Kraje Europy Środkowo-Wschodniej odrzuciły węgierski plan pomocy
Polska, czeskie przewodnictwo i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej odrzuciły węgierski plan pomocy dla dotkniętego kryzysem finansowym i gospodarczym regionu w wysokości 160-190 mld euro.
01.03.2009 | aktual.: 01.03.2009 17:36
- W sprawie ogólnego programu, który by popierał region Europy Środkowo-Wschodniej, entuzjazmu nie było - powiedział minister finansów Jacek Rostowski po zwołanym z inicjatywy premiera Donalda Tuska spotkaniu dziewięciu liderów państw Europy Wschodniej i Środkowej.
Rostowski zaprotestował przeciwko podziałom kontynentu i mówieniu o tym, że najbardziej zagrożone są kraje na Wschodzie. Tłumaczył też, że gospodarki np. Polski, Czech i Słowacji są w dużo lepszej sytuacji - więc pomocy nie potrzebują.
- Są kraje należące do strefy euro w Europie Zachodniej, które są w dużo gorszej kondycji gospodarczej niż kraje nienależące do strefy euro w Europie Wschodniej - powiedział dziennikarzom w kuluarach szczytu UE.
Także premier sprawujących unijne przewodnictwo Czech Mirek Topolanek wyraził się sceptycznie o węgierskim planie. - Nie sądzę, że Europa Wschodnia jest specjalnym regionem, nie sądzę, że trzeba oddzielać kilka krajów w łonie UE, popieram pomoc dla wszystkich, którzy jej potrzebują - powiedział.
Podczas "miniszczytu" krajów Europy Środkowej i Wschodniej zwołanego przez premiera Donalda Tuska, Węgry wystąpiły o przyjęcie planu pomocy dla dotkniętej kryzysem finansowym i gospodarczym Europy Wschodniej i Środkowej w wysokości 160-190 mld euro.
- Nie możemy pozwolić sobie, by nowa żelazna kurtyna podzieliła Europę na dwie części - powiedział węgierski premier Ferenc Gyurcsany tuż przed rozpoczęciem w Brukseli spotkania dziewięciu liderów państw Europy Wschodniej i Środkowej.
Również niemiecka kanclerz Angela Merkel sprzeciwiła węgierskiemu planowi miliardowej pomocy dla wschodnioeuropejskich członków UE.
Według Merkel sytuacja jest bardzo zróżnicowana we wszystkich krajach członkowskich Unii i powinna być rozwiązywana w każdym przypadki inaczej. Merkel podkreśliła też, że jeden plan pomocowy dla wszystkich wschodnich członków organizacji jest nierozważny.
Na szczycie w Brukseli Merkel powiedziała, że "nie można porównywać" sytuacji na Węgrzech z sytuacją w Słowenii czy na Słowacji.
Również premier i minister finansów Luksemburga Jean-Claude Juncker podkreślił, że kraje Europa Wschodniej nie tworzą "bloku", ale mają "specyficzne problemy".
Premier Szwecji Fredrik Reinfeldt dodał, że należy solidarnie współdziałać" z krajami wschodnioeuropejskimi, lecz nie kolektywnie, ale "w ramach współpracy dwustronnej z tymi, którzy potrzebują pomocy".
Wysokiej rangi dyplomata europejski oświadczył, że ogłoszenie planu pomocy dla Europy Wschodniej może przynieść rezultaty przeciwne do zamierzonych i spowodować panikę. - Trzeba uważać, żeby nie spowodować niepokoju. Pomysł jest taki żeby pomagać krajom w każdym przypadku oddzielnie, a nie przewidywać trudności - powiedział.
- Plan nie ma poparcia. To zostało powiedziane wyraźnie (premierowi Węgier) przez pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej i inne państwa - oznajmił słowacki premier Robert Fico. Czeski minister finansów Miroslav Kalousek też wypowiedział się przeciw planowi, również wskazując, że sytuacja każdego kraju jest inna.
Podobnych argumentów użył Fico. Według niego słowackie banki nie mają takich problemów jak w innych krajach. - Nie twórzmy wrażenia, że wszyscy mają takie same problemy, że wszyscy potrzebują takiej samej pomocy i że krajom Europy Wschodniej nie udaje się (rozwiązać problemów), podczas gdy to komuś innemu się nie udaje" - powiedział słowacki premier.
Podkreślił, że większe problemy niż Słowacja mają niektóre kraje Europy Zachodniej, np. Irlandia. - Problemy Irlandii są sto razy większe niż słowackie - wskazał i dodał, że problemy Węgier są tysiąc razy większe.
- Biorąc pod uwagę naszą przynależność do strefy euro, myślę nawet, że również Czesi i Polacy mają poważniejsze problemy niż Słowacy - ocenił premier Słowacji.