Kradzież jak w filmie
Sprawcy włamania do delikatesów w
Szczucinie wyrafinowaniem nie grzeszyli, popisali się za to
fantazją. Nie zaprzątali sobie głowy wytrychami ani łomami, a po
łupy... wjechali do środka samochodem - pisze "Gazeta Krakowska".
Złodzieje podjechali nocą przed drzwi sklepu. Gdy upewnili się, że w pobliżu nie ma nikogo, na wstecznym wjechali w przeszklone wejście. Sprawcy posłużyli się prawdopodobnie samochodem osobowym - mówi nadkom. Maciej Kisielka z policji w Dąbrowie Tarnowskiej. Staranowali wejście, zerwali także barierki obok stanowisk kasowych.
Od razu zabrali się za plądrowanie najbliższych półek. Oszacowano, że do samochodu wrzucili towar wart 5 tys. zł. Ukradli telefony komórkowe, papierosy oraz alkohol. Z zabezpieczonych śladów wynika, że kierowca cały czas siedział w samochodzie, gotowy do ucieczki. Kradł pasażer.
Monitoring niczego nie zarejestrował. Kamera obserwuje oddalone od kasy miejsce sklepu. Zadziałała za to instalacja alarmowa. Tyle że po kilku minutach. Kiedy ochroniarze dotarli na miejsce, po złodziejach nie było już śladu. (PAP)