Kradzione nie tuczy
Szwedzki nastolatek ukradł los na
loterię. Kiedy okazało się, że właśnie na ten los padła wielka
wygrana, musiał go oddać. Tę niecodzienną historię zrelacjonowały
szwedzkie media.
15-letni chłopak ukradł los - popularną "zdrapkę" - ze sklepiku spożywczego w mieście Oernskoeldsvik w północno-wschodniej Szwecji. W domu zorientował się, że był to bardzo szczęśliwy los - trzy koniczynki, umieszczone pod zdrapką, oznaczały wygraną wysokości 7,5 miliona koron (820 tys. euro).
Właściciel sklepiku Patrik Nygren rozpoznał jednak złodzieja, przeglądając nagrania z kamery systemu monitorującego, poszedł do niego do domu, odebrał los i zaniósł na policję jako dowód kradzieży.
Nygren zamierza spytać prawników, czy główna nagroda przypadkiem nie należy się jemu, ale Svenska Spel - monopol loteryjny - nie daje mu żadnych nadziei. Reguły mówią, że aby wygrać, należy los kupić, zdrapać i zgłosić wygraną. Tymczasem losu z trzema koniczynkami nikt formalnie nie kupił.
Nie wiadomo na razie, czy młodociany złodziej w ogóle zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za kradzież losu, kosztującego 25 koron (2,70 euro).