wcześniej dochodziło do poważnych nieporozumień między Markiem S. i jego ojcem. Podczas jednej z awantur Zbigniew S. wyskoczył przez okno z mieszkania na II piętrze, uciekając przed agresywnym synem. W wyniku upadku złamał nogę.

Policja od dawna intensywnie szukała śladów zbrodni i zorganizowała nawet w ub.r. w okolicy ul. Tischnera zakrojoną na szeroką skalę akcję poszukiwania zwłok. Brali w niej udział policjanci, funkcjonariusze służby kandydackiej wspomagani przez śmigłowiec i przewodnicy z psami wyszkolonymi do tego rodzaju poszukiwań.

- Znaleziono kości, ale po dokładnych badaniach okazało się, że są to fragmenty zwierząt. Będziemy podejmować kolejne próby ujawnienia miejsca ukrycia ciała zamordowanego mężczyzny - mówiła na gorąco prowadząca sprawę prokurator Jolanta Kruczek. Teraz omawia odpowiedzi, czy faktycznie zwłoki Zbigniewa S. udało się odnaleźć.

damz1f4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
damz1f4
Więcej tematów