Krajobraz po bitwie
Miałem zamiar nakręcić „Katyń” już dawno. Zawsze marzyłem, aby ten film był rosyjsko-polski. Przecież w Lesie Katyńskim leżą szczątki nie tylko Polaków, ale także Rosjan, Ukraińców, Żydów, Białorusinów. I nie chce mi się wierzyć, by rosyjscy widzowie mieli odrzucić ten film – mówi Andrzej Wajda.
Rozumiem, dlaczego w ZSRR temat Katynia był zakazany. Ale dlaczego w Polsce przez tyle lat też go nie poruszano?
11.02.2008 12:03
Andrzej Wajda: Dlatego że obowiązywała przyjaźń na tysiąc lat pomiędzy Polską a Związkiem Radzieckim. A tu się okazywało, że przyjaźń splamiona jest krwią, że za plecami przyjaciół unicestwiono kilka tysięcy najlepszych synów narodu, kwiat inteligencji.
Czy przez to nie straciliśmy możliwości zaistnienia prawdziwej przyjaźni? Jesteśmy mocno związani wspólną historią, ale, niestety, nie łączy nas ona, lecz dzieli.
Mój Boże, nawet pytać o to nie trzeba. Oczywiście, że przyjaźń jest możliwa. I ma swoich parlamentariuszy. Choćby ja jestem takim parlamentariuszem i zawsze nim byłem. Swoich przyjaciół – Andrieja Tarkowskiego, Griszę Czuchraja – nigdy nie traktowałem jak przedstawicieli „starszego brata”, który uciska mój kraj. Nigdy nie przykładałem do nich własnej miary, wiedziałem, że tworzenie w tym systemie było o wiele bardziej złożone. Nadal nie mogę sobie wyobrazić, że mógłbym tak odważnie walczyć o swoje zasady – nie jestem taki heroiczny.
Rozm. Irina Lubarska
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".