Kradzież z Auschwitz - 100 tys. zł nagrody trafi do osób, które pomogły policji
Dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Piotr Cywiński poinformował, że muzeum i ministerstwo kultury wypłacą 100 tysięcy złotych, przeznaczonych dla osób, które pomogły policji w złapaniu złodziei. Jak mówił w telewizji TVN24 komendant główny policji Andrzej Matejuk, nagrody pomogły przyspieszyć prace nad odzyskaniem napisu. Najprawdopodobniej - dodał - dojdzie do kolejnych zatrzymań ws. kradzieży.
21.12.2009 | aktual.: 21.12.2009 21:47
Andrzej Matejuk stwierdził, że zgłoszeń, które mogły pomóc w odzyskaniu napisu, było dużo. Policja otrzymała "dziesiątki telefonów i informacji". Niektóre z nich - jak mówił - pomogły przyspieszyć prace nad odzyskaniem tablicy. Nie wykluczył, że pieniądze zostaną rozdzielone pomiędzy kilka osób.
Według gen. Andrzeja Matejuka za kilka dni policja będzie w stanie poinformować, kto jaką nagrodę otrzyma. Dodał, że wszyscy informatorzy mają zagwarantowaną anonimowość.
Prawdopodobnie dojdzie do kolejnych zatrzymań w sprawie kradzieży napisu. Komendant główny policji mówił, że osoby, które dotąd zatrzymano, były karane za drobne kradzieże i to zapewne nie one wpadły na pomysł rabunku. Komendant jest przekonany, że osoba, która bezpośrednio to zleciła, stanie przed sądem. Gen. Matejuk ujawnił, że policja ma już sporo materiałów.
Jak mówił dyrektor Piotr Cywiński po piątkowej kradzieży tablicy z napisem "Arbeit macht frei" zabezpieczenia w muzeum zostaną wzmocnione. Terenu muzeum będą pilnować patrole. Będzie ich więcej i zostanie zmieniony rytm ich pracy. Tak będzie przynajmniej do czasu opracowania nowych procedur. To jednak rozwiązanie czasowe, bo muzeum musi wspólnie z policją opracować nowy system ochrony miejsca pamięci. Dyrektor muzeum zastrzega jednak, że objęcie monitoringiem całego terenu (prawie 200 hektarów) nie będzie możliwe.
Dyrektor Cywiński podziękował policji za natychmiastowe działanie i złapanie złodziei. Dodał, że liczy na szybie wyjaśnienie całej sprawy. Do czasu zakończenia śledztwa nie będzie wyciągał konsekwencji wobec strażników, którzy w nocy z czwartku na piątek patrolowali były obóz.
W przekonaniu Piotra Cywińskiego, ochrona obiektu zachowała się zgodnie z procedurami. - Jedyny zarzut jaki można mieć do strażników, to spóźnione poinformowanie policji o zdarzeniu. Stracono z tego powodu około kilkudziesięciu minut - uważa dyrektor Cywiński. Dlatego do chwili zakończenia śledztwa żadnych konsekwencji nie będzie, chyba, że prokuratura ustali, iż sprawcy współdziałali z którymś pracownikiem muzeum.