Kradną psy "na sukę"
Sposób w jaki Katarzyna N. straciła psa jest mało wyszukany. Niezawodną i coraz częściej stosowaną metodą na kradzież zwierzęcia jest przyprowadzenie suki w czasie rui. Nawet najlepsze szkolenie przegrywa z biologią. W ten sposób złodzieje kradną też: owczarki niemieckie, amstaffy i pitbulle i rottweilery, sprzedawane potem do nielegalnych psich walk - mówi Bogumiła Skowrońska, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Łodzi. Nawet jeśli nie są do nich wystawiane to służą do walk treningowych.
29.08.2007 08:52
Od początku roku w całym woj. łódzkim odnotowano 12 takich zgłoszeń, w całym ubiegłym roku zawiadomień o kradzieżach psów było 15.
Najczęściej kradzione są yorki i owczarki niemieckie. W powiecie wieruszowskim, skradziono hodowcy jednocześnie cztery psy rasy husky, a w powiecie radomszczańskim - cztery amstaffy. Najdroższy pies, jaki padł ofiarą złodzieja to cane corso. Właściciel zadeklarował, że wart był 5 tys. zł. Na liście ukradzionych czworonogów mamy też buldoga francuskiego wartego 2,5 tys. zł - mówi Arnold Lorenc z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Większość właścicieli psów nie zgłasza policji kradzieży - dodaje Lorenc.
Poszkodowani wolą sami dogadać się ze złodziejem. W lokalnej telewizji i radiu niemal codziennie pojawiają się komunikaty o nagrodzie za zwrot psa, który "zgubił się" podczas spaceru. Często towarzyszą im dramatyczne "na psa czeka zrozpaczone dziecko", albo "pies jest w trakcie leczenia".
Ostatnio podobne ogłoszenia pojawiają się w popularnych gabinetach weterynaryjnych. W najstarszej łódzkiej lecznicy "Pod Koniem" wiszą w tej chwili dramatyczne apele dotyczące czarnego sznaucera miniaturowego i biszkoptowego labradora. Za pomoc w odnalezieniu labradora wyznaczona jest nagroda 2 tys. zł.
Bogdan Korczak, kierownik lecznicy, radzi, by zwierzętom wszczepiać chipy.
To pomaga w odnalezieniu zwierzęcia - tłumaczy Paweł Szemraj, przewodniczący łódzkiego oddziału Związku Kynologicznego w Polsce.
Agnieszka Chartlińska